Czy nic się nie stało?!


Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, czas miłości i rodzinnego ciepła. Wewnętrznego spokoju.
Właściwie cały grudzień nosi w sobie świątecznego bakcyla. Najpierw św. Mikołaj, potem zakupowe szaleństwo z prezentami, sprzątanie, gotowanie i wreszcie Wigilia. Normalny człowiek dzięki tym wszystkim aspektom – niektórym męczącym, ale jednak za każdym razem przyjemnym – osiąga w pewnym sensie stan błogości, samozadowolenia.
Tymczasem w niedzielę, 9 grudnia szaleniec, prowokator, wandal sprofanował jasnogórski obraz Matki Bożej.Taka próba znieważenia Ikony nie miała miejsca od około pięciuset lat.

Nie będę się rozwodził nad sprawcą, może cierpi na jakieś umysłowe zaburzenie, bądź jest do szpiku kości antyreligijnym fanatykiem. Tę kwestię niech wyjaśni policja. Problem w tym, że sprawa, niejako z urzędu, ucichła. Więcej, wydaje się, że w ostatnim czasie właściwie wszystkie ataki na Kościół Katolicki traktowane są bardziej z politowaniem czy wzmiankowym zainteresowaniem niż troską. Najbardziej zastanawiające jest, że innych wyznań to nie dotyczy. Niech ktoś waży się zniesławić symbole islamskie albo żydowskie, od razu czeka go medialny ostracyzm i nagonka oraz wizerunek oszołoma. Ale w końcu to polscy katolicy, nawet w naszych rodzimych gazetach, radiach i telewizjach, są wskazywani jako naród skrajnie nietolerancyjny.
Oczywiście to wszystko bzdura. Historia II Rzeczpospolitej daje wyraźne dowody, iż w jej granicach – na podstawie faktów historycznych – nie wrogo, a wręcz przyjacielsko, po sąsiedzku pomieszkiwali przedstawiciele różnych nacji, w wielu miejscowościach stały miejsca sacrum różnych wyznań.
Mity: Polaka-antysemity, Polaka-rasisty, Polaka-antyislamisty, Polaka-homofoba powstały niedawno. To normalne, że mamy własny osąd, światopogląd, prawdy religijne, wiarę. Naszą narodową tożsamość. Ale to nie jest równoznaczne z zarzucaną nam postawą ludzi nienawiści i nietolerancji. Wręcz przeciwnie podchodzimy do innych zgodnie z przykazaniem: „Szanuj bliźniego jak siebie samego.” Tymczasem, gdy sprofanowany zostaje jeden z najznamienitszych symboli chrześcijaństwa, debata ucicha. Nic się nie stało!
Fakt, cenny wizerunek Matki Bożej ocalał, był i jest chroniony za pancerną szybą. Ale pytanie: czemu to nam przypina się łatkę nietolerancyjności?

ŁUKASZ GIŻYŃSKI

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *