Działania kapitana „Toma” już wcześniej budziły poważne wątpliwości ludzi zaangażowanych w konspirację. Jak było wspomniane w poprzedniej części, od połowy 1943 r. GL-AL zaczęły podejmować zbrojną aktywność, która bardziej niż Niemcom dawała się we znaki ludności polskiej. Niemcy bowiem w odwecie stosowali terror oparty na odpowiedzialności zbiorowej.
Cienka linia między walką a zbrodnią
Prosowiecka partyzantka ponadto często dopuszczała się pospolitego bandytyzmu i nękała mieszkańców wsi. Zjawisko to było szczególnie nasilone m.in. na Kielecczyźnie. Wywiadowcy AK i NSZ również zaniepokojeni poczynaniami komunistycznych organizacji, zaczęli im się baczniej przyglądać, wkrótce przystąpiono do ich zwalczania. Prym tutaj wiodły NSZ, które szczególnie pieczołowicie rozpracowywały ugrupowania o proweniencji komunistycznej, a zgodnie ze swoimi założeniami ideowymi – w obliczu zbliżającej się klęski Niemiec – większość swoich sił skierowały właśnie przeciwko GL-AL i PPR. W połowie marca 1944 r. Oddziały „Las 1” „Las 2” i „Las 3” pod dowództwem „Toma” przemieściły się z rejonu Końskich w okolice Ostrowca Świętokrzyskiego. Partyzanci wchodzący w skład oddziału „Las 3” rekrutowali się m.in. z tamtejszych Szarych Szeregów, których członkowie byli zagrożeni aresztowaniem. „Las 1” i „Las 2” od dłuższego czasu służyły pod rozkazami Huberta Jury, tworząc zgrupowanie „Sosna” funkcjonujące w ramach Akcji Specjalnej (AS) NSZ. Przemarsz partyzantów miał swój punkt końcowy niedaleko majątku Łysowody, gdzie obrano bazę stacjonowania oddziałów. Tam zorganizowano bardzo szeroko zakrojoną akcję masowych aresztowań nie tylko mieszkańców jawnie działających w GL-AL czy PPR, ale nawet podejrzewanych o sympatie lewicowe, bądź na jeszcze bardziej wątłych podstawach. Obława przeprowadzona była z pomocą Niemców, a ludzie „Toma” byli znakomicie wyposażeni i dozbrojeni. Niemcy prawdopodobnie także dostarczyli Jurze listy nazwisk osób, przeznaczonych do przesłuchania i ewentualnej likwidacji. Przewożeni w dzień i w nocy do folwarcznych zabudowań Łysowód, mieli być przetrzymywani w miejscowym pałacyku, okrutnie torturowani, a następnie rozstrzeliwani. Zginąć w ten sposób miało wg różnych szacunków od kilkunastu do kikudziesięciu ludzi. Głównie mężczyzn. Spotykane w opracowaniach sprzed 1989 r. liczby pojmanych, torturowanych i zamordowanych mogą być mocno przeszacowane i służyć jedynie szkalowaniu NSZ, to jednak w przypadku „Toma” i jego ludzi trudno zignorować te informacje jedynie jako podkoloryzowaną przez komunistycznych historyków wersję wydarzeń, zważywszy na to, że ich ponury przebieg opisywał sam dowódca oddziału „Las 2”, Józef Wyrwa („Stary”) oraz niezwykle zasłużony żołnierz AK, Antoni Heda („Szary”). Ten ostatni sam musiał salwować się ucieczką, kiedy ostrzeżony przez podkomendnego i znajomą mieszkankę Iłży, dowiedział się, że „Tom” chce go pojmać i najprawdopodobniej zabić, posądzając o kontakty z komunistami.
