Sędziwego wieku dożywa coraz więcej osób. Tym samym realizuje się odwieczne marzenie człowieka o coraz dłuższym życiu. W Częstochowie mieszka 22 tysiące 681 osób w wieku 60-69 lat, 17 tysięcy 519 w wieku 70-79 lat oraz prawie 5 tysięcy 800 powyżej 80 roku życia. Wraz z systematycznie przybywającymi latami pojawiają się jednak określone problemy, związane z niepełną przydatnością społeczną, chorobami, kalectwem, samotnością…
Sędziwego wieku dożywa coraz więcej osób. Tym samym realizuje się odwieczne marzenie człowieka o coraz dłuższym życiu. W Częstochowie mieszka 22 tysiące 681 osób w wieku 60-69 lat, 17 tysięcy 519 w wieku 70-79 lat oraz prawie 5 tysięcy 800 powyżej 80 roku życia. Wraz z systematycznie przybywającymi latami pojawiają się jednak określone problemy, związane z niepełną przydatnością społeczną, chorobami, kalectwem, samotnością…
Ogromna większość ludzi starych wymaga stałej opieki. Część znajduje ją u własnych dzieci, innym pomagają pracownice opieki społecznej. Jeszcze jedna grupa znajduje schronienie w placówkach, o których zwykło się powszechnie mówić – Domy Spokojnej Starości. W jedynej tego typu częstochowskiej placówce przy ul. Wieluńskiej, podległej Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej, przebywa 145 pensjonariuszy. Chociaż są również inne, będące pod kuratelą stowarzyszeń oraz organizacji kościelnych.
Trafiają tu ludzie pozbawieni możliwości wspólnego życia w rodzinie z powodu śmierci najbliższych bądź braku opieki z ich strony. W tym ostatnim przypadku, dla większości pobyt w placówce jest największym dramatem życia. Wielu spośród pensjonariuszy Domów Opieki Społecznej ma własne dzieci. Cóż z tego, skoro nie garną się one do opieki nad starymi rodzicami. Nikt ich do tego nie może zmusić, jeśli nie czynią tego z własnej woli. Najwyżej można wyegzekwować prawnie obowiązki alimentacyjne. A i z tym bywają kłopoty. Czy łatwo było 70-letniej kobiecie, matce napisać w podaniu o przyjęcie do domu opieki takie słowa: “Zwracam się z prośbą w sprawie mającej dla mnie życiowe znaczenie. W wypadku, jaki mnie spotkał pozostało kalectwo tzn. niedowład ręki i nogi (…) Mieszkam przy synu, który jak i synowa nie mają czasu, a może i ochoty zajmować się mną, a ja niestety potrzebuję opieki prawie jak niemowlę. Syn pracuje, synowa zajmuje się gospodarstwem, wnuczki w szkole. Całe dnie pozostaję sama ze swoją niezaradnością. Jest to koszmarne, że człowiek nie potrafi sobie nic zrobić sam (…) Jak można zrobić przepierkę, czy po prostu umyć się jedną ręką, stojąc na jednej nodze i w dodatku mając blisko 70 lat. Liczą się tylko ręce zdrowe do pracy, gdybym miała nawet 100 lat (…) Jestem rodzinie ciężarem. Ja to widzę i czuję. Pomimo, że kocham to miejsce, gdzie się urodziłam i spędziłam swoje najlepsze dni (…) niech i mnie będzie dane spędzić te kilka lat, jakie mi pozostały z jesieni życia w warunkach zbliżonych do cywilizowanych”.
Kolejka oczekujących na przyjęcie do Domów Opieki Społecznej w placówce przy ul. Wieluńskiej liczy 35 osób choć jeszcze w grudniu ub. roku chętnych było 65. Trzydzieści podań wycofano w związku ze zmianą od 1 stycznia br. zasad finansowania pobytu pensjonariuszy. Zrezygnowały rodziny, gdyż według nowych reguł muszą partycypować w kosztach utrzymania. Dotąd pobyt finansowano z renty lub emerytury mieszkańca domu, potrącając 70 procent świadczeń. Kwota ta w żaden sposób nie pokrywała utrzymania, resztę dokładało państwo.
Od nowego roku każdy Dom Opieki Społecznej określił miesięczny koszt pobytu pensjonariusza (z reguły wynosi on ok. 1.700 zł). Teraz różnicę uzupełnią rodziny, które poddane zostają wywiadowi środowiskowemu. Jeśli dochody rodziny okażą się zbyt niskie, obowiązek dopłaty spada na gminę.
Nierzadko sprawy ludzi starych są przemilczane, uważa się je za tematy wstydliwe. W wielu przypadkach nie poruszają ich sami zainteresowani, gdyż nie chcą obnosić się z własnymi problemami w obawie, iż uwłaczać to będzie ich godności. Często najbliższym współtowarzyszem życia pensjonariuszy Domów Opieki Społecznej jest samotność. Zepchnięcie na margines życia społecznego, czują się nieprzydatni i niepotrzebni. Zamykają się w sobie, na próżno oczekując zrozumienia ze strony najbliższego otoczenia.
Wciąż jeszcze można zauważyć zróżnicowany stosunek społeczeństwa do problemów ludzi starych. Pod tym względem edukacja społeczna pozostawia wiele do życzenia. Poprawa sytuacji życiowej seniorów w dużym stopniu zależy od nas samych. W wielkich ogólnokrajowych akcjach na rzecz pomocy najstarszym obywatelom uczestniczy znaczna część społeczeństwa. Jest to jednak pomoc okazjonalna. Przykładem konkretnej, pozwalającej przezwyciężać drobne, a jakże uciążliwe, ze względu na wiek, trudności codziennego życia, jest już znacznie mniej. A przecież tak niewiele potrzeba…
RAFAŁ NOWICKI