NA RAZIE STRAJKU NIE BĘDZIE
Grożący szpitalowi na Parkitce paraliż został na jakiś czas zażegnany. Straszące strajkiem pielęgniarki i położne podpisały z dyrekcją tymczasowe porozumienie.
Historia sprawy sięga kilku miesięcy wstecz, gdy niezadowolone ze swoich pensji siostry zażądały podwyżek. – Wówczas udało nam się osiągnąć porozumienie i wynegocjować 190 zł. do podstawy wynagrodzenia – informuje „GCz” przewodnicząca związków zawodowych pielęgniarek z Parkitki Karina Blumberg. – Ale była jasno określona zasada! Jeśli inne grupy zawodowe otrzymają większe kwoty, to my także upomnimy się o większe pieniądze – dodaje.
Sytuacja sprzyjająca ów upomnieniu pojawiła się w październiku 2006 roku, gdy porozumienie w sprawie docelowych 750 zł. podwyżki do pensji podstawowej podpisali lekarze. – Od tego czasu, a jest to już w zasadzie 5 miesięcy, nieustannie negocjowałyśmy z dyrekcją. Niestety wciąż bezskutecznie – mówi przewodnicząca. Czara goryczy przepełniła się pod koniec ubiegłego tygodnia. Poirytowane inaktywacją władz szpitala pielęgniarki przystąpiły do ostatecznych rozmów, także bezowocnych. Skutkiem tego miały być podjęte przez ponad 500 sióstr urlopy na żądanie, które zaplanowano na 12. lutego. – Kodeks pracy gwarantuje każdemu pracownikowi 4 dni urlopu na żądanie. Postanowiłyśmy wykorzystać tę możliwość – przypomina Karina Blumberg.
Wystraszona możliwością paraliżu personalnego dyrekcja w ostatnim momencie rozważyła groźbę. W nocy z 11. na 12. lutego podpisano porozumienie pomostowe. – Dyrektor zgodził się na podwyżkę 200 zł. do podstawy wynagrodzenia, a pielęgniarki zobowiązały się, że do czerwca nie będą wnosić żadnych roszczeń płacowych – mówi nam rzecznik prasowy szpitala Magdalena Sikora.
200 zł., które zaproponowano siostrom, to tylko część kwoty, jakiej żądały od szpitala. Do planowanych 3 tys. zł. pensji zasadniczej jeszcze im daleko. Dlaczego więc przystały na tę ofertę? – Poznałyśmy dane finansowe szpitala. Wiemy, że na razie nie ma podpisanej długoletniej umowy z NFZ. Takie umowy będą podpisywane właśnie w czerwcu. Mam nadzieję, że do tego czasu coś się wydarzy. Jeśli nie, będziemy zmuszone twardo negocjować – deklaruje Karina Blumberg.
Jeśli dyrekcja nie dogada się z pielęgniarkami, placówce grozi kolejny impas, a kto wie czy nie całkowita likwidacja. Co wtedy? Czy Częstochowa ma „szansę” stać się miastem pozbawionym opieki medycznej?
ŁUKASZ STACHERCZAK