Wiara w Opatrzność Bożą jest fundamentem wiary


Rozmowa z Księdzem Arcybiskupem Wacławem Depo, metropolitą częstochowskim.

Rozmowa z Księdzem Arcybiskupem Wacławem Depo, metropolitą częstochowskim.

W czym, zdaniem Księdza Arcybiskupa, rozpoczynający się pontyfikat Jego Świątobliwości Franciszka, stanie się odpowiedzią na potrzeby i nadzieje współczesnego świata, także Polski?
– Chciałbym na to spojrzeć z wielką nadzieją. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że wyzwań współczesnego świata, jak również Polski, jest bardzo wiele. Trudno uzależniać odpowiedzi na te wyzwania jedynie od stylu posługiwania Następcy świętego Piotra. Zadania, które są przed nami, dobrze streszczają słowa z Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym, mówiące o tym, iż przedmiotem codziennej pracy Kościoła jest zarówno radość, jak i nadzieja człowieka współczesnego, ale również trwoga, pochodząca z tego, co nieznane. Dlatego lęki, wynikające z różnych środowisk: społecznych, politycznych, one wchodzą również w życie Kościoła i z pewnością papież Franciszek będzie chciał je nie tylko dalej rozpoznawać, jak to czynił w Buenos Aires i w Argentynie, ale będzie chciał im wyjść naprzeciw z konkretną pomocą.

Zapowiedzią takiego wymiaru posługi Papieża Franciszka był moment przyjęcia papiestwa. Pełen pokory, a jednocześnie otwartości na drugiego człowieka akt modlitwy nabrał wydźwięku credo Papieża.
– Papież wie, że każdy z nas jest tylko człowiekiem. Polecenie siebie modlitwom całego Kościoła daje mu gwarancję, że sprosta zadaniu, jakie postawił przed nim Pan Bóg. Ojciec Święty jest świadom, że jego siły ludzkie, bądź co bądź, już 76-letniego człowieka, są zbyt kruche wobec wyzwań, o których mówimy. Dar modlitwy jest po obydwu stronach. To, co Franciszek powiedział na rozpoczęciu pontyfikatu: módlcie się za mnie, było wezwaniem do bycia z nim i wspierania go w trudnej drodze.

Przypomina się często w ostatnich dniach, liczne polskie reminiscencje w dotychczasowej – kapłańskiej, arcybiskupiej, kardynalskiej – posłudze Papieża Franciszka. Nie sięgając – z oczywistych względów – postaci Wielkiego Polaka, Jana Pawła II; pragnę zapytać czy – zdaniem Księdza Arcybiskupa – relacje Papieża Franciszka z polskim Kościołem, z polskimi wiernymi będą miały równie osobisty, ciepły i serdeczny charakter, jak to miało miejsce w przypadku Jego poprzednika – Benedykta XVI?
– Posługa papieska jest zawsze otwarta na cały świat. Dlatego nie spodziewajmy się jakiegoś osobnego i wyłącznego, nie tylko intelektualnego, ale i emocjonalnego kontaktu Papieża z nami, jako wierzącymi Polakami w Ojczyźnie. Albowiem sama osobowość Ojca Świętego Franciszka jest dla nas, jako wiernych, do rozpoznania. Dlaczego? Dlatego, że jego linia życia – wcześniej związana ze studiami chemicznymi, później historia powołania w Towarzystwie Jezusowym, a następnie jego posługa w Kościele argentyńskim – jest nam ciągle nieznana. Zarówno od jednej strony , jaką była i jest posługa ludziom biednym, jak i z drugiej strony – jego bardzo zdecydowanego stanowiska, jeśli chodzi o pryncypia: obrony rodziny i wszystkich innych tematów, obecnych w naszej kulturze i będących przedmiotem życia Kościoła. Wydaje mi się, że ciągle jesteśmy i będziemy na etapie rozpoznawania zarówno oczekiwań, jak i wspólnej drogi. Porównywanie Ojca Świętego Franciszka do stylu i posługi Jana Pawła II jest na dzisiaj zbyt szybkie i powierzchowne.

A do posługi Benedykta XVI?
– Posługa Benedykta XVI wprowadziła nas na tory mocnych ideologicznych zmagań; czy to będzie sprawa: rozum – wiara, czy odniesienie do prawa naturalnego i wartości, które w Kościele są i będą; one przez pontyfikat Benedykta XVI zostały wyraźnie zaznaczone. Te zmagania z pewnością spowodowały osłabienie sił Papieża. Toteż nie dziwmy się, że Ojciec Święty podjął decyzję odejścia z urzędu. Jednak sprawy trudne pozostały i jego następca musi je podjąć.

