Rozmowa z księdzem Wernerem Olejnikiem, proboszczem parafii Matki Boskiej Królowej Różańca Świętego w Boronowie.
– Drewniany kościół w Boronowie to, jak powszechnie się mówi, nie tylko jeden z najstarszych, ale i najpiękniejszych kościołów na Ziemi Lublinieckiej. Czy ksiądz podziela tę opinię?
Rozmowa z księdzem Wernerem Olejnikiem, proboszczem parafii Matki Boskiej Królowej Różańca Świętego w Boronowie.
– Drewniany kościół w Boronowie to, jak powszechnie się mówi, nie tylko jeden z najstarszych, ale i najpiękniejszych kościołów na Ziemi Lublinieckiej. Czy ksiądz podziela tę opinię?
– Użył pan dwóch sformułowań wróżniających nasz kościół: najstarszy i najpiękniejszy, spróbuję je rozwinąć. Jak wspominają dawne kroniki parafialne, zanim wybudowano obecną świątynię w 1221 lub 1291 wzniesiono tzw. kaplicę leśną, która przypuszczalnie spaliła się od uderzenia pioruna po 100 latach od budowy. Kościół, który stoi do dziś, datowany jest na 1611 rok i poświęcony był św. Andrzejowi. Nie ustalono natomiast dokładnej daty nadania imienia Matki Boskiej Różańcowej, ale wiemy na pewno, że przyczynili się do tego ojcowie dominikanie, słynący z dużego nabożeństwa do Matki Boskiej, którzy sprawowali pieczę nad świątynią. Drugą cechą, jaką posługujemy się w naszej rozmowie na temat kościoła, jest jego piękno. Przede wszystkim jest to kościół drewniany, zbudowany w kształcie krzyża, orientowany, tzn. ołtarz znajduje się po stronie wschodniej. W kościele znajduje się 5 ołtarzy. Ołtarz główny pochodzi z początku XVII wieku z rzeźbami św. Stanisława i św. Wojciecha oraz aniołów, zaś centrum stanowi obraz Matki Boskiej Różańcowej. W nawie poprzecznej znajdują się pozostałe ołtarze poświęcone m.in. św. Annie, Niepokalanemu Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Świątynia pełna jest elementów architektonicznych jak również zdobniczych, będących dziełami sztuki. Każdy niemalże detal jest bezcennym unikatem. Jednak ewenementem – i to nie boję się powiedzieć, że na skalę nie tylko ogólnopolską – są zachowane z XVII wieku feretrony, czyli tablice procesyjne, przedstawiające z jednej strony tajemnice Różańca świętego, a z drugiej bądź to sceny biblijne, bądź postacie świętych. W kościele jest także krzyż, pod którym, jak podaje legenda, w 1651 roku miała odzyskać życie córka właściciela Boronowa. Kościół jest z pewnością jedną z piękniejszych i bogatszych świątyń na Śląsku, a jednocześnie jego zabytkowe wnętrze stwarza niepowtarzalny nastrój do zadumy i modlitwy.
– Parafia boronowska to jednak nie tylko Kościół Matki Boskiej Królowej Różańca Świętego?
– Oczywiście, że nie. Kościół, o którym cały czas rozmawiamy, znajduje się w środku cmentarza równie starego jak świątynia, jednak nie znajdzie się tutaj grobów z tamtych lat. Na cmentarzu znajdują się m.in. groby żołnierzy polskich, kampanii wrześniowej 1939 oraz groby żołnierzy niemieckich, poległych na terenie Boronowa. Oprócz cmentarza na terenie Boronowa i okolic jest sporo innych budowli sakralnych, takich jak przydrożne kaplice czy krzyże.
– Myślę, że warto jeszcze wspomnieć o Bractwie Różańcowym istniejącym na terenie parafii od kilku wieków. Czy ksiądz zna datę jego powstania?
– Bractwo istnieje od 13 kwietnia 1755 roku. Zostało ono założone przez księdza kuratusa Mateusza Jana Smołkę oraz przez dominikanów, opiekujących się kościołem w Boronowie. Co ciekawe, wieść o bractwie zataczała coraz to większe kręgi, wychodząc nawet poza granice Śląska, dzięki czemu kult Matki Bożej Różańcowej w Boronowie był coraz bardziej znanym. Przez pierwsze dziesięć lat zapisało się do bractwa ponad 2000 osób. Każdy wstępujący do Bractwa Różańcowego otrzymywał tzw. pamiątkę, gdzie był wypisany tekst zobowiązania, jakie przyjmowała dana osoba. Do bractwa każdy mógł i może należeć, trzeba oczywiście spełniać pewne wymagania, a jednym z podstawowych jest modlitwa różańcowa o dobrą i godną śmierć.
MAREK BIAŁAS