Bogusława Tutajewicz.
AUTORKA jest związana z Częstochową, ukończyła tu Liceum im. M. Kopernika. Obecnie mieszkam w Sosnowcu, ale często odwiedza Częstochowę. Jest absolwentką filologii polskiej na Uniwersytecie Śląskim. Wydała dwa tomiki wierszy: „Zawsze przedpole” (2005 r.), „Wahadło” (2012 „r.), a także wiersze dla dzieci „:O psach, kotach i słońcu, o le!” (2015 r.).
szepty
na koniec
przykładam do ucha
banalny rekwizyt
nocy
nie muszę już
nic mówić
oglądać
coś wiedzieć
tylko
te szepty duchów
oni za dużo
wiedzą
on zbyt wiele
zobaczył
jeszcze nie czas
lubię
zwłaszcza jednego
gdy słyszę jego
postawić wreszcie kropkę
tu przerwać
by sprawdzić
budzę się
i jestem
ciekawa
Koniecpol
pyli wierzba
pili wodę
Pilica rzeka
dom stał
stodoła dołem
borki za polem
pierwsze łąki w oczach
lekki powiew wyobraźni zakończony katastrofą
przez szczelinę niby-snu
osiągam wolność
już taką
że niech zostanie
osiągam lekkość taką
że motyl to ołów
krążę po słonecznej okolicy
mijam śmiertelnych
z dowolną prędkością
unoszę się jak myśl
ale nadal nie wiem
co za najbliższym zakrętem
nie mam czasu na wnioski
bo tyle do zobaczenia
z perspektywy aniołów
spieszę się
lecz po raz kolejny
nie umiem uniknąć kolizji
otwieram oczy
znów czuję ciężar ręki
i nadal nie znam przyczyny
fuga
Boże po przejściach
zamilkłeś
jak człowiek
tak dużo
do zobaczenia
powiedział do mnie
i zamilkł na wieki
jeszcze od czasu do czasu
gdy chmurna pogoda
naświetlam, co oczy widziały
uważnie milczę teraz
tak dużo w słońcu było
do powiedzenia
epoka jury
gwar przysiadł w ławach
cukier do kawy
uśmiech do życia
czyjeś słowo
jak szpady ukośny furkot
pod Ogrodzieńcem
tnie światło
okryte szczelnie warstwami wiatru
białe landrynki
słodkie landszafty
ze śladów wyszczerbionego okna
/pod butem napis
tu byłem/
rozstajne ścieżki
w oddali
ktoś śpiewa
jak refren powtarza się życie
na nowy początek
tych dwoje
wysoko
na zwodzonym
mostku
ich ręce
białe latawce
r