W czym – zdaniem Księdza Arcybiskupa – Ojciec Święty przybierając imię: Franciszek – sięgnął do charyzmatów świętego Franciszka z Asyżu, a być może i innych wielkich, świętych Franciszków: Borgiasza, Ksawerego, Salezego…? Zresztą dwóch z nich Jezuitów.
– Nawiązując do interpretacji obecnego Papieża, pierwsze myślenie było o św. Franciszku z Asyżu. Chodziło o radykalny sposób życia, ale przede wszystkim – o czym się dzisiaj zapomina – odniesienia wszystkiego wprost do Boga. Franciszek mówił: Bóg mój i wszystko moje! To, co wyszło z inauguracji pontyfikatu, to odniesienie się do Boga jako Stwórcy. Niewątpliwie, jako Jezuita, Papież będzie też od strony ewangelizacyjnej nawiązywał do Franciszka Ksawerego, który będąc jezuitą docierał nawet do Chin. Słowo Papieża w modlitwie powszechnej, wypowiadane w języku chińskim, było dobrym, pozytywnym sygnałem, który miał dotrzeć do Chin. Bo nie chodzi tutaj o ekspansję, ale o przekazywanie prawdy ewangelicznej, z którą Chiny były już przecież zaznajomione i to w odległych czasach, czyli w XVI wieku.

Obejmując – 2 lutego 2012 roku – Urząd Metropolity Częstochowskiego miał Ksiądz Arcybiskup swoje nadzieje, oczekiwania i wizję duszpasterskiej misji. Jak Ksiądz Arcybiskup postrzega ten miniony już okres, w swoim kapłańskim życiu i w życiu całego Częstochowskiego Kościoła? Czy pojawiły się nowe doświadczenia, wpływające na ocenę Księdza Arcybiskupa?
– Trudno, po roku posługi arcybiskupiej w Archidiecezji, mówić o większych osiągnięciach czy szczegółach. Ale niewątpliwie, w moim kontakcie z księżmi staram się podkreślać, że dla mnie ciągle do zrealizowania jest zadanie, żeby być jedno z nimi. Żeby prezbiterium było odzwierciedleniem życia Kościoła i tej propozycji, jaką Kościół daje światu. Zatem poznanie warunków, które są i które przeżywamy wspólnie, to jest zadanie dla mojego całego okresu posługi – jak Pan Bóg tylko pozwoli – by wyjść naprzeciw trudnym sprawom, jak chociażby bezrobocie, do którego musimy wcześniej czy później podejść nie tylko w zakresie wspomagania charytatywnego”Caritas”. Gdyż ono zawsze było obecne w posłudze Kościoła, jest i nadal będzie. Ale także w kontekście tego, co możemy zrobić, by stopień bezrobocia był jak najmniejszy, bo to gwarantuje podstawowe utrzymanie każdej rodziny. Z tym będą się wiązały kwestie demografii, wychowania dzieci, zabezpieczenia kształcenia i pozostawanie młodych ludzi tutaj. Częstochowa nie tylko jako miasto, ale i jako region, jest ciągle do odnowienia, zarówno w kategoriach duchowych jak i życia społecznego.

Częstochowianie doceniają niezwykłą otwartość Księdza Arcybiskupa. Obecność i chęć poznania wszystkich środowisk. Życzliwość i dobre słowo dla każdego.
Powiem wprost: jeszcze nie dotarłem z posługą do wszystkich. Ale to, co w mojej służbie jest obecne i bardzo widoczne, to wiązanie ludzi we wspólnotę poprzez modlitwe w parafiach i pielgrzymowanie na Jasną Górę. Wszelkie wydarzenia , zarówno te radosne , jak i bolesne, jak fakt profanacji Cudownego Obrazu Matki Boskiej z 9 grudnia 2012 roku, przechodzą przez moje serce.

