Szczepienia dzieci. Jak zwalczać mity, jak wspierać fakty.


Wokół tematu szczepień dzieci narosło wiele mitów, plotek, niedopowiedzeń. Ulegają im przedstawiciele wszystkich warstw społeczeństwa. Nie chroni przed nimi ani status ani wykształcenie.

Decyzja o szczepieniu dzieci „spada” na matkę w trudnym okresie – kilka tygodni po porodzie. Szczególnie gdy kobieta rodzi po raz pierwszy, okres połogu jest bardzo obciążający fizycznie i psychicznie. Cała rodzina przestawia się na zupełnie nowy tryb funkcjonowania i opieki nad noworodkiem. Chęci zapewnienia jak najlepszej opieki dziecku (motywacja racjonalna) towarzyszy lęk o jego bezpieczeństwo (motywacja emocjonalna).
W tym okresie wiele młodych matek może ulegać wszelkim wzbudzającym lęk „ostrzeżeniom”. Szum informacyjny – szczególnie obecny w Internecie – niesie ze sobą wiele nieuprawnionych opinii, które mogą wzbudzać wątpliwości matek. W naturze ludzkiej leży bowiem poświęcanie większej uwagi przekazom alarmującym, negatywnym, szczególnie tuż po porodzie, w okresie maksymalnej koncentracji na bezpieczeństwie dziecka. Prześledźmy najważniejsze mity na temat szczepień oraz kontrargumenty, których warto używać
w działalności edukacyjnej.

„EKO-MAMA”

Mit: Szczepienie nie jest naturalne, nie jest „ekologiczne”. To „chemia”. Organizm przecież obroni się sam.

Fakt: Szczepionka nie jest „chemicznym” lekarstwem. Zawiera ona specjalnie przygotowane szczepy drobnoustrojów chorobotwórczych wypreparowane tak, by nie powodować choroby, lecz by „nauczyć” układ odpornościowy zwalczania zjadliwych, groźnych drobnoustrojów
w przyszłości. Dzięki temu nie dochodzi do zachorowania, lub też choroba ma niegroźny, łagodny przebieg. Natomiast organizm nie obroni się sam, czego dowodem są statystyki zachorowań i zgonów wskutek chorób zakaźnych z czasów przed upowszechnieniem szczepień.

„WYWOŁYWANIE AUTYZMU I INNYCH CHORÓB”

Mit: niektóre szczepionki skojarzone powodują autyzm u dzieci.

Fakt: W 1998 r. dr Andrew Wakefield opublikował w prestiżowym piśmie naukowym „Lancet” artykuł, zawierający sugestie jakoby szczepionka MMR (odra, świnka, różyczka) powodowała u dzieci autyzm. Ta informacja doprowadziła do krachu szczepień w Wielkiej Brytanii, gdzie nastąpił spadek szczepień na te choroby poniżej granicy bezpieczeństwa. Argumenty te wielokrotnie obalano jako nie mające żadnych podstaw naukowych
i całkowicie nieprawdziwe. Dziesiątki badań zaprzeczyły informacjom Wakefielda, a pismo przeprosiło za publikację. Niestety, ta „plotka” wciąż żyje własnym życiem, także w Polsce.
To nie jedyny taki przypadek. W latach 70. ubiegłego wieku w Niemczech zaprzestano szczepień przeciw krztuścowi, rzekomo z powodu uszkodzeń mózgu, jakie mogła wywoływać szczepionka. Francuzom wmówiono z kolei, że szczepionka przeciw wzw typu B jest jedną z przyczyn stwardnienia rozsianego. Wielką histerię wywołała także informacja, że szczepionki – niemal wszystkie – wywołują AIDS, bezpłodność, przenoszą śmiertelne priony. Żadnego z tych doniesień nie potwierdziły wieloletnie, niezależne od firm farmaceutycznych badania, ale skutki społeczne były zawsze poważne.

„ZATRUCIE RTĘCIĄ”

Mit: Szczepionki zawierają rtęć, która jest szczególnie groźna dla dzieci.

