Z nieukrywanym podziwem, a nawet wzruszeniem, patrzę na odwagę starszych pań; jak bez żadnych obaw, nawet z narażeniem własnego bezpieczeństwa, potrafią stanąć w obronie słabszych. Poczucie sprawiedliwości budzi w nich bojową krew. Ruszają do ataku i używając torebki czy parasolki przywołują łobuzów do porządku.
Dowiedziałam się niedawno o zdarzeniu, jakie miało miejsce w Częstochowie, 27 czerwca, w piątek. Na przystanku koło dworca PKS-u nobliwa seniorka bez trwogi wkroczyła pomiędzy dwóch szamoczących się mężczyzn, broniąc oczywiście tego atakowanego. Bohaterka dostała od pasażerów pojazdu brawa i pochwały za męstwo, zwłaszcza, że na placu boju była prawie sama, bo wsparcie otrzymała jedynie od drugiej starszej pani. Wokół natomiast szybko roztoczył się wianuszek gapiów, zbudowany w przeważającej części z mężczyzn. Ich aktywność ograniczyła się do gapiostwa. I gdzie ci mężczyźni, chciałoby się zanucić za Danutą Rinn, konstatując obrazek.
Obojętność, a może nawet znieczulica to dzisiaj coraz częstsze zjawisko. Ludzie stają się niewrażliwi z różnych powodów. Ze strachu najpewniej najczęściej, ale nierzadko powodem pasywności jest lenistwo, wygodnictwo, obojętność na krzywdę drugiego człowieka. Wiele osób wychodzi też z założenia, że lepiej nie wtrącać się, bo można sobie zaszkodzić.
O tempora! O mores! – rozpaczałby Cyceron. Tak, żałosne to czasy, jeszcze smutniejsze obyczaje, gdy w narodzie brakuje odwagi i giną wartości.
URSZULA GIŻYŃSKA