Częstochowa jest określana mianem duchowej stolicy Polski. Czy – zdaniem Księdza Arcybiskupa – jako miasto i jego mieszkańcy sprawiedliwie i w pełni na ten dumny i zobowiązujący tytuł zasługujemy?
– Tytuł ten idzie do nas z historii, i to zarówno odległej, jak i współczesnej. Z pewnością punktem granicznym jest sprawa obecności Cudownego Obrazu Matki Bożej i obrony Jasnej Góry w czasie Potopu Szwedzkiego. Dlatego, wydarzenie, które zaznaczyło się w XVII wieku, jest w jakiś sposób kontynuowane i strona duchowej stolicy Polski poprzez kult Matki Bożej jest dalej pogłębiana. To, że dzisiaj Częstochowa jako miasto jest jeszcze – według mnie – w niewystarczającym stopniu związana z wyrażaniem swojego mocnego katolicyzmu, jest wyzwaniem dla nas wszystkich. Dla biskupa, księży, środowisk życia konsekrowanego i dla wspólnot parafialnych, których jest ponad pięćdziesiąt w samej Częstochowie. Ale czy, i na ile Częstochowianie odpowiadają na to zobowiązujące imię, że Częstochowa jest duchową Stolicą Polski, jest to chyba ciągle zadanie do zrealizowania.

A jak Ksiądz Arcybiskup widzi zadanie rozkwitu duchowości w kontekście rozwoju cywilizacyjnego miasta?
W poprzednich pokoleniach, zbyt wiele uczyniono, żeby rozrywać więzi pomiędzy duchowością a charakterem miasta, abyśmy dzisiaj byli beztrosko spokojni o jego przyszłość. Fundamentami, jak zawsze są: dom, szkoła i Kościół, a w Częstochowie czyniono wiele, a nawet nazbyt wiele, żeby rozerwać więzy pomiędzy domem a szkołą i stworzyć jakiegoś nowego „człowieka” i jednocześnie pozbawić go wymiaru duchowego, czyli odniesienia do Boga. Dlatego czeka nas olbrzymia praca na linii łączenia tych trzech filarów i budowania odpowiedzialnego człowieczeństwa i społeczności.

Ojciec Święty Jan Paweł II użył kiedyś wobec Częstochowy określenia: „dobre miasto”. Czy jest właściwe takie odczytanie intencji Ojca Świętego, iż postawił On przed nami, częstochowianami, zadania: bycia dobrym miastem i jednocześnie czynienia ustawicznego rachunku sumienia – czy to dobre miasto rzeczywiście stanowimy?
– Szkoda, że Ojciec Święty mówiąc te słowa nie postawił nam wiele nowych wyzwań, które by doprecyzowały to określenie. Ale zapewne – i tu mamy prawo się tak domyślać, że nazywając Częstochowę „dobrym miastem”, określał charakter otwartości mieszkańców na ludzi, którzy tu przybywają. Co niewątpliwie jest utrudzeniem dla naszego miasta i naszych wspólnot. Bycie miastem pielgrzymkowym jest zobowiązujące, ale jednocześnie jest świadectwem, że Częstochowa przyjmuje z radością i nadzieją tych, którzy w przeciągu roku przyjeżdżają tu z różnymi swoimi problemami. Muszę też posłać laurkę w stronę Jasnej Góry, bo wypowiedź bł. Jana Pawła II wiązałbym z tym, że Jasna Góra jest konfesjonałem i ołtarzem Ojczyzny. Że w Sanktuarium trwa nieustanna spowiedź, czyli droga formacyjna, droga wewnętrznego pokoju i łaski, która jest z tym miejscem na stałe związana.

W swej metropolitalnej w Częstochowie, ale i wcześniejszej: biskupiej i kapłańskiej posłudze, obficie sięga Ksiądz Arcybiskup do duchowego testamentu Księdza Kardynała Stefana Wyszyńskiego, zarówno w odniesieniu do teologii narodu, jak i głębokiego patriotyzmu Prymasa Tysiąclecia. Jako Polska i Polacy przeżywamy w ostatnich latach, być może najgroźniejszy w naszych dziejach kryzys nie tylko państwa, ale także narodu i polskiego patriotyzmu. Czy zdaniem Księdza Arcybiskupa sięgnięcie do dziedzictwa niezliczonych świadectw miłości Ojczyzny i czynnego patriotyzmu Księdza Prymasa Wyszyńskiego, może stać się dla współczesnych Polaków szansą na przeciwstawienie się złu publicznemu i zagrożeniom dla Polski i polskości?
– Odpowiadając na to pytanie chciałbym nawiązać do bardzo charakterystycznej wypowiedzi papieża, bł. Jana Pawła II, który na progu swego pontyfikatu stwierdził, że na Stolicy Piotrowej nie byłoby tego papieża, gdyby nie było heroicznej wiary Prymasa Kardynała Wyszyńskiego. Jego zawierzenia Bogu przez pośrednictwo Matki Bożej i Jego odważnego charakteru, który pozwolił mu przyjąć więzienie i szykany znoszone dla Narodu, żeby go dalej wiązać z Bogiem. Odwołanie się Papieża do Prymasa Wyszyńskiego jest wektorem, pokazującym, że dzisiaj światła, które idą z nauczania i z osobistego świadectwa Księdza Prymasa Kardynała Wyszyńskiego są dla nas aktualnym zadaniem. Kardynał Wyszyński był prawdziwym mężem stanu. W moim rozumieniu prawdziwy mąż stanu różni się od polityka tym, że mąż stanu myśli o przyszłych pokoleniach i sam bierze ciężar odpowiedzialności za przyszłe pokolenia, a polityk zazwyczaj myśli o przyszłych wyborach. To rozróżnienie bardzo celnie oddaje troskę Prymasa Tysiąclecia o dobro Narodu polskiego. W osobie Kardynała Wyszyńskiego dostrzegamy to, co sam powiedział, iż po Bogu, największą wartością dla niego jest Ojczyzna. Ojczyzna i odpowiedzialność za każdego bez wyjątku człowieka, w każdym pokoleniu, to sprawa nie tylko osobista i narodowa, ale sprawa, która będzie naszym kryterium Sądu Ostatecznego. I przytoczę jego tekst, do którego się odwołałem na początku swojej posługi w Częstochowie: że kocham Polskę więcej niż własne serce. I wszystko, co czynię dla Boga, czynię dla Ojczyzny. Z tej miłości Boga i Ojczyzny każdy z nas musi zdać sprawę Bogu.

Czy dzisiaj w Polsce brakuje człowieka na miarę Kardynała Wyszyńskiego?
– To był człowiek na miarę tysiąclecia, i słusznie nazywamy go Prymasem Tysiąclecia, pomimo iż jego następca, Ksiądz Prymas Józef Glemp, już na początku swej posługi, w stanie wojennym grudnia 1981 roku, też stawał wobec niezwykłych wyzwań. Niewątpliwie każdemu pokoleniu Polaków będzie potrzeba świadków na miarę Kardynała Wyszyńskiego.

Dla księdza Prymasa Wyszyńskiego drogą czynnego patriotyzmu było głębokie osobiste rozmiłowanie w dziejach narodu polskiego, w dziejach ojczystej kultury i literatury. W posłudze duszpasterskiej Księdza Arcybiskupa wyraźnie widać te same predylekcje. Na przykład, kazania Księdza Arcybiskupa czy też inne wypowiedzi, często przywołują cytaty z naszych narodowych wieszczów czy innych pomnikowych dzieł polskiej literatury. Proszę, Księże Arcybiskupie, przybliżyć naszym Czytelnikom, jacy twórcy: pisarze, malarze, kompozytorzy – polscy i światowi – są Księdzu Arcybiskupowi najbliżsi; po czyje dzieła literackie, albumy malarskie… sięga Ksiądz Arcybiskup najchętniej i najczęściej?
Chciałbym tutaj odnieść się do wypowiedzi kardynała Józefa Ratzingera, który powiedział, że kapłan, który byłby zamknięty na poezję i na sztukę, byłby zamknięty na miłość. Byłby zamknięty na Tajemnicę. Jako kapłan staram się czerpać ze źródeł, jakimi są: Ewangelia, jak i poezja, i sztuka wszelkiego rodzaju. Tym samym pokazuję, że sprawa wiary nie jest jakimś hobby, które się uprawia i które można zostawić gdzieś na boku. To jest wewnętrzny dar Boży, który obejmuje całego człowieka, zarówno jego umysł, jak i jego serce, sumienie i relacje z drugą osobą.
My nie zawdzięczamy sobie wszystkiego. Mam na myśli podstawowy dar, jakim jest życie, a następnie sposób wychowania, przekaz prawdy – czy to będą najpierw bajki, a później otwieranie na wyższą kulturę, na świat artystyczny, który nas tworzył i tworzy. W moim życiu jest wiele postaci, które towarzyszą mi od początku. Jest nim Henryk Sienkiewicz, ale i Cyprian Kamil Norwid, którego stale przywołuję. Dzisiaj bardzo często odnoszę się do Karola Wojtyły, ale nie tylko do jego nauczania jako papieża. Z pewnością moim ulubionym autorem, choć muszę się przyznać, że jest coraz mniej czasu na lekturę, jest Roman Brandstaetter, który był dla mnie nie tylko wybitnym poetą, ale i przewodnikiem po drogach biblijnych. Dla mnie ważne jest, by cytując fragmenty poezji, umiejętnie przechodzić od czytania do spotkania, żeby czytanie prowadziło do więzi, które pokazują moją odpowiedzialność za ludzi, wchodzących w moje życie. Dlatego również i ksiądz Janusz Pasierb, i ksiądz Jan Twardowski są moimi ulubionymi przewodnikami po obszarach tajemnicy. Oni poprzez poezję pokazują mi tajemnice Boga, człowieka i świata.

