2. października na Jasnej Górze podczas 8. Ogólnopolskiej Pielgrzymki Kobiet po Mastektomii modliło się ponad osiem tysięcy “Amazonek”
Rozmawiamy z Janiną Zenoną Stryczak, prezes Stowarzyszenia “Częstochowskich Amazonek”
Proszę przybliżyć genezę Państwa stowarzyszenia.
– Częstochowskie “Amazonki” działają w naszym regionie od dziesięciu lat. Pierwszym krokiem było Stowarzyszenia na rzecz Walki z Rakiem Piersi “Maria”, które prowadziło profilaktykę i pomagało “Amazonkom” po amputacji piersi. Z czasem część aktywnie działających pań wyłączyła się z “Marii” i utworzyła własne Stowarzyszenie: “Częstochowskie Amazonki”. Jesteśmy zarejestrowane w Sądzie Rejestrowym od 2001 roku. Dzięki życzliwości władz miasta mamy siedzibę przy ulicy Wolności 44 w “Domu Księcia”. Naszym celem jest szeroko rozumiana pomoc kobietom dotkniętym rakiem piersi, które przestają wierzyć siebie. Dzięki naszym staraniom odzyskują dawną radość życia.
W jakich formach działalności realizuje się stowarzyszenie?
– Pomoc oferujemy już w szpitalu. Nasze ochotniczki opiekują się kobietami, które są świeżo po operacji, mobilizują je do przyjścia do naszego klubu, gdzie odbywa się rehabilitacja fizyczna i psychiczna. Do tej pracy nasi rehabilitanci przygotowywani są za granicą. Oprócz tego prowadzimy terapię grupową. Odbywają się spotkania z: lekarzami, pracownikami urzędów, MOPS-u, ZUS-u, Urzędu Skarbowego. Amazonki muszą wiedzieć, gdzie mogą zwrócić się o pomoc, by uzyskać np. rentę, emeryturę. Prowadzimy ćwiczenia i pracę z psychologiem. Poza tym oferujemy drenaż limfatyczny, naukę automasażu oraz zajęcia na basenie, wszystko to realizujemy dzięki pomocy Urzędu Miasta, który dotuje naszą działalność.
Czy dotacje są wystarczające?
– Oczywiście, nie. Ale życzyłabym wszystkim stowarzyszeniom takiej pomocy finansowej, jaką my otrzymujemy od magistratu.
Z jakich źródeł kobiety mogą czerpać wiedzę na temat “Częstochowskich Amazonek”?
– Nasza praca, również informacyjna, zaczyna się już w szpitalu, tu kobiety dowiadują się o nas. Jednak statystyki mówią także, że wiele kobiet, już zoperowanych, nie przychodzi do naszego stowarzyszenia.
Jakie są tego przyczyny?
– Kobiety nadal uważają, że rak piersi to choroba tabu. Ukrywają ją, bo boją się utraty pracy, negatywnej reakcji środowiska, utraty męża. Mało jest tych odważnych, śmiało mówiących światu: byłam chora, ale teraz jest już lepiej, ćwiczę i z “Amazonkami” stanowimy wielką siłę. Dlatego bardzo szanuję kobiety, które zdecydowały się skorzystać z pomocy naszego klubu. Moim zadaniem, jako prezesa, jest witanie w progach stowarzyszenia jak największej liczby chorych kobiet. To zadanie bardzo trudne. Niestety, wiedza na temat raka piersi, jest w społeczeństwie niska. A przecież ta choroba to nie wyrok, to choroba jak każda inna, którą należy wyleczyć.
Ile członkiń liczy klub?
– Obecnie jest nas 160. Zarówno nowe członkinie jak i tzw. starsze “Amazonki”. Stosujemy zasadę: pomagając innym, pomagamy sobie.
“Częstochowskie Amazonki” każdego roku organizują pielgrzymkę.
– To jest właśnie jedna z form naszego działania – rehabilitacja poprzez modlitwę i wiarę. Inicjatorką pielgrzymki była moja poprzedniczka, pierwsza prezes Stowarzyszenia, Anna Stefańczyk. W pierwszej wzięło udział 250 “Amazonek”. Ta forma się przyjęła. Co roku jest nas coraz więcej, kobiety przyjeżdżają z całej Polski, modlimy się w pierwszą sobotę października. Od 4 lat prowadzę pielgrzymkę i kiedy patrzę ze Szczytu Jasnogórskiego na coraz większe rzesze “Amazonek”, zgromadzonych na błoniach, to nie wiem czy mam się cieszyć, czy smucić. Modlitwę łączymy z edukacją. Podczas spotkań jasnogórskich organizujemy prelekcje naukowców.
Jak Panie reagujecie na wielkie kampanie na rzecz walki z rakiem organizowane przez takie gazety jak np. “Twój Styl”?
– Dobrze, że takie pismo wspiera walkę z rakiem. Ta pomoc, połączona z edukacją, jest bardzo potrzebna. Takie działania prowadzą też firmy kosmetyczne, choćby Avon czy Oriflame.
W jaki sposób przekonałaby Pani kobiety do tego, aby się badały i chodziły regularnie do lekarza?
- Każda z nas musi dbać o swoje zdrowie, trzeba wziąć los w swoje ręce. Nie bójmy się wizyty u lekarza. Prośmy go o badanie piersi, jeśli same nie potrafimy. Lekarz zrobi to fachowo. W ten sposób możemy uniknąć wielu chorób i wykryć je w stadium niezagrażającym życiu. Apeluję do wszystkich kobiet, aby nie bały się mówić o raku, aby nie bały się przyjść do nas.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała
ANNA WOJTYSIAK