Przystanek Częstochowa
Do Częstochowy „Tom” przybył z wyselekcjonowaną, kilkunastoosobową grupą wypróbowanych podkomendnych, resztę ludzi pozostawiając w lasach Kielecczyzny. Tutaj wczesnym latem 1944 r. Hubert Jura i jego zgrupowanie przez jakiś czas stacjonowało w dzielnicy Lisiniec, na terenie folwarku rodziny Barylskich. Wszyscy cieszyli się silnym protektoratem Niemców, więc co za tym idzie dysponowali prawie nieograniczoną swobodą działania, dostępem do broni i wszelkiego wyposażenia. Częstochowa będąc uprzemysłowionym ośrodkiem, stanowiła silny przyczółek dla środowisk ciążących ideologicznie w stronę lewicy, co dla „Toma” oznaczało idealny teren do polowania na „czerwonego wroga”. „Tom” od początku dążył do nawiązania kontaktu z członkami Komendy Okręgu VIII – Częstochowskiego NSZ. W pierwszej połowie czerwca 1944 r. kpt. Stanisław Żak („Częstochowski”) – szef II Wydziału (wywiadowczego) NSZ Okręgu – otrzymał od łącznika wiadomość, że przybył ktoś z podziemia i oczekuje spotkania. „Tom” jako punkt kontaktowy zaproponował zakład szewski Józefa Adamkiewicza przy ul. Ogrodowej 9. Po wyrażeniu zgody na spotkanie, kpt. Żak w towarzystwie por. Stanisława Pyki („Jerlicz”) – Szefa Wydziału Organizacyjnego Okręgu, udał się na miejsce i obydwaj natychmiast nabrali wątpliwości i podejrzeń. Mieli przed sobą wysokiego, dobrze zbudowanego i pewnego siebie na granicy buty mężczyznę w okolicach trzydziestki. „Tom” przedstawił się jako dowódca oddziału działającego na Kielecczyźnie. Twierdził, że został ranny, a zgrupowanie musiał rozwiązać. Twierdził, że zamierza podjąć się misji tworzenia grupy Akcji Specjalnej w Częstochowie. W trakcie rozmowy zdecydowanie optował za ścisłą koordynacją działań z lokalnymi ogniwami NSZ-AK. Dziwne przeczucie i konspiracyjna ostrożność przybyłych na miejsce rozmówców sprawiały, że na razie uchylali się oni od jakichkolwiek konkretnych ustaleń czy deklaracji. Prawda była nieco odmienna od tego, co opowiedział o sobie Jura. Na opuszczonym terenie pętla wokół kapitana „Toma” zaczynała się zaciskać. Część partyzantów, widząc jak bardzo przewrotną i niebezpieczną grę prowadzi, zbuntowała się przeciwko niemu, część zaś zdezerterowała. Ponadto zasłużony działacz narodowy, Władysław Pacholczyk („Adam Linowski”) – jeden z głównych twórców struktur najpierw NOW a później NSZ, wcześniej bardzo owocnie współpracujący z „Tomem” i podobnie jak inni uważający jego kontakty z Niemcami do pewnego momentu za bardzo użyteczne, mniej więcej od początku 1944 r. zaczął zbierać dowody przeciwko Hubertowi Jurze. Szczególnie te dotyczące wymiany z radomskim Gestapo list proskrypcyjnych. Doszło do tego, że wśród nazwisk działaczy PPR, GL-AL i zrzucanych na spadochronach członków sowieckiej „razwiedki”, na listach osób przeznaczonych do aresztowania bądź likwidacji zaczęli pojawiać się członkowie AK (sic!) o sympatiach lewicowych. O ile krwawe walki zdarzały się również między AK i GL-AL, a gdzieniegdzie lokalne taktyczne zawieszenie broni z Niemcami rzeczywiście znajdowało swoje głębokie uzasadnienie, o tyle ścisła kolaboracja z okupantem i trzymanie w swoich szeregach osoby ewidentnie niebezpiecznej dla struktur organizacji nie mogło być dłużej tolerowane. „Tom” zaczynał wymykać się spod kontroli i nikt już nie mógł czuć się bezpieczny. Do tego informacje o takim procederze mogły bardzo zaszkodzić wizerunkowi i wiarygodności NSZ, skazując je na jeszcze większy ostracyzm w oczach Polskiego Państwa Podziemnego. Na ten kontekst nakładał się jeszcze problem scalenia z AK, którego kapitan „Tom” był zagorzałym przeciwnikiem. Wiedząc jak bardzo blisko współpracuje on z Paulem Fuchsem, zarówno AK i NSZ wydały na niego wyroki śmierci. Ten ostatni podpisał Pacholczyk, tym samym pieczętując swój własny los. Zamachy były dwa. Oba nieudane. Powstała nawet specjalna grupa operacyjna pod dowództwem Ryszarda Hartlińskiego („Jeremi”). Kiedy niemiecki kierowca i zarazem ochroniarz Jury parkował samochód pod jedną z restauracji w Radomiu, otworzono ogień. Jura został ciężko ranny. Zapewniono mu opiekę w niemieckim szpitalu, a jego bezpieczeństwa strzegli funkcjonariusze Gestapo. Zemsta „Toma” miała być straszna.
