Mamy perłę kultury technicznej, ale czy potrafimy to wykorzystać
To że Częstochowskie Muzeum Zapałek jest niezwykłą przynętą turystyczną udowodnił konkurs na największą atrakcję Szlaku Zabytków Techniki Województwa Śląskiego, w którym Muzeum zajęło pierwsze miejsce. – Pokonaliśmy takich potentatów jak Tyskie Muzeum Piwowarstwa, Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu czy Browar “Żywiec”. To sukces wszystkich pracowników – komentuje Eugeniusz Kałamarz, prezes Częstochowskich Zakładów Przemysłu Zapałczanego.
Na Szlaku Zabytków Techniki znalazło się 29 cennych obiektów, wytypowanych przez wydział promocji Urzędu Marszałkowskiego i Śląskie Centrum Dziedzictwa Kulturowego. Tryumf Muzeum Zapałek pokazał, że mieszkańcy Częstochowy, którzy oddali swoje głosy w konkursie, doskonale zdają sobie sprawę z tego, jaki skarb posiadają. – To zwycięstwo powinno być wykorzystane dla dobra miasta i regionu, tym bardziej, że Szlak Zabytków otwieramy jako pierwsi, wspólnie z Muzeum Historii Kolei – podkreśla prezes Kałamarz.
ODBIJANIE PIŁECZKI
Ale zdyskontować sukces nie jest prosto, zwłaszcza, jak stwierdza prezes Kałamarz, przy niskim zainteresowaniu władz miasta i regionu, oraz malejącej koniunkturze na zapałki. – Na promocję potrzebne są ogromne pieniądze, a tych nie posiadamy. Ale nie zasypujemy gruszek w popiele. W ubiegłym roku założyliśmy Stowarzyszenie Zakładów Historycznych, które będzie w naszym imieniu pozyskiwać środki unijne. Wiem, że pieniądze nie przyjdą od razu, dlatego z nadzieją spoglądamy w stronę władz miasta – mówi Eugeniusz Kałamarz. Jednak prezes ma obawy, czy współpraca z Urzędem Miasta Częstochowy rozwinie się, bo na dziś nie układa się ona zbyt dobrze. – Rocznie przyjeżdża do nas około 10 tys. osób, byłoby ich znacznie więcej, gdyby delegacje, wizytujące Urząd i miasto, kierowano również do nas. Mamy również ze strony Urzędu niewiele zamówień na artykuły promocyjne – mówi prezes.
Nie do końca z tą opinią zgadza się magistrat. – Muzeum Zapałek w Częstochowie jest traktowane przez Urząd Miasta i jednostki z nim związane (np. Częstochowską Organizację Turystyczną) jako jedna z ważniejszych atrakcji turystycznych. Zwiedzanie Muzeum znajduje się w programie wielu wizyt gości z zaprzyjaźnionych miast – mówi Jarosław Kapsa, rzecznik prasowy Urzędu Miasta. Z jego informacji wynika, że Muzeum Zapałek nie przystąpiło do Częstochowskiej Organizacji Turystycznej, pomimo tego jest promowane przez CzOT w stopniu nie mniejszym niż oferty i produkty organizacji członkowskich. Informacja o Muzeum znajduje się w każdym informatorze “Co, gdzie, kiedy”, w większości wydawnictw promujących atrakcje turystyczne wydawanych przez CzOT i Wydział Komunikacji Społecznej UM. – Przekazywane przez Muzeum materiały promocyjne udostępniane są na targach i wystawach turystycznych. CzOT i organizacje członkowskie kupują od Muzeum materiały promocyjne. Pewne słabości tej współpracy wynikają z zaniechań organizatorów Muzeum. Pomimo wysyłania do nich regulaminu Muzeum nie zgłosiło wniosku o przyznanie certyfikatu CzOT. Nie składa także wniosków o przyznanie dotacji w ramach konkursów organizowanych przez Wydział Kultury i Sztuki Urzędu Miasta – dodaje rzecznik.
KONIECZNA WSPÓŁPRACA
W opinii prezesa Kałamarza tylko intensywne wspólne działania przyniosą efekt i zniwelują problemy Częstochowskich Zakładów Przemysłu Zapałczanego, a przede wszystkim nie doprowadzą do zniszczenia dobra narodowego, gdyż w takich kategoriach należy postrzegać CzZPZ. I tego oczekuje od miasta. Sama firma robi wiele by przetrwać. 10 lat temu utworzono spółkę pracowniczą i postanowiono nie doprowadzić do upadku zakładów. Determinacja ponad 60 pracowników spowodowała, że 125-letnia fabryka (zakłady powstały w 1881 roku) nie splajtowała i nadal pracuje pełną parą.- Przez ostanie lata udowodniliśmy, że da się prowadzić fabrykę, choć o 30 procent zmalały zyski i o 30 procent wzrosły koszty produkcji. Kontynuujemy produkcję dzięki oddaniu całej załogi. A łatwo nie jest. Coraz wyższa dekoniunktura na zapałki powoduje zmniejszenie zapotrzebowania na nasz produkt – mówi E. Kałamarz.
