Rozmowa z dr. hab. n. med. Mariuszem Wyleżołem, chirurgiem bariatrą z II Katedry i Kliniki Chirurgii Ogólnej, Naczyniowej i Onkologicznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, kierownikiem Warszawskiego Centrum Kompleksowego Leczenia Otyłości i Chirurgii Bariatrycznej w Szpitalu Czerniakowskim w Warszawie, prezesem-elektem Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości
Przestańmy żyć w świecie nieuprawnionych stereotypów,
wsłuchajmy się w wyniki badań naukowych!
Rozmowa z dr. hab. n. med. Mariuszem Wyleżołem, chirurgiem bariatrą z II Katedry i Kliniki Chirurgii Ogólnej, Naczyniowej i Onkologicznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, kierownikiem Warszawskiego Centrum Kompleksowego Leczenia Otyłości i Chirurgii Bariatrycznej w Szpitalu Czerniakowskim w Warszawie, prezesem-elektem Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości
Nadwaga i otyłość dotyczą tych, którzy jedzą za dużo i unikają aktywności fizycznej. Prawda?
Nieprawda. My lekarze zajmujący się leczeniem chorych na otyłość oraz sami chorzy na co dzień borykamy się z tymi nieuprawnionymi, dyskryminującymi i stygmatyzującymi opiniami. Wyniki badań naukowych wyraźnie wskazują, że rozwój choroby otyłościowej nie jest winą chorego. Obecnie dokonuje się olbrzymia zmiana w spojrzeniu na tę chorobę.
Na czym polega to nowe spojrzenie?
Na przyjęciu opinii bazującej na badaniach naukowych. W dotychczasowej powszechnej ocenie, jak i w definicji WHO, otyłość definiowano jako nadmierne nagromadzenie tkanki tłuszczowej w organizmie. Tymczasem wiemy już, że istotą choroby otyłościowej są zaburzenia neurohormonalnej regulacji spożycia pokarmów, czyli zaburzenia równowagi energetycznej organizmu.
Ile osób w Polsce choruje na otyłość?
W dużym przybliżeniu – co 5 dorosły Polak. Otyłość jest jedną z najczęstszych, jeśli nie najczęstszą chorobą, która nas dotyka. Jest też praprzyczyną wielu innych chorób, takich jak cukrzyca typu 2, nadciśnienie tętnicze, zaburzenia lipidowe, zmiany zwyrodnieniowe stawów. Łącznie mówi się o około 200 różnego rodzaju powikłaniach otyłości. Osobno należałoby wspomnieć o nowotworach złośliwych.
Jak otyłość wpływa na rozwój tych nowotworów?
Zwiększa ryzyko ich wystąpienia o 40 proc. Badania wśród Brytyjek wykazały, że na 1000 kobiet o prawidłowej masie ciała na nowotwór złośliwy zachoruje 190, a wśród kobiet chorujących na otyłość: 270. W Polsce mamy ok. 500 tys. zachorowań na raka, których można by uniknąć, lecząc pacjentów z otyłością. Choroba ta utrudnia leczenie nowotworów złośliwych, zarówno jeśli chodzi o metody chirurgiczne, jak i chemioterapię, immunoterapię czy radioterapię. Wyniki leczenia są w tej grupie chorych znacznie gorsze niż wśród pacjentów o prawidłowej masie ciała. Otyłość zabija, a w związku z tym należy ją leczyć.
Od czego jako społeczeństwo powinniśmy zacząć?
Od takiego podejścia do choroby otyłościowej jak do każdej innej oraz używania odpowiedniego języka do jej opisu. Zamiast mówić chory z „nadmierną tuszą”, powiedzmy chory z „nadmierną masą ciała”, „z chorobą otyłościową”, „z zaburzeniami odżywiania” itd. Nie mówmy, że ktoś „jest otyły”, ale że „choruje na otyłość”. „Otyli chorzy” zamykają się w sobie, nie szukają pomocy, a to prosta droga do nieszczęścia.
Jestem też przeciwny używaniu określenia „efekt jo jo” na opisanie sytuacji, gdy po zredukowaniu masy ciała zaczyna ona wzrastać powyżej punktu wyjściowego. „Jo jo” kojarzy się z zabawką. W ten sposób lekceważymy poważne zjawisko, jakim jest rozwój choroby otyłościowej. Powinniśmy też zapomnieć o odchudzaniu.
Odchudzanie nie jest dobre?
Nie jest, bo kojarzy się z czymś przejściowym. Gdy osiągamy cel, wydaje nam się, że to już koniec. Tymczasem to dopiero początek, bo największym wyzwaniem nie jest redukcja masy ciała, ale jej utrzymanie. Leczenie otyłości jest procesem przewlekłym, de facto na całe życie.
Jaką chorobą jest otyłość?
Najprostszą do rozpoznania i najtrudniejszą do leczenia. Wciąż mało poznaną. Ktoś powie, że ktoś inny choruje na otyłość, bo je za dużo. A ja mówię, że ta osoba je za dużo, bo choruje na otyłość. Najpierw mamy bowiem do czynienia z zaburzeniami regulacji spożycia pokarmu, wobec których osoby chorujące na otyłość są bezsilne. W większości przypadków bardziej dbają one o aktywność fizyczną oraz o to, co i w jakich ilościach spożywają, niż ci, którzy nie chorują na otyłość. Ci ostatni, niezależnie od tego, co jedzą i co robią, nie będą mieli nadmiernej masy ciała.
Gdzie warto szukać wiarygodnych informacji?
Polecam stronę internetową Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości (PTLO). Przestrzegam przed bezkrytycznym sięganiem po teksty o otyłości, które mogą nas zaprowadzić na manowce. Zawsze też powinniśmy skonsultować to, co chcemy zrobić czy jakiemu leczeniu się poddać, z lekarzem rodzinnym lub lekarzem zajmującym się leczeniem powikłań. Myślę tu o ginekologach, endokrynologach, diabetologach, chirurgach czy ortopedach.
Jak leczy się chorobę otyłościową?
Podstawą jest postępowanie farmakologiczne i chirurgiczne. Kluczową rolę odgrywa też edukacja żywieniowa. Dzięki niej codziennie można dokonywać świadomych wyborów posiłków. Nie chodzi o to, by przejść na dietę według jakiegoś przepisu, bo to nie zadziała. Tak samo jak w aktywności fizycznej nie chodzi o to, by codziennie przebiegać 5 km. Dla osoby chorującej na otyłość może to oznaczać jedynie konieczność zaoszczędzenia na protezy stawów kolanowych.
Nasz ośrodek leczenia otyłości w Warszawie jest perełką na mapie Polski. Staramy się leczyć chorych z uwzględnieniem leczenia zachowawczego, farmakologicznego, metod chirurgicznych, edukacji żywieniowej i wsparcia psychologicznego. Nie jest to łatwe, bo polski system ochrony zdrowia nie przewiduje kompleksowego leczenia otyłości. Podobnie jest niemal na całym świecie.
Jest więc jakaś nadzieja dla chorych?
Tak. Pojawiły się przełomowe leki, które mogą pomóc nam w kontroli masy ciała. Otyłość jest chorobą przewlekłą i wymaga przewlekłego leczenia. Celowo unikam tu określenia „do końca życia”, bo obserwujemy tak dynamiczny rozwój w leczeniu tej choroby, że być może za kilka lat będziemy potrafili osiągnąć znacznie więcej.
Co to za leki?
Podstawę do ich wynalezienia dali chirurdzy bariatrzy, którzy w latach 70. XX w. zauważyli, że w organizmie osoby po operacji bariatrycznej inaczej funkcjonują hormony regulujące spożycie pokarmów i uczucie sytości. Klasycznym przykładem jest hormon GLP-1, który hamuje głód. Wydzielany jest po posiłku przez komórki w ścianie jelita cienkiego. Kiedy dociera do mózgu, co trwa ok. 20 minut, daje uczucie sytości. Obecnie zarejestrowanych jest kilka leków o takim działaniu. Nie ma większej dyskryminacji chorych na otyłość niż to, gdy ktoś opisując te leki, mówi, że jest to „pójście na łatwiznę”. Czy kiedykolwiek postępujemy tak z inną grupą chorych? Nie. A jeszcze nikt nigdy nie wyleczył się z otyłości wysiłkiem woli. Jako młody lekarz dziwiłem się, jak to możliwe, by jeść aż tyle, żeby w końcu dać się pokroić. Kiedy jednak wsłuchałem się w głosy pacjentów, zrozumiałem, że są bezsilni wobec choroby.
Czy te leki są w Polsce?
Są, ale tak naprawdę nie ma, bo zapotrzebowanie jest gigantyczne. Nikomu, kto choruje na inną chorobę, nie odbieramy prawa do leczenia. Nie odbierajmy go więc chorym na otyłość. Jeżeli wiedzą oni, że są leki, dzięki którym mogą po raz pierwszy w życiu zapomnieć o permanentnej walce z lodówką, o tym, co zjedli, a czego nie powinni byli zjeść, to pozwólmy im na to. Słyszę od pacjentów, że dzięki tym lekom nareszcie mogą się wyspać, bo nie muszą wstawać w nocy, żeby zaspokoić głód.
Na czym polega leczenie bariatryczne?
Wykonujemy operacje laparoskopowe na żołądku i jelitach. Celem jest naprawa zaburzonych mechanizmów homeostazy energetycznej, w tym przywrócenie prawidłowego wydzielania przez przewód pokarmowy cząsteczek, tzw. peptydów, które regulują spożycie pokarmów, zmiany w krążeniu wątrobowo-jelitowym kwasów żółciowych i inne. Ale najważniejsze jest to, że operacje te ratują życie. Badanie Arterburna z 2015 roku wykazało, że chorzy niepoddani operacji bariatrycznej, a ze wskazaniami do niej, mają o 70 procent wyższe ryzyko zgonu w obserwacji 10-letniej, niż chorzy poddani temu leczeniu. Dysponujemy również wynikami badań 40-letnich obserwacji po operacjach bariatrycznych (Adams, 2022). Pokazują one, że ryzyko zgonu w przypadku chorób nowotworowych spada o 43 procent, w przypadku cukrzycy typu 2 – o 72 procent, a w przypadku zawałów mięśnia sercowego czy udarów mózgu – o 29 procent.
Jakie jeszcze są konsekwencje nieleczenia otyłości?
Skutki dotyczą nie tylko jednostek, ale społeczeństwa. Chodzi m.in. o koszty leczenia powikłań oraz koszty związane z ograniczeniem zarobkowania przez osoby ze skrajną postacią choroby. Myśląc o zdrowiu, myślimy często tylko o tym, jak długo będziemy żyli i kiedy umrzemy. A warto pamiętać, że choroba otyłościowa niszczy życie na długo przed śmiercią. Jest niejednokrotnie całkowicie dewastująca pod względem zdrowotnym, rodzinnym, zawodowym i społecznym.
Co więc warto sobie uświadomić?
Fakt, że jeżeli choruje co 5. dorosły Polak, to mówimy o co najmniej 6 mln chorych. Zastanawiam się, gdzie oni są? Dlaczego nie upominają się o swoje prawa? Jak bardzo są zagonieni w kąt tymi nieuprawnionymi, stereotypowymi przekonaniami? Chorzy po operacjach bariatrycznych proszą nas lekarzy, żeby w karcie informacyjnej wpisać inną chorobę. Tak bardzo boją się przyznać, nawet przed rodziną, że byli operowani z powodu otyłości. Jest to coś strasznego i powinniśmy wreszcie zacząć o tym odważnie mówić.
Dziękujemy za rozmowę
Autoryzowany wywiad prasowy opracowany przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia z okazji Światowego Dnia Otyłości. Marzec 2024.