Opadły już emocje powyborcze i ucichły komentarze. Wszystko na temat tego, co wydarzyło się w niedzielę, 23 września 2001 roku, zostało już powiedziane. Warto jednak jeszcze na chwilę wrócić do wyborów i przedstawić parę liczb i ciekawostek.
– Dlaczego powstało Stowarzyszenie Nasza Częstochowa, proszę przybliżyć cel jego powołania?
– Stowarzyszenie “wypączkowało” ze społecznej inicjatywy, mianowicie komitetu, który zbierał fundusze na zakup obrazu “Obrona Olsztyna” do częstochowskiego Muzeum. Pomysłodawcą akcji był ówczesny dyrektor Muzeum Andrzej Zembik. Potem, gdy obraz został zakupiony, część osób skupionych przy tej inicjatywie uznała, że właściwie można by działać dalej, ale już w formule zorganizowanej, a nie tak ad hoc. I w 1998 roku formalnie zostało powołane Stowarzyszenie “Nasza Częstochowa”. Podstawowym celem Stowarzyszenia jest działanie na rzecz szeroko rozumianej kultury i we wszystkich jej aspektach – muzyka, malarstwo, teatr, literatura. Chcemy chronić tożsamości naszego regionu, zachować to, co zostało już osiągnięte i nie rozpuścić się w tej magmie śląskiej. Chcę jednak zaznaczyć, że nie mamy żadnych fobii antyśląskich. Bardzo dobrze współpracuje nam się z Operą Śląską. Wiesław Ochman ma z nią ścisły kontakt. Tam rozpoczął swoją karierę artystyczną.
– Jakie jest więc grono założycieli Stowarzyszenia?
– Skład zarządu tworzą: Aleksander Mostowski – wiceprezes, na co dzień szef firmy Komozja, Gabriela Żyła – skarbnik, dyrektor częstochowskiego oddziału Banku Handlowego S.A. w Warszawie; członkami zarządu są: Mariusz Stefanowski, szef firmy Optimus – Bis i Andrzej Zembik. Natomiast funkcję prezesa powierzono mnie. Mamy również członków honorowych. Są nimi: Wiesław Ochman, Jerzy Duda Gracz i Romuald Dymski, wydawca “Nowego Dziennika” w Nowym Jorku, częstochowianin, od wielu lat mieszkający w USA.
– Czy pochodzi Pani z Częstochowy?
– Podczas pierwszej wojny światowej moja rodzina uciekając przed wrogiem chwilowo zatrzymała się w Radomsku i tam już została. Moim rodzinnym miastem jest więc Radomsko, ale urodziłam się w Krakowie, w klinice znanego profesora Roznera, w 1919 roku. W Radomsku ukończyłam prywatne Gimnazjum Jadwigi Chomiczówny, studiowałam w Krakowie, a do Częstochowy przybyłam tuż po drugiej wojnie światowej i mieszkam do dziś. Tu przepracowałam wiele lat, założyłam rodzinę. Czuję się więc i częstochowianką.
– Jak wspomina Pani czasy w Radomsku?
– Radomsko bardzo lubię i nie wstydzę się go. W przeciwieństwie do słynnego poety Tadeusza Różewicza, który również pochodzi z Radomska, a który uważa to miasto za wstrętne i nudne, sądzę, że było i jest to miasto ciekawe. Gimnazjum stało na bardzo wysokim profesjonalnie poziomie, w mieście żyło wielu interesujących i mądrych ludzi. Uważam, że wszędzie może być ciekawie, jeżeli się tylko czegoś ciekawego szuka.
– Co studiowała Pani w Krakowie?
– Polonistykę. Zawsze chciałam zostać nauczycielką. Naukę w Uniwersytecie Jagiellońskim rozpoczęłam w 1937 a ukończyłam, po wojennej przerwie, w 1947 roku. Studiowałam razem z Karolem Wojtyłą i Wojciechem Żukrowskim. Ja byłam na drugim roku, a oni na pierwszym, ale oba roczniki zajęcia, wykłady, a nawet profesorów miały wspólne. Po wojnie na nasz kierunek nie powrócili, ani Wojtyła – rozpoczął studia teologiczne, ani Żukrowski.
Przyzwyczajeni jesteśmy do klasycznej formy miasta. Nasze Aleje noszące piękną nazwę Najświętszej Marii Panny są tym samym, czym w innych miastach centralny rynek. Wielkim miejscem spotkań. Tu podążamy, by zrobić ważniejsze zakupy, tu szukamy form kulturalnego relaksu, tu wreszcie spacerujemy, by pokazać się, by spotkać znajomych.