Po ponad dwóch latach walki Ryszard Raczek, były członek Zarządu i wicedyrektor Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji ds. technicznych ma powód do zadowolenia. 24 stycznia Sąd Pracy w Częstochowie wydał wyrok w jego sprawie, uznając, że 13 grudnia 2002 roku zwolniono go z pracy z naruszeniem prawa. Z orzeczeniem sądu R. Raczek zapoznał władze miasta i częstochowskich radnych podczas ostatniej sesji Rady Miasta 31 stycznia
W ramach odszkodowania sąd przyznał byłemu dyrektorowi około 50 tysięcy złotych. Wyrok nie jest prawomocny i istnieje prawdopodobieństwo, że odwoła się od niego miasto… i sam zainteresowany. – Mimo, że werdykt jest dla mnie korzystny, zamierzam złożyć apelację do Okręgowego Sądu Pracy. Tu nie chodzi o pieniądze, ale na dziś najważniejsze jest to, że moje nazwisko oczyszczono z zarzutów – powiedział nam Ryszard Raczek. Przez dwa lata nadrzędnym celem zmagań byłego dyrektora był powrót do pracy w MPK. Jego zdaniem w pełni na to zasłużył. – Byłem uczciwym i rzetelnym pracownikiem, oddanym firmie – stwierdza. Niestety, sąd uznał, że z powodu zmian organizacyjno-schematycznych, jakie zaszły w międzyczasie w MPK, jego powrót do przedsiębiorstwa jest dziś niemożliwy.
Ale R. Raczek nie widzi się w żadnym innym zakładzie pracy. W MPK przepracował 30 lat, w tym 25 jako zastępca dyrektora. Od chwili bezzasadnego zwolnienia nie udało mu się nigdzie podjąć zatrudnienia. – Cóż, z takim świadectwem pracy, jakim mnie obarczono, nikt nie odważył się mnie przyjąć – komentuje ten fakt.
Zmiana Zarządu w częstochowskim MPK była jedną z pierwszych decyzji, wybranego w październiku 2002 roku prezydenta miasta – Tadeusza Wrony. Dyscyplinarnie, na mocy art. 52 kodeksu pracy zwolniono wówczas trzech członków Zarządu: prezesa Romana Wydymusa, wiceprezesa Arkadiusza Szerszenia i Ryszarda Raczka. Wydymus zawarł ugodę przedsądową z miastem i wypłacono mu, tytułem odszkodowania, około 50 tysięcy złotych, Szerszeń podobnie, jak Raczek złożył pozew do Sądu Pracy. W listopadzie ubiegłego roku proces wygrał i przyznano mu również 50 tysięcy złotych. – To łącznie z moim wyrokiem 150 tysięcy złotych. Taki wydatek poniesie budżet miejski wskutek błędnych, niczym nie uzasadnionych posunięć – mówi Raczek. Nigdy nie miał wątpliwości, że krok prezydenta był decyzją polityczną. O swoje racje walczył na różne sposoby, nawet okupując magistrat.
Komentuje Jarosław Kapsa – rzecznik prasowy Urzędu Miasta
Z chwilą otrzymania pisemnego uzasadnienia wyroku (Sąd ma na to nieograniczony czas, odwołujący się, od chwili otrzymania uzasadnienia siedem dni) miasto rozważy kwestię odwołania. Wyrok zaskoczył nas w pewnym sensie, ponieważ Sąd nie podzielił argumentów, to jest krytycznej sytuacji finansowej przedsiębiorstwa, przemawiających za koniecznością natychmiastowej zmiany ówczesnego Zarządu MPK. Jeśli chodzi o wysokość odszkodowania zasądzonego na rzecz pana Raczka, to w rzeczywistości nie jest ono wyższe od kwoty, którą by pan Raczek otrzymał, gdyby doszło do zwolnienia w normalnym trybie.
URSZULA GIŻYŃSKA