Zdaniem Jarosława Kapsy największy problem zakładów nie wynika z współpracy Miasta z Muzeum w zakresie promocji turystycznej. – Częstochowska fabryka zapałek znajduje się obecnie w trudnej sytuacji ekonomicznej. Wynika ona z dominacji na tradycyjnym dla fabryki rynku tanich produktów chińskich – mówi rzecznik. Dodatkowym kłopotem jest spadek po PRL, czyli nadmierne obciążenie zakładu zbędnymi nieruchomościami, od których naliczany jest podatek. – Od jesieni zeszłego roku trwają rozmowy między Urzędem Miasta a kierownictwem zakładu w sprawie wcześniejszego wykupu nieruchomości w perspektywie przewidywanych pod budowę przedłużenia ul. Sobieskiego. Wniosek zakładu złożony w ostatnich miesiącach 2006 r. nie mógł być natychmiast pozytywnie załatwiony. Budżet miasta nie przewidział kwoty na wykup tej nieruchomości w 2006 r. Wniosek więc nie mógł być zrealizowany w trybie natychmiastowym. Nie oznacza to jednak odmowy. Projekt budżetu miasta na rok 2007 uwzględnia środki na zakup nieruchomości na zasoby gminy; a więc także na zakup nieruchomości od fabryki zapałek. Dokonany został tzw. operat (wycena wartości) proponowanych nieruchomości. Po zatwierdzeniu budżetu przez Radę Miasta (jeżeli radni nie zmienią negatywnie wydatków na zakup nieruchomości) możliwe będzie otwarcie negocjacji w sprawie zakupu. Wykup gruntów to najważniejsza obecnie realna możliwość pomocy fabryce zapałek i jednocześnie podstawowy problem w stosunkach między miastem a Muzeum. Wszyscy mamy nadzieję, że po przezwyciężeniu tych problemów współpraca Miasta i Muzeum Zapałek ułoży się bardzo dobrze – podkreśla optymistycznie rzecznik.
Taka obietnica zapewne zadowoli prezesa Kałamarza, bo właśnie nadmierne podatki, o umorzenie których się zakład stara się od lat, spędzają mu sen z powiek.
KIERUNKI ROZWOJU
Eugeniusz Kałamarz uważa, że szansą dla Zakładów jest rozwój kierunku reklamowo-turystycznego, który jest w powijakach. – To paradoksalnie również przyszłość dla regionu. Nie podważając wagi i prymatu Jasnej Góry, z powodzeniem można rozkręcić przemysłowo-techniczny nurt turystyki. W Muzeum jest mnóstwo unikalnych eksponatów, sam zakład jest także niepowtarzalnym w kraju fenomenem. Pracujemy przecież na maszynach z lat 20.-30. dwudziestego wieku. Produkcja idzie na wielką skalę. Możemy się pochwalić wydajnością sześciu tysięcy pudełek zapałek na godzinę. Mamy wiele nowych pomysłów reklamowych. Ale jak podkreślałem, bez pomocy samorządu lokalnego wiele nie zdziałamy. Koniecznie trzeba znaleźć rozwiązanie, by to cenne dziedzictwo narodowe przetrwało – mówi.
Jak zauważa, by nie doszło do upadku kulturowego dobra narodowego potrzebne są również rozwiązania programowe, stworzenie nowych instrumentów dla skutecznej promocji polskich zabytków i atrakcji turystyki industrialnej. Ich brak powoduje, że większość cennych pamiątek umyka uwadze przeciętnego obserwatora. Muzeum Zapałek, mimo iż jest unikalnym w kraju zabytkiem, nie jest wpisane do rejestru zabytków. Dlatego jedną z zasadniczych i priorytetowych spraw jest uchwalenie odpowiedniej ustawy. Tu niezbędna jest inicjatywa posłów częstochowskich. – Gdyby pojawiła się kategoria muzeów przemysłowych w ustawie o muzeach, automatycznie rozwiązałoby się wiele problemów. Jeśli nie stworzymy rozwiązań systemowych, które będą chronić dobro cywilizacyjne, to zniszczymy co najcenniejsze, a odcinanie się od historii jest zabójstwem dla kultury – stwierdza prezes.
Tę kwestię wielokrotnie ponosił prof. dr hab. Bolesław Orłowski, kierownik Sekcji Historii i Nauk Ścisłych i Techniki Instytutu Historii i Nauki PAN w Warszawie. W swoim artykule “Pożytki z zabytków techniki” zamieszczonym w “Aktualnościach Turystycznych” pisał: “Dysponujemy znaczną liczbą zabytków technicznych i poprzemysłowych, stanowiących dzisiaj autentyczne bogactwo muzealne, poświadczające i dokumentujące wspólną przeszłość, nadające się do sensownego wykorzystania z pożytkiem edukacyjnym i turystycznym. Zamiłowanie do tego rodzaju staroci jest w krajach rozwiniętych na tyle silne i powszechne, że mogą się one stać istotnym magnesem przyciągającym turystów z zagranicy.” Częstochowskie Zakłady Zapałczane są tego żywym przykładem, co podkreśla także profesor Orłowski. Jego zdaniem nie są to gołosłowne stwierdzenia, bo tendencję sprzyjającą rozwijaniu zainteresowań z historią techniki obserwuje się w krajach Zachodu od paru dziesięcioleci.
Częstochowska Zapałczarnia przy odpowiedniej polityce marketingowej, mogłaby okazać się kurą znoszącą złote jaja. Wystarczy zatem zrealizować wizję prezesa Kałamarza, która skupia się na kilku priorytetach: promocji zapałek, dobrej współpracy z władzami miasta i regionu oraz ustawie o ochronie dóbr cywilizacyjno-technicznych. Bezsprzecznie, tych spraw nie powinno się przeoczyć czy zaniedbać. Częstochowskie Zakłady Zapałczane, to nasz aut, wielowiekowa spuścizna, świadectwo chlubnej inwestycji i przedsiębiorczości, które z pożytkiem – finansowym i rozwojowym – można i trzeba wykorzystać.
URSZULA GIŻYŃSKA