Góry Towarnie – uznane w 1988 r. za pomnik przyrody nieożywionej – wznoszą się nad wsią Kusięta na północ od Olsztyna. Dwa pagórki, spływające łagodnie w kierunku wschodnim, o stromych zachodnich i północnych zboczach. Przepiękne miejsce oszpecone zostało wmontowaniem na stałe czegoś przypominającego klatkę dla dużych ptaków.
Wzgórza w sposób naturalny zdobią skalne ostańce. Jedne wypiętrzają się na kilkanaście metrów w formie fantastycznych pomników – jest tu i brama, są i postacie “trzech śpiących grubasów”, i dwa “całujące się wielbłądy”… Komu tylko fantazja służy, wynajdzie dziesiątki przeróżnych stworów. Drugi typ skał – to tzw. mutony (barańce). To efekt działań lodowca miażdżącego skały wapiene. Małe skalne skarpy, czy zwięczenia wzgórz porosłe roślinnością – m.in. rojnikiem pospolitym czy dziewięćsiłem bezłodygowym.
Na jednym z takich barańców, na wzgórzu bliższym Olsztynowi postawiono wspomniany element. W skałę wbito cztery stalowe nogi. Na nich położona jest stalowa podłoga w formie kratownicy. Do tego brzegi otoczono balustradą drewnianą. Podobno ten rodzaj klatki “specjaliści” z Zespołów Parków Krajobrazowych nazywają platformą widokową.
Dla jasności. Widok zarówno z tego miejsca, jak i z wielu innych miejsc na Górach Towarnich jest przepiękny. Panorama Częstochowy, Zielonej Góry, Olsztyna i Gór Sokolich, lasów ciągnących się aż po Żarki-Letnisko, przy dobrej pogodzie nawet wzgórz rezerwatu Parkowego… Platforma nie zwiększa walorów widokowych. Przeciwnie, szpeci krajobraz Gór Towarnich. Wątpliwa jest też jej funkcja ochronna dla przyrody. Góry w słoneczny dzień, wolny od pracy odwiedzane są przez dziesiątki turystów. Na platformie od biedy zmieści się z sześć osób. Reszta i tak panoramę widokową podziwiać będzie siedząc na murawie lub innych barańcach.
Troski przy tym o dobro przyrody nie widać – niestety nie brakuje tu śmieci, wejście do jaskini Niedźwiedziej nadal jest pomazane wstrętnymi malunkami. Mimo zakazów uprawia się w tym miejscu wspinaczkę skalną, rozbija biwaki, pali ogniska. Do tych niekorzystnych efektów napływu turystów doszedł jeszcze ten wrzód na wzgórzu. Ohydna, drewniano-metalowa klatka.
Gorliwość inwestorów poszła jeszcze dalej. Z drewnianych podkładów wybudowano schody. I tu musimy coś wytłumaczyć. Idąc szlakiem czerwonym od Kusiąt mamy podejście o umiarkowanej stromiźmie pod wejście do jaskini. Potem jest dość strome zejście z pierwszego wzgórza. I stroma ścieżka pod górę prowadząca pod charakterystyczną bramę między dwoma kilkunastometrowymi skałami. Zejście z drugiego wzgórza jest w miarę łagodne, prócz jednego kilkumetrowego odcinka. Schody drewniane byłyby więc przydatne w wielu miejscach. Tylko w tych wielu miejscach ich nie ma… Są tam, gdzie jest w miarę łagodne zejście z południowego wzgórza (upstrzonego klatką) w kierunku Olsztyna. Raczej utrudniają niż ułatwiają zejście.
Gdym to zobaczył, miałem ochotę klaskać i wołać “autor, autor”. Osłupiałem – gdy dowiedziałem się, że autorstwo należy do zarządu JPK. Ci, co mają chronić jurajski krajobraz szpecą go tandetnymi dobudówkami. Ta biedna instytucja budżetowa, którą nawet nie stać na ustawienie na Górach Towarnich tablicy informacyjnej, że jest to pomnik przyrody nieożywionej, że miejsce to szczyci się pewnymi walorami; ta sama instytucja wydaje setki (a może i tysiące) złotych na takie paskudztwo.
Co za czasy, co za obyczaje…
JAROSŁAW KAPSA