„Najważniejszy jest rozwój chłopaków”


O niedzielnym spotkaniu z MKS Kalisz i środowym w Rzeczycy z LKS Caro, obozie sportowym siatkarzy Exact System Norwid Częstochowa, szansach młodych graczy na awans do I Ligi rozmawiamy z trenerem drużyny Stanisławem Gościniakiem.

Wygraliście z MKS Kalisz 3:0. Spodziewał się Pan takiego wyniku? Rywal był wysoko postawiony, jak można było to zauważyć chociażby po rundzie zasadniczej.

– Ja zawsze wracam do wyjściowego tematu: my nie jesteśmy klubem zawodowym, lecz szkolnym. To zespół składający się z juniorów. Naszym zadaniem jest przede wszystkim uczyć młodzież grać w siatkówkę. Są też zawodnicy starsi od większości raptem o rok czy dwa lata. To, że przegrywaliśmy część meczów, wynikało z tego, że potrzebowaliśmy czasu do nauki czy ogrania się meczami. Byliśmy teraz na zgrupowaniu w czasie ferii zimowych. Popracowaliśmy ciężko przez dziesięć dni. Myślę, że przygotowaliśmy się jak należy. Graliśmy dziś z zespołem, z którym już przegraliśmy w tym sezonie, choćby u siebie w rundzie zasadniczej. Przegraliśmy jednak na styku 2:3, robiąc proste, młodzieżowe błędy. Wiedziałem jednak, że jeśli chłopcy zagrają tak, jak prezentowali się na treningach, wynik będzie dobry.

Można powiedzieć, że ten dzisiejszy mecz to rewanż w play-offach za przegrane mecze w rundzie zasadniczej 2:3 u siebie i na wyjeździe 0:3.

– Można tak powiedzieć, aczkolwiek dla tych młodych ludzi, przede wszystkim, najważniejsze jest to, żeby walczyć. Oni się tego uczą. Młodzi mają to do siebie, że mogą zostać sparaliżowani wyniku atmosfery, panującej na meczu czy dopingu kibiców. Jednakże z biegiem czasu nabierają doświadczeń, w związku z czym robią postępy.

Wspominał Pan o 10-dniowym obozie sportowym. Jak się okazało, podczas dzisiejszego spotkania, dało to dobre wyniki…

– Myślę, że tak. Mieliśmy dobre warunki. Było to w okolicach Blachowni. Było wzorowe kierownictwo. Wykorzystaliśmy ten czas na trening. Wszystko podsumowuje ciężka praca, a młodzież pracować musi.

Najbliższy mecz rozegracie w środę (5 lutego) na wyjeździe z LKS Caro Rzeczyca. Rywal Pana zdaniem w zasięgu ręki czy nie do końca?

– Ten tydzień nie będzie łatwy dla naszego młodego zespołu. W środę gramy z Rzeczycą, natomiast w czwartek i piątek rozpoczynamy gra w Mistrzostwach Polski juniorów na Śląsku. Tak więc obciążenie jest duże. Ten obóz, który odbyliśmy, miał służyć temu, aby podbudować kondycję, by grać w tym trudnym okresie. Mieliśmy okazję już grać z Rzeczycą. Uważam, że ten dzisiejszy mecz da jakiś bodziec chłopakom.

Czy, choćby po dzisiejszym meczu, jest jeszcze Pana zdaniem realna szansa na walkę o awans do I Ligi, a jeśli nie o bezpośredni awans, to o grę w barażach?

– Dla mnie i chłopaków najważniejszy jest ich rozwój, a nie patrzenie na to, co ewentualnie będzie, dlatego że to może ich dodatkowo obciążać. Wiadomo, jaki jest układ i przepis. My wystartowaliśmy w play-offach z zerowym kontem. Pierwszy zespół ma 9 punktów, drugi 6 itd. Tak więc dużo tracimy do pozostałych. Dla mnie każdy mecz jest tak samo ważny. To jest sport. Co będzie po play-offach? Zobaczymy, jakim skutkiem to zakończymy.

Przejdźmy teraz do kwestii AZS-u Częstochowa. W tym klubie nie dzieje się najlepiej, zwłaszcza jeśli chodzi o relacje między stowarzyszeniem kibiców „Siatkarska Elita”, a władzami klubu. Jak Pan, jako były trener AZS-u i człowiek związany z siatkówką w Częstochowie od wielu lat, skomentowałby tę sytuację?

– Ja mam tutaj dobrą pracę. Lubię pracować z młodzieżą. Szczerze mówiąc, my równolegle gramy z AZS-em i tylko czasami, kiedy jest okazja, w telewizji obejrzę mecz. Nie znam sytuacji, jaka wynikła między kibicami, a klubem. W związku z tym nie mogę w żaden sposób odpowiedzieć na to pytanie.

Dziękuje za rozmowę.

NORBERT GIŻYŃSKI

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *