Z nastaniem wiosny powraca temat wypalania traw. – W ciągu ostatniego tygodnia średnio blisko 50 razy dziennie wyjeżdżamy do tego rodzaju przypadków w całym powiecie częstochowskim – informuje nas młodszy kapitan Artur Olszewski, zastępca dyżurnego Komendy Miejskiej Straży Pożarnej.
Do zdarzeń dochodzi zarówno na nieużytkach do nikogo nie należących jak i na polach, które są własnością rolników. – Skala podpaleń jest różna. Gasimy pożary od kilku arów do nawet kilku hektarów. Dość groźne w skutkach mogły się okazać ostatnie podpalenia na Parkitce i Bugaju. Na szczęście nie doszło do żadnego poważnego wypadku – mówi. A. Olszewski. Proceder wypalania traw jest zakazany i karalny. Mimo to sprawcy czują się bezkarni. Czy udało się zatrzymać jakichkolwiek sprawców? – Niestety, jest to trudne do udowodnienia. osoby, które zastajemy na miejscu na ogół twierdzą, że to one zgłosiły zauważony pożar i zaczęły jego gaszenie – mówi Artur Olszewski.
Zdaniem Jana Skrzyniarza, nadleśniczego Nadleśnictwa Koniecpol, aktualnie do podpaleń częściej dochodzi w mieście, gdzie jest więcej bezpańskich nieużytków i działek, niż w rejonach wiejskich. – Na wsi ten proceder nieco zminimalizowały wprowadzone dopłaty unijne do produkcji rolnej od hektara. Warunkiem otrzymania pieniędzy jest skoszenie przynajmniej raz w roku trawy. Celowe jej wypalenie przez rolnika automatycznie dyskwalifikuje go od otrzymania dotacji – mówi Jan Skrzyniarz. Niestety, jak sam stwierdza problem nie jest rozwiązany do końca. – Musiałby zmienić się sposób myślenia i mentalność społeczeństwa – stwierdza. A to, nie ukrywajmy, proces długi i żmudny.
Ogromna skala podpaleń świadczy o skrajnej nieodpowiedzialności sprawców. W społeczeństwie nadal pokutuje powszechnie przekonanie, że jest to dobry sposób na użyźnianie gleb i zniszczenie chwastów. Nic bardziej mylnego. Wypalając trawy nie tylko niszczy się całą florę, ale również zabija zwierzęta – zające, lisy czy nornice, będące pod ochroną, gniazda i pożyteczne owady. – Tylko roślinność naturalnie ulegająca rozkładowi użyźnia glebę. Popiół ze spalonych traw jest bezużyteczny, a pozbawiona warstwy roślinnej gleba jest bezbronna wobec intensywnych operacji słonecznych, wiatru, opadów. Poza tym do atmosfery przedostają się toksyczne związki – duże ilości dwutlenku węgla i dwutlenku siarki. Dlatego takie działania są skrajnie nieodpowiedzialne – wyjaśnia Marek Sygit z nadleśnictwa w Koniecpolu.
W ostatnich 5-ciu latach na terenie Nadleśnictwa Koniecpol zaistniało łącznie, w lasach stanowiących własność Skarbu Państwa oraz w lasach nadzorowanych, 149 pożarów lasu, w wyniku których spaleniu lub znacznemu uszkodzeniu uległy drzewostany na powierzchni 99 hektarów, powodując straty z tytułu przedwczesnego wyrębu w wysokości 139 tys. zł. W roku bieżącym do chwili obecnej odnotowano 28 wyjazdów pracowników nadleśnictwa do zdarzeń związanych z wypalaniem traw na nieużytkach, gdzie w pięciu przypadkach doszło do przerzutów ognia na tereny leśne, powodujących całkowite zniszczenie ponad 2,5 ha lasów – głównie lasów stanowiących własność prywatną, a straty materialne wstępnie szacuje się na ok.10 tys. zł.
UG