Fakt: To prawda, że niektóre szczepionki zawierają związek rtęci – tiomersal – używany jako substancja konserwująca. Jednakże nie jest on tożsamy z rtęcią. Jego toksyczność jest wielokrotnie niższa od rtęci, a dawka podana w szczepionce bardzo mała – liczona
w mikrogramach. Zostaje on całkowicie wydalony z kałem. Badania nie wykazały negatywnego wpływu tiomersalu na zdrowie dzieci. Warto wspomnieć, że rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia dotyczące żywności dopuszczają pewną zawartość rtęci np. w mleku – jest ona metalem występującym powszechnie w pożywieniu (także w mięsie) w minimalnych, obojętnych dawkach. Jednakże biorąc pod uwagę niepokój rodziców, wielu producentów opracowało technologię produkcji szczepionek nie zawierających tiomersalu. Szczepionki skojarzone np. 5– i 6– walentne są wolne od tiomersalu. Skład szczepionek jest jawny i można go zawsze sprawdzić w ulotce lub na stronie Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych.
„ZBĘDNA SZCZEPIONKA”

Mit: Nie szczepiłem się i jestem zdrowy.

Fakt: Paradoksalnie, udane programy szczepień niosą ryzyko lekceważenia szczepień. Lekarze nie spotykają się już z chorobami, którym udało się zapobiec, więc przestają zauważać znaczenie szczepień w swoich praktykach. Z kolei rodzice widzą, że ich dzieci nie chorują już na niebezpieczne choroby zakaźne, tak jak to było na przykład w erze polio. Jeśli nie ma świadomości realnego zagrożenia, na pierwszy plan wysuwa się znaczenie potencjalnych działań niepożądanych. Rodzice nie znajdują czasu na wizytę w przychodni, źle oceniają ryzyko choroby u swoich dzieci i zdarza się, że mniej starannie przestrzegają zaleceń związanych ze szczepieniami. Jest to możliwe tylko dlatego, że dotychczas prowadzone programy szczepień zahamowały rozprzestrzenianie się chorób.

„NIE STAĆ MNIE NA SZCZEPIENIA”

Mit: Szczepionki są drogie.

Fakt: Zapobieganie chorobom jest tańsze niż leczenie chorób i ich powikłań. Szczepienia należałoby więc traktować jako inwestycję – ponosząc koszt teraz, zapobiegamy bowiem prawdopodobieństwu znacznie większego kosztu w przyszłości (leki, koszty zwolnień, konieczność rezygnacji z zamierzonych planów wskutek zakażenia, etc.). Jednak
w większości rodzin wydatek na szczepienia zalecane jest często możliwy, tylko umieszczony zbyt nisko na liście priorytetów. Remedium jest edukacja i uświadamianie prawdziwych potrzeb. Szczepienia są bowiem najbardziej widocznym osiągnięciem medycyny. Żaden środek leczniczy, żaden lek lepiej nie pasuje do starej sentencji „lepiej zapobiegać niż leczyć”, niż szczepionka. Jej użycie zapobiega chorobie, a więc pozwala także uniknąć leczenia, ze wszystkimi jego kosztami i możliwymi powikłaniami. Dzięki szczepieniom udało się skutecznie wyeliminować wiele chorób zakaźnych, które jeszcze 100 lat temu zabijały miliony osób.

„NIE UFAM SŁUŻBIE ZDROWIA”

Mit: Lekarze są skorumpowani i nie liczą się z dobrem pacjenta.

Fakt: Niestety, trudno walczyć z takimi postawami inaczej niż konsekwentną edukacją
i perswazją. Sytuacji nie ułatwia fakt, że oprócz celebrytów również niektórzy lekarze zaczęli otwarcie kontestować konieczność szczepień. Warto wciąż przypominać, że sceptycyzm jest możliwy tylko dzięki sukcesowi szczepień – brak w bezpośrednim otoczeniu ciężko chorych
i kalekich wskutek chorób zakaźnych budzi wątpliwości, czy te choroby jeszcze są groźne,
a więc również, czy szczepienia są potrzebne. Wątpliwości prowadzą do spadku wszczepialności i powrotu groźnych chorób zakaźnych. Wystarczy bowiem kilkuprocentowa grupa osób nieszczepiących dzieci, aby niektóre z zapomnianych już chorób, jak polio czy odra, powróciły.

Materiał przygotowany na warsztaty z cyklu „Quo vadis medicina?” pt. „Zagrożenia cywilizacyjne ceną dłuższego życia. Profilaktyka i terapia”, organizowane przez Stowarzyszenie „Dziennikarze dla Zdrowia”, kwiecień 2013 r.

r

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *