Brak w szeregach zawodników Włókniarza Jonasa Davidssona i Tai’a Woffindena po raz kolejny okazał się widoczny w spotkaniu ligowym. Mimo świetnej postawy Rune Holty, Petera Karlssona i Rafał Szombierskiego częstochowianom nie udało się na wyjeździe 11 lipca pokonać Taurona Azoty Tarnów. „Jaskółki” zwyciężyły 51:39, tym samym zdobyły 3 meczowe punkty. Po spotkaniu przeprowadziliśmy rozmowę z trenerem „Lwów” – Janem Krzystyniakiem.
Ponieśliście kolejną porażkę. Pokazaliście jednak, że potraficie być zagrożeniem dla rywali, nawet na wyjeździe i to w mocno okrojonym składzie. Może mecz byłby wygrany, gdyby pojechał pełny skład.
– Tak właśnie uważam. Wiedzieliśmy, że nie przyjedzie Jonas Davidsson, a w ostatniej chwili zrezygnował Tai Woffinden. Mimo osłabienia składu liczyliśmy, że bonus uratujemy. Niestety, nie wystarczyły zwyżka formy Petera Karlssona oraz równa jazda Rune Holty i Rafała Szombierskiego. Od początku roku mamy dziury w składzie. Jedynym ratunkiem dla zespołu jest powrót Jonasa Davidssona – jego brak jest bardzo widoczny. Można było to zauważyć w spotkaniu z Toruniem na naszym torze czy w ostatnim meczu w Tarnowie.
Dlaczego w Tarnowie zabrakło Tai’a Woffindena? Pojawiały pogłoski, że spóźnił się na samolot w Cardiff, ale jak było naprawdę?
– Słyszałem dwie wersje. Pierwsza mówi, że zrezygnował z tego wyjazdu, ponieważ chciał uniknąć kolejnej kompromitacji ligowej. Jak wiadomo nie idzie mu w tym sezonie. Natomiast druga wersja była taka, że podobno przyjechała do niego rodzina z Australii. Jaka jest prawda, do końca nie wiem.
Kiedy możemy się spodziewać powrotu na tor Jonasa Davidssona?
– Przed spotkaniem w Tarnowie rozmawialiśmy z Jonasem. Powiedział, że na pewno będzie obecny na meczu z Zieloną Górą. Przyjedzie znacznie wcześniej, żeby pojeździć, potrenować i dopasować się do toru. Wszak ta przerwa była dość długa. Wierzę, że to wzmocnienie będzie strzałem w „dziesiątkę”. Nic nie pozostało do stracenia. Będziemy robić wszystko, aby wygrać ostatnie dwa mecze z Falubazem i w Bydgoszczy z Polonią.
Czyli szanse na zwycięstwa w ostatnich meczach z Falubazem Zielona Góra i w Bydgoszczy z tamtejszą Polonią są dość spore. Tym bardziej, że, jak Pan twierdzi, wystąpić ma w nich Jonas Davidsson.
– Szanse są i będziemy robić wszystko, aby je wykorzystać. Widać, że na twardych torach takich jakie są w Tarnowie czy Bydgoszczy niektórzy nasi zawodnicy radzą sobie bardzo dobrze. Mam na myśli m.in. Rune Holtę i Petera Karlssona, którzy wygrywali swoje pierwsze biegi. Nie zapominajmy jednak o Rafale Szombierskim – pierwszy wyjazd w tym sezonie miał nieudany, ale następne były już lepsze w jego wykonaniu. A wracając do Davidssona, radzi sobie równie dobrze. Jeździł już w tym roku na twardych torach, choćby nawet w sparingowym meczu w Tarnowie, gdzie był najlepiej punktującym zawodnikiem. Tak więc, jeśli w Bydgoszczy moi podopieczni pojadą tak jak potrafią, to jest realna szansa na utrzymanie się. Trzeba jednak najpierw wygrać u nas z Zieloną Górą.
Rozmawiał
NORBERT GIŻYŃSKI