Siatkarze AZS-u Częstochowa ponieśli trzy kolejne porażki w PlusLidze. Nie można im było jednak odmówić woli walki i zwycięstwa. Wszak w tych pojedynkach zostali pokonani po zażartych bojach.
20 lutego w Hali Częstochowa podopieczni Michała Bąkiewicza podejmowali świeżo upieczonego zdobywcę Pucharu Polski, PGE Skrę Bełchatów. W związku z wysoką wygraną gości w pierwszym secie 25:16, wydawać się mogło, że ten mecz zakończy szybkim zwycięstwem ośmiokrotnego mistrza Polski. Rzeczywistość okazała się zgoła odmienna.
W drugiej odsłonie gra była wyrównana, a już na samym początku Michał Bąkiewicz zdecydował się zmienić słabo spisującego się Rafała Szymurę Stanisławem Wawrzyńczykiem. Bełchatowianie zaczęli popełniać błędy, co pozwoliło Matejowi Patakowi i Felippe Bandero na przeprowadzanie skutecznych kontr. I choć przyjezdni prowadzili na drugiej przerwie technicznej 16:13, „Akademicy” nie dali za wygraną. Niemalże natychmiast wzięli za nadrabianie strat, by wyjść potem na prowadzenie (20:19). Ostatecznie po zaciętej końcówce częstochowianie zwyciężyli w tej partii 27:25.
Można było odnieść wrażenie, że AZS w kolejnym secie pójdzie za ciosem. Wszak nadal swoją skutecznością popisywali się Bandero i Patak. Pozwoliło to „biało-zielonym” objąć trzypunktowe prowadzenie (9:6). Jednakże wówczas o sobie dał znać Nicolas Marechal, którego odrzucające zagrywki doprowadziły do remisu, a następnie pięciopunktowej przewagi gości (14:9). Była ona już na tyle bezpieczna, że bełchatowianie w końcowym rozrachunku mogli się cieszyć z wygranej w trzeciej partii (25:20).
Niezłomna postawa i ambitna postawa częstochowian doprowadziła jednak, po ciężkim boju, do wygranej w czwartej odsłonie spotkania (26:24), a tym samym do tie-breaka. W nim jednak gracze Skry nie dali najmniejszych szans miejscowym. W ataku brylowali Marechal i Facundo Conte. Nie do przedarcia była zaś gra w bloku Andrzeja Wrony oraz Karola Kłosa. Bełchatowianie wygrali piąty set 15:9, a całą potyczkę 3:2. Tym samym siatkarze Skry z Częstochowy wywieźli dwa punkty, natomiast jeden pozostał pod Jasną Górą.
AZS Częstochowa – PGE Skra Bełchatów 2:3 (16:25, 27:25, 20:25, 26:24, 9:15)
AZS: Kowalski, R. Szymura, Buniak, Bandero, Patak, Polański, Stańczak (libero) oraz Wawrzyńczyk, Redwitz, Stelmach i K. Szymura (libero)
PGE Skra: Uriarte, Conte, Wrona, Lisinac, Marechal, Kłos, Piechocki (libero) oraz Rodriguez i Milczarek (libero)
Kolejnych meczowych „oczek” podopieczni Michała Bąkiewicza musieli szukać w Olsztynie, gdzie 23 lutego czekała na nich ekipa Indykpol AZS-u. Spotkanie to rozpoczęło się od mocnego uderzenia drużyny z Warmii i Mazur. Po kilku chwilach bowiem na tablicy wyników widniał rezultat 15:5 dla gospodarzy. Częstochowianie jednak nie składali broni. Po zawziętej pogoni bowiem przewaga olsztynian stopniała zaledwie do dwóch „oczek” (20:18). Niestety, jak się później okazało, za odrabianie strat „Akademicy” z miasta „Świętej Wieży” wzięli się za późno. W decydującym momencie, po ataku w aut Stanisława Wawrzyńczyka, Indykpol AZS Olsztyn przypieczętował sobie zwycięstwo w inauguracyjnej odsłonie (25:21).
Zdekoncentrowani porażką w pierwszej partii, częstochowianie jeszcze bardziej sromotnie przegrali w drugiej, bo aż 12:25. W trzecim secie gra częstochowskiego AZS-u wyglądała zupełnie inaczej. Wpierw trwała walka punkt za punkt do stanu 13:13. Następnie dzięki zagrywkom Rafaela Redwitza i atakom Felipe Bandero nasi ulubieńcy zdobyli cztery punkty z rzędu. Prowadzenia nie oddali już do końca, wygrywając ostatecznie 25:22.
Początek czwartej partii dawał nadzieje na wywalczenie choćby jednego punktu meczowego. Wszak goście spod Jasnej Góry prowadzili 4:1. Wówczas o czas poprosił trener drużyny miejscowej, Andrea Bardini. Przerwa ta była dla olsztynian na tyle motywująca, że zdobyli trzy „oczka” pod rząd. Następnie gospodarze wyszli na jednopunktowe prowadzenie, które utrzymywało się do drugiego regulaminowego czasy gry. Potem miejscowi odskoczyli swoim rywalom na kilka punktów, a częstochowianom nie udało ich się już dogonić. Wygrana w ostatnim secie meczu 25:21, dała graczom pod wodzą Bardiniego zwycięstwo w całych derbach Akademickich 3:1.
Indykpol AZS Olsztyn – AZS Częstochowa 3:1 (25:21, 25:12, 22:25, 25:21)
Indykpol AZS: Woicki, Stoilović, Zniszczoł, Adamajtis, Bednorz, Koelewijn, Potera (libero) oraz Waliński i Zajder
AZS: Redwitz, R. Szymura, Buniak, Bandero, Patak, Polański, Stańczak (libero) oraz Kowalski, Wawrzyńczyk, Stelmach i Janus
27 lutego siatkarzy AZS-u Częstochowa czekało kolejne trudne spotkanie we własnej hali. W tym dniu zmierzyli się z Jastrzębskim Węglem.
W pierwszej fazie premierowej odsłony w ataku prym wiódł Felipe Bandero, dzięki czemu częstochowianie na pierwszą przerwę techniczną schodzili prowadząc 8:5. Jastrzębianie szybko jednak przystąpili do kontruderzenia. Najpierw punkt z ataku zdobył Toontje van Lankvelt, a później kolejne dwa Wojciech Sobala. Zawodnicy przyjezdni zdołali jeszcze wyjść na prowadzenie, lecz w końcówce „Akademicy” zachowali zimną krew i nie pozwolili rywalom na wygraną w tym secie. Skuteczni w ataku byli Bandero i Matej Patak, a partię zakończył blok na Aleksandrze Szafranowiczu przy stanie 24:22.
Podbudowani zwycięstwem w pierwszym secie, „biało-zieloni” swoją dobrą passę kontynuowali w drugim. Kolejne punkty zdobywali Bandero i Patak. Mało tego dobrze prezentowali się również Łukasz Polański oraz Rafał Szymura. Bezbłędna dyspozycja graczy AZS-u pozwoliła zbudować im sześciopunktową przewagę (12:6). Zawodnicy Jastrzębskiego Węgla zaś nie byli już w stanie choćby wyrównać stan partii. Częstochowianie wygrali 25:21.
W trzeciej odsłonie „biało-zieloni” potrafili jeszcze prowadzić równorzędną walkę ze swoimi oponentami, ale do czasu. W decydujących momentach to goście byli górą, a ich wygraną w tej części pojedynku zapewnił dwoma asami serwisowymi Patryk Strzeżek ( 25:19 dla Jastrzębia). Warto w tym miejscu nadmienić, że goście w trzecim secie poprawili swoją grę w obronie, dzięki czemu nie mieli już problemów z przeprowadzeniem skutecznych kontr.
O czwartej partii „Akademicy” musieli jak najszybciej zapomnieć. Nie przypominali zupełnie w niczym tych zawodników, którzy w pierwszych dwóch odsłonach dominowali na parkiecie. Trener Bąkiewicz postanowił dokonać zmian, które również nie dały oczekiwanych efektów. Goście z Jastrzębia Zdrój dość szybko uporali się z „Akademikami”, pokonując ich 25:13.
W tie-breaku również przebieg wydarzeń na boisku kontrolowali przyjezdni. Głównie za sprawą bardzo dobrze spisującego się tego dnia Patryka Strzeżka. Zarówno tego seta, jak i całe spotkania zakończył Aleksander Szafranowicz. Częstochowianie ponownie musieli zadowolić się zaledwie jednym meczowym punktem.
AZS Częstochowa – Jastrzębski Węgiel 2:3 (25:22, 25:21, 19:25, 13:25, 10:15)
AZS: Polański, Redwitz, Buniak, R. Szymura, Bandero, Patak, Stańczak (libero) oraz Szalacha, Kowalski, Wawrzyńczyk, Lipiński i K. Szymura (libero)
Jastrzębski Węgiel: Muzaj, Masny, van Lankvelt, Sobala, Hain, Szafranowicz, Popiwczak (libero) oraz Strzeżek, Derocco i Mihułka (libero)
NORG
NORG