Rozmawiamy z głównymi organizatorami seminarium dla nauczycieli „Akademia wychowawcy” Dorotą Kaczmarek i Witoldem Bielem – przedstawicielami Regionalnej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” w Częstochowie. Pierwsze spotkanie, którego kanwa przewodnią była etyka zawodu nauczyciela miało miejsce w styczniu, dzisiaj, 11 lutego, w RODN „WOM” trwa kolejna konferencja.
Co zaważyło, że właśnie teraz podjęliście Państwo inicjatywę „Akademii wychowawcy”?
DOROTA KACZMAREK – To że uczeń zachowywał się niegrzecznie w szkole, to nie novum, ale z tą niesubordynacją, nazwijmy młodzieńczą fanfaronadą, nauczyciel radził sobie. Dzisiaj żyjemy w innym świecie, zmiany społeczne wywołują dużego kalibru problemy. Narkotyki, alkohol, agresja, molestowanie. To nowe sytuacje, w których nauczyciel nie potrafi się odnaleźć. Żeby mógł skutecznie zadziałać musi mieć wiedzę jak zareagować.
WITOLD BIEL – Widzimy kosze na głowie nauczycieli, bijatyki, uzależnienia, lekceważenie nauczyciela. Dzisiaj to złe zachowanie staje się normą i to jest najgorsze. Podjęliśmy temat, by przypomnieć nauczycielom, czym jest etyka tego zawodu. Oczywiście nie dlatego, że nauczyciel zachowuje się nieetycznie, ale zaczynamy od siebie, bo to nauczyciel ma być mistrzem i wzorem.
Kto opracował projekt?
D.K. – To nasz pomysł. Ale nie powstał tak po prostu, to efekt długich przemyśleń i doświadczeń własnych oraz nauczycieli. Staramy się wsłuchiwać w to co mówią, a mówią o konkretnych problemach – braku narzędzi, zrozumienia u dyrektorów.
Zwracamy uwagę na etos współczesnego nauczyciela. Chcemy pokazać jego rolę, stworzyć zbiór praktycznych narzędzi do codziennej pracy.
Co Państwo chcecie osiągnąć poprzez „Akademię wychowawcy”?
W.B. – Naszym celem jest wywołanie dyskusji społecznej na temat problemów z jakimi borykają się wychowawcy. Przygotowujemy publikację i filmy edukacyjne, które roześlemy do wszystkich większych miast w Polsce z nadzieją, że podejmą inicjatywę i przyłączą się do nas. Nie musi być to identyczne odwzorowanie i powielanie naszych pomysłów, nasz projekt może posłużyć do indywidualnego spojrzenia na tę kwestię. Chcemy tematem zmian w systemie edukacji zainteresować także ministerstwo, sejm, decydentów. Jeżeli nie będzie woli politycznej, spróbujemy stworzyć projekt obywatelski. To już ostatni dzwonek! Czas najwyższy na to, by zacząć działać, zanim zaleje nas fala agresywnej, trudnej do okiełznania młodzieży, z którą nikt już nie będzie sobie w stanie poradzić. Wszyscy muszą zrozumieć, że nauczyciel nie może pozostać z problemem sam.
Być etycznym nauczycielem, to dzisiaj wysoka poprzeczka. Brakuje autorytetów.
D.K. – Tak, dlatego stawiamy pytania trudne: czy to nauczyciel nie jest źródłem złych zachowań uczniów, czy naszym strojem, zachowaniem, osobowością nie prowokujemy ich; czy każdy może być nauczycielem; jak weryfikować do zawodu; czy jego wybór jest przemyślany i świadomy; czy nauczyciel jest psychicznie, mentalnie i merytorycznie przygotowany do pracy, ale nie z uczniem grzeczniutkim i cichym, ale tym pyskatym, z szalonymi pomysłami. Dlatego tak ważny jest program nauczania nauczycieli, który trzeba zweryfikować i udoskonalić. Choć wszystkiego nie uda się nauczyć, są też wewnętrzne predyspozycje.
W.B. – Trudno się doskonalić nauczycielowi, bo obarczony jest zbyt wieloma sprawami, jak choćby nadmierną papierkową robotą. Pisze niezliczone ilości konspektów, diagnoz, kart ewaluacyjnych, programów. Nie pracuje 18 godzin, jak powszechnie się wylicza, tylko znacznie więcej, ale nikt nie zauważa, ile czasu spędza sprawdzając klasówki, wypisując oceny opisowe, tworząc projekty. Współczesny nauczyciel jest przemęczony i nie ma czasu na kontakt z uczniem, a zatem i na jego wychowanie. Niestety, w dzisiejszej edukacji dominuje strona dydaktyczna, nie wychowawcza. Każda nowa ekipa rządowa za priorytet uważa wprowadzanie zmian dydaktycznych w programie, często zupełnie nieuzasadnionych.
D.K. – Dzisiaj szkoła ma uczyć, a nie wychowywać. Proces kształtowania młodego człowieka schodzi na drugi plan. Dlatego zaczynamy mówić o etyce nauczyciela. Na czym ona polega, czy znamy jej zakres. Podjęcie tego tematu ma nam, nauczycielom, przypomnieć, że przez wieki system wychowania opracowano w oparciu o przemyślenia społeczne, o to, co jest dobre, co złe.
Trudno też wychowywać dzisiejsze dzieci.
D.K. – Na młodych ludzi czyha dużo więcej niebezpieczeństw. Mają też zbyt wiele przyzwolenia. Mogą bez problemu do późnej nocy siedzieć w lokalach, pić piwo, palić papierowy, i niestety, również zażywać narkotyki. Wolny czas spędzają najczęściej przed monitorem i telewizorem. Pełna liberalizacja, życie bez zasad, bez kontroli i wirtualne kontakty, miłości, przyjaźnie. Rzeczywista bliskość z drugim człowiekiem zanika, młodzi nawet nie potrafią ze sobą rozmawiać. Choć nie można generalizować, bo jest i młodzież wartościowa, subtelna, wrażliwa.
W.B. – Dzisiaj najwięcej problemów stwarza brak relacji mistrz-uczeń W początku lat 90. ubiegłego wieku wymyślono bezstresowe wychowanie, nauczyciele, którzy chcieli utrzymać porządek zaczęli być wyśmiewani i szykanowani.
D.K. – Modne były modele: nauczyciel-przyjaciel, nauczyciel-kumpel, mówienie na ty, to wszystko umniejszyło rolę nauczyciela wychowawcy. Teraz mamy tego pokłosie. Skrócono dystans i nauczyciele nie radzą sobie z uczniami.
Nauczycielom trzeba też przypomnieć jakie mają narzędzia do realizacji procesu wychowawczego. Jaka jest rola pedagoga, psychologa, instytucji, które mogą wspomagać wychowawcę, gdy zaczyna być niebezpiecznie – policji, sądu, kuratora. Dzisiaj jest trudniej, bo rodzice są bezkrytyczni w stosunku do swoich dzieci. kiedyś słowo nauczyciela było święte, dzisiaj jest poddawane ostrej krytyce. Chcemy odpowiedzieć na pytanie, czy upadku autorytetu nauczyciela nie zafundowaliśmy sobie sami. Czy nie jest to efekt nadmiernej wolności, liberalizacji życia społecznego. Trzeba uświadomić młodym ludziom, tym co wybierają się na uczelnie pedagogiczne, że jest to misja.
Kolejny krok „Akademii…”, jaki wynika z planu, to podjęcie rozważań na temat odpowiedniego przygotowania do zawodu. Profesor Adolf Szołtysek, podczas pierwszej konferencji stwierdził, że uczelnie nie przygotowują do bycia dobrym nauczycielem, który jednocześnie uczy i wychowuje. Czy trzeba robić badania, testy weryfikujące do zawodu?
W.B. – Uczelnie rozdzielają dydaktykę i pedagogikę, kładąc nacisk na tę pierwszą. Dydaktyczne przygotowanie do zawodu jest na dobrym poziomie, ale nie idzie to w parze z przygotowaniem do roli wychowawcy. Dlatego trzeba się zastanowić, czy program na uczelniach pedagogicznych jest odpowiednio opracowany. Praktyka pokazuje, że na temat metod wychowawczych mówi się mało. Nauczyciel kończy studia i podczas pracy eksperymentuje na własną rękę. Na żywym i wrażliwym organizmie popełnia błędy, które stale powiela.
D.K. – Można być trzydzieści lat w zawodzie i przez trzydzieści lat uczyć i wychowywać źle. Weryfikacja do zawodu nauczyciela jest niezbędna, ale i odpowiednie kształcenie. Szwankuje ono już na poziomie systemu praktyk. Student powinien więcej godzin spędzić z nauczycielem-praktykiem, zaczynać praktyki nie na trzecim roku studiów, bo to zbyt późno. Musi być również permanentna współpraca na linii uczelnia – szkoła, a praktyki znacznie dłuższe niż dwa tygodnie w roku.
Macie Państwo w programie również wpływ i odpowiedzialność mediów na wychowanie dzieci i młodzieży.
W.B – Bo to one są nośnikami tego nowego powiewu. Trzeba się zastanowić, czy media przekazując złe treści nie powodują utrwalania złych wzorów. Rzadko mówi się o dobrych rzeczach, newsy mają być negatywne – zabity, odurzony. Jeśli chcemy nawiązać dyskusję publiczną w mediach to powinniśmy zły news uzupełnić dobrymi akcentami.
Dzisiaj próbuje się przelać na szkołę pełną odpowiedzialność za wychowanie dzieci i młodzież, a środek ciężkości tej istoty leży gdzie indziej. To rodzina jest za to odpowiedzialna i ona powinna wychowywać. Szkoła musi ten proces wspomagać – a to zostało zachwiane. Rodzic ma pretensje, gdy otrzymuje uwagi o zachowaniu swojego dziecka, nie widzi problemu, bo nie ma kontaktu z dzieckiem, nie wie, co się z nim dzieje. Istotą wychowania jest wzór i powinien być nim najpierw rodzic, później nauczyciel.
Profesor Szołtysek zwrócił uwagę na negatywną rolę związków zawodowych, które często bronią złych nauczycieli.
D.K. – Pan profesor trochę nadużył słów. Może takie sytuacje zdarzają się, ale z własnego doświadczenia wiemy, że bardzo często podstawą zwolnienia nauczyciela jest wprowadzanie przez dyrektora elementów mobbingu, wytykanie publicznie błędów, ośmieszanie i obrażanie. Wiele razy zdarza się, że jest to niczym niezawinione, a wynika z poczucia zagrożenia dyrektora przed zbyt dobrym nauczycielem, z inicjatywa, wybijającym się. To oczywiste, że związki ujmują się za takimi pracownikami.
Ale czy słabi nauczyciele nie powinni być usunięci ze szkół?
W.B. – Owszem, ale ma być to proces wiarygodny. Weryfikacja winna być na uczelni, ale nie w szkołach. W Polsce, niestety, brakuje racjonalności kształcenia nauczycieli. Produkujemy ich. Nie ma dalekosiężnej polityki edukacyjnej, dostosowanej do potrzeb rynku. Skąd mamy dużo nauczycieli przypadkowych i w dodatku sfrustrowanych, nie mogących znaleźć pracy, czujących stałe zagrożenie.
Dziękuję za rozmowę.
URSZULA GIŻYŃSKA