Towarzystwo Regionalne Zachęty Sztuk Pięknych w Częstochowie podsumowało poprzednią kadencje i wybrało nowe władze na kolejne cztery lata działalności. W Zarządzie nastąpiły istotne zmiany.
Prezesem Zarządu nadal jest Piotr Głowacki, ale stanowiska wiceprezesów uległy roszadzie. Dotychczasowych – Szymona Parafiniaka i Jacka Łydżbę zastąpili przedsiębiorca Leszek Kulawik (nowy członek Towarzystwa) i Piotr Kaniecki. Funkcję skarbnika powierzono Jackowi Łydżbie, sekretarza – Małgorzacie Stępniak. Członkami Zarządu zostali: Janusz Janina Iwański i Szynom Parafiniak.
Zachęta, która nieustająco boryka się z problemami finansowymi, szuka nowych rozwiązań na trudności. – Cały czas musimy szukać wyjścia z sytuacji, bo miasto nic nie robi by nas wesprzeć – mówi Głowacki. Jednym z pomysłów, autorstwa wiceprezesa Kulawika jest przejęcie budynku Konduktorowni pod kuratelę Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej TBS. Poprosiliśmy wiceprezesa o komentarz do jego pomysłu.
– Zachęta przez dwa i pól roku zrealizowała 110 imprez kulturalnych, wiele o znaczeniu międzynarodowym, w których uczestniczyło od 30-30 tysięcy częstochowian. Nie ma w mieście drugiej takiej instytucji kulturalnej, która prowadziłaby tak intensywnie pracowała, i to w ramach społecznej pracy, gdyż całą działalność organizuje z funduszu członkowskiego i sponsorów. Miasto nie jest obciążone Zachętą – nie płaci za etaty, ani utrzymanie. Towarzystwo własnymi siłami reguluje wszystkie świadczenia za utrzymanie Konduktorowni. Miasto musi pamiętać, że remont Konduktorowni przeprowadziło z pieniędzy unijnych – subwencja była celowa w ramach Projektu Zachęt Regionalnych, opracowanego przez Piotra Głowackiego – animatora Towarzystwa i jego wielkiej lokomotywy. Dziwi fakt, że magistrat tego nie rozumie. Dlatego napisaliśmy do prezydenta Tadeusza Wrony, że albo miasto przyjmie budynek do swoich zasobów, a Zakład Gospodarki Mieszkaniowej jest instytucją gminy, albo rozwiążemy Zachętę. Ale magistrat musi się liczyć ż tym, że gdy Towarzystwo się rozwiąże, to najprawdopodobniej będzie musiało zwrócić pieniądze Unii, a przypomnę, że jest to spora kwota – dwa miliony złotych. Prostszym rozwiązaniem jest, by miasto zajęło się utrzymaniem budynku, wówczas Zachęta będzie mogła bez przeszkód i spokojnie prowadzić swoją działalność statutowa.
UG