Ciepło, ciepło, coraz cieplej…


To, że zmienia się klimat, jest w dużej mierze skutkiem rabunkowej, bezmyślnej działalności gospodarczej człowieka. O powiększającej się dziurze ozonowej i efekcie cieplarnianym słyszymy od paru dziesięcioleci, ale my, zwykli ludzie, bagatelizujemy ten problem. Tymczasem naukowcy biją na alarm, zagraża nam ocieplenie klimatu i wszystkie związane z tym anomalie oraz plagi.

Każdego roku ludzie spalają tyle węgla, benzyny i gazu, że 6 miliardów ton dwutlenku węgla przedostaje się do atmosfery. Mniej więcej połowa tej ilości wchłaniana jest przez oceany i roślinność, reszta zostaje w powietrzu. Wzrost stężenia dwutlenku węgla ma istotny wpływ na zjawisko klimatycznego ocieplenia. Jeśli emisja gazów nie zostanie zmniejszona, a raczej się na to nie zanosi, to np. ekosystem amazońskich lasów deszczowych zacznie się destabilizować, uwalniając jednocześnie duże ilości dwutlenku węgla do atmosfery (roślinność magazynuje dwutlenek węgla, uwalnia go, gdy obumiera), w której i tak jest on już obecny. Zatem jego poziom wzrośnie, co w konsekwencji sprawi, że temperatura również się podniesie.
Tak zresztą dzieje się od lat, powoli acz nieuchronnie, ale przez ostatnie dwa lata poziom nagromadzenia gazu podwoił się. Topnienie lodowców i pokrywy śnieżnej, podniesienie poziomu mórz, zmniejszenie zasobów ryb – to tylko niektóre spośród skutków ocieplenia klimatu, odczuwane już teraz. Szybkie topnienie pokrywy śnieżnej widoczne jest na Grenlandii, jej powierzchnia w Arktyce zmniejsza się co 10 lat o 7 procent, na Alasce topnieje powodując obsuwanie się terenów, z kolei na Antarktydzie zaobserwowano 5 razy wyższe ocieplenie klimatu niż na reszcie planety: od 1945 roku temperatura wzrosła o 2,5 stopnia Celsjusza. Za tym oczywiście idzie wzrost poziomu wód w morzach i oceanach, co skutkuje cofaniem się brzegów wysp. Na przykład w Stanach Zjednoczonych zalane są duże ilości bagien parku narodowego Black Water, na Hawajach cofają się plaże, w Brazylii widoczne jest cofanie się brzegów. Gwałtowne, nienaturalne ocieplenie klimatu powoduje katastrofalne zjawiska, takie jak: ulewy, powodzie, burze śnieżne, susze. Szczególnie zatrważające tam, gdzie takie pandemonium pogodowe, z uwagi na klimat umiarkowany, nie występowało. Dość przypomnieć, co działo się w Europie w 2002 roku; niespotykanych rozmiarów powodzie nawiedziły Niemcy, Austrię, Czechy, Węgry i Rosję, w efekcie było 113 ofiar śmiertelnych a ponad 150 tys. osób zmuszonych zostało do przesiedlenia się. Przykłady można mnożyć, bowiem co roku słyszymy o rekordowych falach upałów, suszach i pożarach, katastrofalnych powodziach oraz śnieżnych burzach. Nie koniec na tym, klimatyczne i pogodowe anomalie powodują zmiany fauny a także flory. Na Antarktydzie w ciągu 25 lat do jednej trzeciej zmniejszyła się populacja pingwinów z powodu zanikania ich miejsca zamieszkania, w Kanadzie od 1961 roku wyginęło 95% reniferów, główną tego przyczyną jest topnienie lodów, z tego samego powodu nastąpiło wyginięcie nużyka czarnego na Alasce, zaś na wyspach argentyńskich wskutek upałów powstało 25 nowych gatunków roślin, na Kostaryce wyginęło 20 gatunków żab i ropuch z powodu susz – donoszą naukowcy oraz ekolodzy. Do tego dochodzą epidemie, szczególnie chorób przenoszonych przez komary, u których zaobserwowano adaptację genetyczną do nowych warunków. Nasila się więc malaria, zbierająca krwawe żniwo na terenie Kenii, Tanzanii, Indonezji.
Naukowcy obawiają się, że człowiek uruchomił piekielny mechanizm, nad którym stracił całkowitą kontrolę. Bądźmy optymistami, może do katastrofy nie dojdzie, ale traktujmy stanowisko autorytetów naukowych poważnie, jako przestrogę, czyńmy też wszystko, co w naszej mocy, by najgorszemu zapobiec. Możemy przecież od czasu do czasu przesiąść się z samochodu na rower, używać dezodorantów przyjaznych dla ozonu, nie spalać w domowych paleniskach toksycznych odpadów.

HALINA PIWOWARSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *