Ślepe tory (6)
Gdy cesarz rosyjski i król polski Aleksander III przebywał w 1886 roku na wywczasach w swej rezy-dencji w Spale, służby
Warszawsko-Wiedeńskiej Drogi Żelaznej były w stanie najwyższego pogotowia. Ponieważ nie było wiadome, kiedy cesarz zechce opuścić wczasowisko, by udać się koleją do Petersburga, inżynierowie i technicy kilka razy dziennie przemierzali odcinek kolei między Spałą a Warszawą, aby sprawdzać stan szyn. Ponadto całej trasystrzegły wojskowe oddziały, baczące, by nikt niepowołany nie zbliżał sie do torów. A jednak w czasie owej podróży carowi przydarzyła się przykrość! Złodzieje, którzy nie wiadomo jakim cudem dostali się na dach cesarskiego pociągu, wybili dzirę w suficie jednego z wagonów i… ukradli całą srebrną zastawę stołową!
Panicznie chyba musiał się bać złodziei towarzysz Stalin, skoro miał wagon obłożony stalą pancerną. W ogóle starał się jak najmniej jeździć pociągiem i ze swego wagonu korzystał najwyżej trzy razy w roku. Osobisty wagon pancerny tow. Stalina ważył 83 tony. Wnętrze było wykończone dębową i orzechową boazerią, salon oświetlały trzy kryształowe żyrandole, ze wszystkich stron lśniły złocenia. Gdy wódz wybierał się w podróż, całą trasę obstawiała milicja i bezpieka. Ze wszystkich dworców na trasie przejazdu Stalina usuwano pasażerów, a dla zmylenia ewentualnych zamachowców wyprawiano w tę samą drogę trzy pociągi specjalne. I pewnie dzięki temu nikt nigdy tow. Stalina w pociągu nie okradł.
A zwyczajni pasażerowie? Takich można okraść w każdej chwili.
M. PARUZEL