Częstochowianka Joanna Szymańska, absolwentka Wydziału Inżynierii Środowiska Politechniki Częstochowskiej, nakładem wydawnictwa e-media wydała tomik poetycki „Bajeczki dla dwóch synków i córeczki”. Książkę zdobią ilustracje autorstwa Sylwii Skędy.
„Bajeczki…”, są drugą książką Joanny Szymańskiej. W 2009 roku ukazał się jej tomik „Przez okno wiersza”. W dorobku ma także publikacje w prasie oraz w antologii Klubu „Złota Jesień”, którego jest członkiem. Jest też laureatką nagrody ogólnopolskiego konkursu poetyckiego w Wieluniu.
Po promocji tomiku „Bajeczki…”, która miała miejsce 4 października 2012 roku w Publicznej Bibliotece Miejskiej w spotkaliśmy się z poetką, by porozmawiać o jej działalności literackiej.
„Bajeczki dla dwóch synków i córeczki” wydała Pani z myślą o swoich dzieciach?
– Wiele utworów powstało specjalnie dla moich dzieci, niektóre są nawet im dedykowane. Mam dwóch synów. Starszy Mateusz ma 10,5 roku, młodszy Szymon – 9 lat i Ola – ma prawie 7 lat.
O czym opowiadają Pani bajki?
– Są to wiersze, które mają dzieci czegoś nauczyć, są też o samych dzieciach, są fraszki, kołysanki. Doboru dokonałam sama, pomagała mi w tym nasza mentorka z Klubu „Złota Jesień” dr Beata Łukarska.
Jak dzieci przyjęły tomik?
– Były bardzo wzruszone, towarzyszyły im wielkie emocje. Mój najstarszy syn, tuż przed promocją nawet się rozchorował, drugi wszystko robił, by wieczór udał się jak najlepiej, a córeczka podpisywała ze mną książki.
Czy w tomiku są ich ulubione wiersze?
– Każde lubi ten wierszyk, który mówi o nim. Ola, na przykład, „Poszła Ola do przedszkola” i kołysankę „Moja Calineczko”; Mateusz – „Mateuszkowe drzewa”; a Szymon – „Najprawdziwszą bajkę”. I te wiersze znalazły się w tomiku.
Co skłoniło Panią do pisania bajek?
– To wyniknęło z potrzeby serca i konieczności, gdyż szukając współczesnej literatury dziecięcej napotykałam jedynie książeczki, w których było dużo formy, a mało treści. Taka formuła przekazu nie rozwija młodych umysłów.
Jakie zatem Pani zdaniem powinny być utwory dla dzieci, bajki?
– Przede wszystkim powinny zawierać jakąś myśl.
Jaką?
–W moich bajkach to zależy od sytuacji. Na przykład, mój syn nie chciał jeść, więc w wierszu napisałam mu jakie to może mieć konsekwencje.
I przejął się?
– Tak.
Czyli Pani bajki mają edukacyjną moc sprawczą. Wnioskuję zatem, że wzorce i inspiracje do twórczości czerpie Pani od samych mistrzów: Tuwima, Brzechwy, Jachowicza. Którzy autorzy towarzyszyli Pani w dzieciństwie?
– Zdecydowanie Brzechwa i Tuwim. Ich wiersze czytały mi mama i babcia. Uwielbiałam też „Chorego kotka”, ale dopiero stosunkowo niedawno odkryłam, że napisał go Jachowicz.
Co czyta Pani swoim dzieciom, naturalnie oprócz swoich bajek?
– Raczej prozę i wiersze moich znajomych, między innymi Małgorzaty Franc z Klubu „Złota Jesień”. Moje dzieci lubiły klasykę -– baśnie Andersena i braci Grimm, ale również książki poznawcze, stąd kupowałam im publikacje o przyrodzie, wulkanach, nutach, wydawnictwa encyklopedyczne.
O czym był Pani pierwszy tomik poetycki „Przez okno wiersza”?
– Tematyka była poważniejsza. Filozoficzna. Zebrałam tam wiersze o przemijaniu, starości, umieraniu, ale też o miłości.
Który swój wiersz lubi Pani najbardziej?
– Chyba „Oczekiwanie Marii”. Pisałam go z perspektywy Maryi, która miała urodzić swoje dziecko – Jezusa, co Ona mogła w tym czasie przeżywać.
Pani mistrzowie?
– Niedoścignieni… Agnieszka Osiecka, Halina Poświatowska.
Plany?
– Bardzo chciałabym w przyszłym roku wydać erotyki, materiały już zebrałam. Mam też pomysł na książkę.
Bajki i erotyki, to wydaje się być od siebie odległe. Łatwo się pisze erotyki?
– Erotyk trzeba pisać szczerze. Póki co mam łatwość ich pisania i lubię je tworzyć.
Tylko erotyki trzeba pisać szczerze?
– W każdym wierszu wyrażać to, co się przeżywa, doświadcza, albo to, co sobie wyobrażamy, co na porusza.
A co Panią najbardziej porusza we współczesnym świecie?
– To, że ludzie się oddalają od siebie.
Jak ocenia Pani nasze rodzime środowisko poetyckie?
– Te osoby, które znam, bardzo cenię, zwłaszcza kolegów z Klubu „Złota Jesień”: Barbarę Strzelbicką, Małgorzatę Franc, Irenę Biełuńską. A spoza naszego klubu: Ryszarda Sidorkiewicza i Rafała Jerzego Kasprzaka.
Dziękuję za rozmowę
URSZULA GIŻYŃSKA