Zaczynają znikać ludzie, czyli upiorny cień „Tiefbau Büro”
Niedaleko miejsca zamieszkania autora, za blokiem przy ul. Jasnogórskiej 25, po sąsiedzku z domem narodzin poetki Haliny Poświatowskiej i nowo wybudowanym budynkiem usługowym znajduje się zabytkowa, wybudowana w latach 20. XX w. willa pod numerem Jasnogórska 25 A. Przed wojną nieruchomość należała do rodziny Młodkowskich. Z górnej kondygnacji spogląda na nas charakterystyczne łukowe okno, nieco przywodząc na myśl ćwierć koliste bliźniacze okna domu z amerykańskiej serii grozy – „Amityville”. Miejsca te łączy to, że są niemymi świadkami wydarzeń rodem z horroru. Wróćmy jeszcze do owego czerwcowego dnia 1944 r., kiedy to dwóch członków częstochowskiej Komendy Okręgu NSZ udało się na rozmowę ze świeżo przybyłym do Częstochowy Hubertem Jurą. Ich podejrzenia dodatkowo wzmógł fakt, że „Tom” po spotkaniu odjechał samochodem (Mercedesem lub Wandererem), gdyż posiadanie samochodu osobowego w czasie okupacji było rzadkością. W tej sytuacji por. Pyka i kpt. Żak nakazali kolegom z obstawy śledzić „Toma”, podążając jego śladem na rowerach. Kiedy dotarł meldunek, że samochód „Toma” wjechał przez bramę na dziedziniec kamienicy przy ul. Kilińskiego 10 (siedziba Gestapo), sprawa była jasna. Od tej pory wywiad NSZ pod kierunkiem kpt. Żaka prowadzi baczną obserwację „Toma”, który szczególnie mocno uaktywni się tutaj po Powstaniu Warszawskim. Po zainstalowaniu się w willi przy ul. Jasnogórskiej 25, organizacja „Toma” przyjęła fikcyjną tożsamość jak „Deutsches Tiefbau Büro” lub „Tiefbau Gesellschaft”, czyli przedsiębiorstwa budowlanego. W rzeczywistości była to główna siedziba siatki kontrwywiadowczej obejmującej również Radom i Kraków. Do podkomendnych „Toma” należeli między innymi: Maksymilian Rolland (rzekomo oficer przedwojennej „dwójki” i „specjalista od przesłuchań”), por. Robert (NN), por. Edward As (?) oraz ppor. Karol (NN). Wszyscy znakomicie władali językiem niemieckim. Willa podobno była połączona ze znajdującą się obok siedzibą Gestapo podziemnym korytarzem i bezpośrednią linią telefoniczną. Ludzie „Toma” byli znakomicie dozbrojeni. Posiadali broń maszynową, a nawet granaty. „Firma Budowlana” miała również okazały park samochodowy oraz nielimitowany dostęp do paliwa, smarów i części zamiennych. Podziemia willi zaadaptowano pod zaimprowizowane więzienie, które już niedługo miało zapełnić się ludźmi posądzanymi o kontakty z komunistami… i nie tylko. W willi znajdowała się także sala tortur, gdzie pastwiono się nad ofiarami. W przesłuchaniach „Tom” miał brać udział osobiście. Niedługo po wspomnianym spotkaniu z Hubertem Jurą, 28 czerwca 1944 r. por. Stanisław Pyka zostaje aresztowany na ul. Piłsudskiego. Po miesięcznym śledztwie, wysłano go do Gross-Rosen, gdzie przebywał do końca stycznia 1945 r., a następnie przeniesiono go do Bergen Belsen. Wojnę szczęśliwie przeżył, a w 1994 r. na starość powrócił z USA (Chicago) do Częstochowy. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia. W dniu 16 września 1944 r. w Krakowie, w tamtejszej siedzibie „Toma” przy ul. Szewskiej, zamachowcy w niemieckich mundurach oddali serię z broni maszynowej do Wiktora Gostomskiego („Nałęcz”), szefa wywiadu NSZ ZJ – odłamu związanego ze Związkiem Jaszczurczym, gdzie przybył na naradę z „Tomem” wraz z innymi członkami NSZ. Przypisywanie zabójstwa „Nałęcza” ludziom „Toma” pozostaje kwestią sporną. Uważa się, że mógł on utrudniać Jurze współpracę z Fuchsem, gdyż był radykalnym przeciwnikiem kontaktów z Niemcami, czego nie można powiedzieć o kolejnym szefie wywiadu NSZ ZJ – kpt. Othmarze Wawrzkowiczu („Oleś”, „Kaczkowski”). To właśnie Wawrzkowicz i Jura wspólnie stali za zamordowaniem w dniu 18 października 1944 r. świeżo mianowanego Komendanta NSZ ZJ, ppłk. Nakoniecznikoffa-Klukowskiego („Kmicic”), który po upadku Powstania Warszawskiego przebywał w Częstochowie, oraz kpt. Włodzimierza Żaby („Żniwiarz”, „Haik”) – jego adiutanta, w domu tego drugiego przy ul. Bocianiej. Dlaczego zginęli? Prawdopodobnie dojrzewała w nich idea podporządkowania całości NSZ pod AK, co było sprzeczne z modus operandi NSZ ZJ chcących ewakuować swoich ludzi w ramach Brygady Świętokrzyskiej na Zachód, czemu Nakoniecznikoff mógł się czynnie przeciwstawić. Siedziba „Firmy Budowlanej” miała wreszcie zostać zinwigilowana przez wspomnianego już Ryszarda Hartlińskiego (syna właściciela kina „Bałtyk”). Jego również aresztowano i wtrącono do piwnicznej celi. W trakcie jego przetrzymywania, do zaimprowizowanych kazamatów wtrącono Kazimierę Wąsek („Sławka”), w konspiracji łączniczkę AL, prywatnie kioskarkę i samotną matkę. W listopadzie 1944 r. po częstochowskiej odprawie NSZ-AK, ludzie „Toma” przy zbiegu ulic Kilińskiego i Jasnogórskiej pojmali przebywającego tu Władysława Pacholczyka i zawlekli go do niesławnej willi. W dniu 25 listopada 1944 r. na ul. Botanicznej ludzie „Toma” zastrzelili kpt. Stanisława Żaka, pod domem jego matki do której szedł w odwiedziny.
Na terenie budynku przy Jasnogórskiej przetrzymywano i torturowano również Marię Klechę („Dora”) i Eugenię Osowiecką („Dzikuska”). W przeddzień wigilii 1944 r. zmaltretowanego Pacholczyka i pozostałe kobiety – członkinie AL wsadzono do samochodu i wywieziono, a ślad po nich zaginął. Według innej wersji, wszystkich zlikwidowano na miejscu, a ciała pogrzebano w ogródku przy willi. Wiadomo na pewno, że wiosną 1945 r. natrafiono na ciało Kazimiery Wąsek, której szczątki ekshumowano i złożono na cmentarzu Kule. W literaturze przedmiotu „Tomowi” przypisuje się również zabójstwo mjr. Andrzeja Czajkowskiego („Chwalibóg”), który również śledził jego współpracę z okupantem. „Polowanie na komunistów” nasiliło się na przełomie 1944 i 1945 r., kiedy to ludzie podejrzewani o przynależność do AL, PPR bądź innej agentury sowieckiej po prostu znikali z częstochowskich ulic. Trudno oszacować rzeczywistą liczbę ofiar, którą należałoby obciążyć kapitana „Toma” i jego ludzi. C.D.N.
MICHAŁ KULIG