A muzyka, malarstwo…?
– W muzyce do odkrycia darem są dla mnie utwory pana Wojciecha Kilara, którego poprzez Częstochowę miałem okazję poznać osobiście i doświadczyć piękna jego dzieł. Tę sferę odbieram trochę pokoleniowo. Kulturowo dobrze przyjmuję muzyczny dorobek Marka Grechuty, Anny Jantar, Ireny Jarockiej, Leszka Długosza, Eleni czy Antoniny Krzysztoń. Ich utwory są dla mnie jak promienie, które rozświetlają potrzebne nam odcinki życia.

Dają otuchę …
– I dają nadzieję, że jest ten inny, lepszy świat, który jest na wyciągnięcie dłoni, tak jak śpiewa Antonina Krzysztoń.

Wszystkie częstochowskie środowiska patriotyczne, bez jakichkolwiek różnic i podziałów, zorganizowały wspólnie tegoroczne uroczystości 150. rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego i Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. 22 stycznia, na Jasnej Górze, rocznicową Mszę Świętą, w imieniu Księdza Arcybiskupa, odprawił ksiądz biskup Jan Wątroba. 1 marca, w Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, uroczystą Mszę Świętą na Jasnej Górze odprawił osobiście Ksiądz Arcybiskup. To kolejne, bardzo istotne dowody wyraziście patriotycznego charakteru posługi Księdza Arcybiskupa. Częstochowianie są za to bardzo wdzięczni. Czy podzieli Ksiądz Arcybiskup pogląd, iż właśnie ta jedność: żywej, katolickiej wiary i czynnego patriotyzmu to najlepsza droga ku Częstochowie – duchowej stolicy Polski i dobremu miastu?
– Kiedy idziemy Salą Rycerską na Jasnej Górze, to wtedy obok wspaniałych świadectw jakimi są sztandary – świadkowie różnych etapów naszej historii – dostrzegamy płaskorzeźbę z wizerunkiem Sienkiewicza i cytatem: Gdy wszystko w życiu można utracić, pozostaje to jedno, czyli wiara i odniesienie do Bogarodzicy, na którym to fundamencie wszystko może być odbudowane i postawione na nowo”. To bardzo dobry drogowskaz dla naszych środowisk patriotycznych, niepodległościowych, który pokazuje drogę wiary i odpowiedzialność za przyszłość. Trzeba więc nam wszystkim głębokiego rachunku sumienia wobec Boga, aby odpowiedzieć na podstawowe pytanie: co mogę zrobić dla mojej Ojczyzny, kim jestem, czy jestem świadkiem kultywującym przeszłość i wspominającym ją? Bo to jest bardzo ważne, żeby pamięć i tożsamość były ze sobą bardzo ściśle powiązane, czego uczył nas również Jan Paweł II. Wówczas każdą odpowiedzialność za ludzi i za to, co się dzieje, podejmiemy z większą siłą. Gdybyśmy pozostali tylko w kategoriach ziemskich odniesień, to wcześniej czy później przyjdą doświadczenia, których możemy nie udźwignąć. I znowu odwołam się do nauczania bł. Jana Pawła II, który przestrzegał nas, a myśmy wtedy nie rozumieli tego i nie zrobiliśmy z tego użytku. Papież powiedział tak: Jeśli Solidarność będzie walką jednego przeciw drugiemu, jeśli będzie tylko protestem a nie szukaniem dobra i dźwiganiem siebie nawzajem, to wtedy ten stan przyniesie ciężary nie do uniesienia. I dzisiaj tego doświadczamy. Tak się stało, że ten balast nas przytłacza, ale dlatego, że te wyzwania przestaliśmy traktować w kategoriach rzeczywistej apostolskiej i Bożej posługi, a zaczęliśmy rozliczać się od strony ludzkiej. Wydaje mi się, że powrót do źródeł, jakim jest wiara w Opatrzność Bożą, która prowadzi nasze losy, wcale niełatwe, jest fundamentem wiary, na którym możemy znowu się odrodzić i znowu iść z nadzieją w przyszłość.

Bardzo dziękuję za rozmowę.
– Bardzo dziękuję.
Rozmawiała Urszula Giżyńska

Urszula Giżyńska

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *