Ewangeliarz – KS. GRZGORZ UŁAMEK
Jezus apeluje do nas, byśmy się Go nie wypierali. Bo On się nas nie wypiera i o nas nie zapomina. Bóg nigdy nie przestawał dawać znaków swojej obecności. “U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli” (Mt10,30-31). Jak można powiedzieć, że Boga nie ma, że nie jesteśmy dla Niego ważni i że o nas nie pamięta, znając chociażby historie związane z życiem Ojca Pio, włoskiego kapucyna, którego Jan Paweł II zaliczył w poczet świętych. Wśród uczestników tej kanonizacji było wiele osób uzdrowionych za sprawą świętego kapucyna. Jednym z nich był 9-letni Matteo Pio Cotella, uzdrowiony z zapalenia opon mózgowych. Właśnie to uzdrowienie uznano za cud potrzebny do kanonizacji. Zachęcając do poznania życia św. Ojca Pio przypomnę kilka faktów z Jego biografii.
Ojciec Pio urodził się 25 maja 1887 w Petrelcina jako Francesco Forgione. Mając 16 lat (1903) wstąpił do kapucyńskiego nowicjatu, a siedem lat później (10 sierpnia 1910) przyjmuje święcenia kapłańskie. Już rok później zwierzył się kierownikowi duchowemu, że właśnie od roku ma niewidzialne stygmaty i odczuwa bóle w miejscach, które przebito Jezusowi na krzyżu.
Od lat nosił także na ciele ślady korony cierniowej i biczowania. Od 5 sierpnia 1918 roku miał tzw. transwerberację, czyli przebicie serca na wylot a od 20 września na jego dłoniach, stopach i w boku pojawiły się prawdziwe krwawiące stygmaty. Zakonnik próbował ukryć te szczególne znamiona, ale wiadomość o stygmatach i wielkiej sile duchowej kapucyna rozeszła się po całym świecie dość szybko. Od 1919 roku do San Giovanni Rotondo zaczynają przybywać ludzie mocnej wiary, ale także inni: żądni sensacji, wątpiący, wrogo nastawieni do religii. Wszyscy, którzy przybyli pozostawali pod wielkim duchowym urokiem tego niezwykłego człowieka. Święty kapucyn przyciągał ludzi sposobem sprawowania Mszy św., wielogodzinną spowiedzią, żarliwą modlitwą, cudami, uzdrowieniami, darem bilokacji i umiejętnością czytania w ludzkich duszach. Był ostry dla siebie, ale i dla innych. Zdarzało się, że nie udzielał rozgrzeszenia, gdy penitent nie był w czasie spowiedzi szczery i taił jakiś grzech. Dział na miejscu i na odległość – przestrzeń nie przeszkadzała mu w dokonywaniu wielkich dzieł Bożych. Ojciec Pio umarł 23 września 1968 w swym klasztorze. W momencie śmierci trzyma w rękach różaniec i wypowiada słowa: Jezus! Maryja! W przededniu śmierci znikły z jego ciała wszystkie stygmaty. 2 maja 1999 Ojciec Pio został ogłoszony błogosławionym przez Jana Pawła II.
Zachęcam do pogłębionej lektury o życiu św. Ojca Pio, który jest czytelnym znakiem obecności Boga w XXI wieku.
KS. GRZGORZ UŁAMEK