Przeglądając materiały przygotowane na ogłoszony przez Zarząd Województwa konkurs “Edukacja regionalna – dziedzictwo kulturowe w regionie” (o konkursie pisaliśmy w nr… “G.Cz.”) nietrudno dostrzec związek między edukacją regionalną a ekologiczną. Związek bliski i trwały – nie da się uczyć o regionie pomijając jego walory przyrodnicze; nie da się także wpoić uczniom szacunku dla środowiska naturalnego nie ucząc miłości do własnego regionu.
Patriotyzm regionalny jest w pierwszym rzędzie patriotyzmem krajobrazu. Nasza “mała ojczyzna” jest nam bliska, bo czujemy swojskość otoczenia, bo dostrzegamy niepowtarzalność form naszych wzgórz i lasów, bo dostrzegamy trwałe wartości wniesione w krajobraz przez człowieka. Bo wiemy i czujemy, że geografia i warunki przyrodnicze narzuciły nam pewien model życia.
Nawet pojęcie “region” nie da się oddzielić od formy geograficznej. Region nie jest formułą administracyjną. Granice województwa mogą, ale nie muszą pokrywać się z naszym tradycyjnym postrzeganiem regionu. W naszym przypadku nie trudno dostrzec, iż geografia wyraźnie rozdziela obszar Górnego Śląska (Wyżyna Śląska) i obszar z nami związany – obszar Jury Krakowsko – Wieluńskiej.
Ten pierwotny podział krajobrazowy utrwaliły wydarzenia historyczne. Jura stanowiła “od zawsze” zachodnią granicę Małopolski. W dobie zaborów wzdłuż Jury przebiegała linia dzieląca Prusy z Rosją.
Nie jesteśmy Śląskiem, to wynika z kształtu przestrzeni na której żyjemy. I nikt, na szczeście, nie chce byśmy Ślązakami się stali – przeciwnie, tak Marszałek Województwa Jan Olbrycht, jak i inni ludzie z władz wojewódzkich podkreślają, że bogactwo województwa śląskiego płynie z jego różnorodności. Utrzymując naszą regionalną tożsamość będziemy tym cenniejszym partnerem Ślązaków, którzy tak wysoko cenią tożsamość własną.
Dobrym przykładem propozycji programu edukacji regionalnej, zamieszczonym w zbiorze prac pokonkursowych, jest przygotowana przez panią Krystynę Kardas z Gimnazjum nr 18 praca “Częstochowa – Moja Mała Ojczyzna”. Praca ujmuje treści kształcenia w sześć modułów tematycznych. Dla naszych rozważań pozwolę sobie bliżej zapoznać Czytelników z modułem I, określonym nazwą “Kraina białych skał i zamków”.
Mamy w nim następujące treści kształcenia:
1. Położenie Częstochowy i Wyżyny Krakowsko – Częstochowskiej na mapie Polski – geograficzne, administracyjne, historyczne.
2. Zróżnicowanie przestrzenne elementów środowiska przyrodniczego, specyfika regionu (budowa geologiczna, cechy krajobrazu wyżyny wapiennej, zjawiska krasowe, fauna i flora).
3. Obiekty przyrodnicze (parki miejskie, Las Aniołowski, przełom Warty w Mirowie, kamieniołom na Złotej Górze), ich historia.
4. Obiekty przyrodnicze Wyżyny Krakowsko – Częstochowskiej (Park Krajobrazowy Orlich Gniazd, Park Krajobrazowy Stawki, rezerwaty przyrody – Sokole Góry, Parkowe, Ostrężnik, pomniki przyrody).
5. Walory turystyczne Wyżyny Krakowsko – Częstochowskiej, a możliwości świadczenia usług.
6. Przykłady zabytków kultury materialnej na Wyżynie Krakowsko – Częstochowskiej:
– zespoły pałacowo – parkowe w Złotym Potoku, Koniecpolu, Kłobucku, Koszęcinie
– układy urbanistyczne wsi i osiedli z okresu lokalizacji (Koziegłowy, Mstów)
– zabytki budownictwa drewnianego, np. drewniany spichlerz z 1783 r. w Borownie
– zamki i strażnice jurajskie.
7. Zmiany w środowisku przyrodniczym spowodowane działalnością gospodarczą człowieka, próby rozwiązania problemów.
8. Zróżnicowanie krajobrazowe województwa śląskiego.
9. Rola województwa śląskiego w gospodarce Polski.
Wybór tematyczny bardzo ciekawy. Jeszcze większe wrażenie robi moduł V “Wrzosowiak – moja dzielnica”. Wśród przytaczanych tematów znajdziemy:
“Pochodzenie nazwy dzielnicy, lokalne nazwy i ich związek ze środowiskiem przyrodniczym. Środowisko przyrodnicze Wrzosowiaka. Historia Wrzosowiaka”.
Wielki szacunek dla autorki za umiejętne połączenie edukacji regionalnej i lokalnej.
Wróćmy jednakże do modułu I. Z prośbą równocześnie, by uwagi potraktować nie jako krytykę, lecz jako próbę uzupełnienia dobrych pomysłów tematycznych.
Otóż to, co jest cenne – założenie praktycznego poznawania własnego regionu. W ramach treści kształcenia wskazano wręcz obiekty, które należy poznać w ramach edukacji regionalnej. Nie jest to dziś ani modne, ani popularne. Szkoły dziś chętniej decydują się na wycieczki do aquaparku w Tarnowskich Górach czy podkieleckich Nowinach, do chorzowskiego Parku Wypoczynku; chętniej nawet organizuje się wycieczki do duńskiego Legolandu czy francuskiego Disneylandu; niż wycieczki po Jurze. A nie da się – moim zdaniem – prowadzić ani edukacji regionalnej, ani ekologicznej bez praktycznego poznawania własnych stron.
Dyskusyjne zawsze jest i zawsze będzie, co powinno znaleźć się na takiej “liście priorytetów poznawczych”.
Rzeczywistość nas przy tym nie rozpieszcza. Część ważnych miejsc z różnych względów uległo degradacji. Wspomniany w module spichlerz niestety czeka dopiero na odbudowanie…
Inne… Sam bym chętnie polecił na terenie miasta kilka ważnych miejsc. Pałac Mottego z otaczającym go parkiem krajobrazowym i sąsiadującymi zabudowaniami fabrycznymi. “Sztuczną” wyspę, na której wzniesiono fabrykę “Warty”… Ale tych miejsc w praktyce już nie ma. Uległy degradacji. Nie ma przykładów architektonicznych wpisywania “czerwonych zamków fabryk” w otaczającą przestrzeń dolin rzecznych.
Z obiektów przyrodniczych w Częstochowie zdecydowanie wyróżniłbym przełom Warty w Mirowie. Miejsce o niezwykłych walorach dydaktycznych. Tu mamy obraz zmiany krajobrazu, jaki nastąpił miliony lat temu, gdy południkowy bieg Warty zatrzymany został przez lodowiec. Tu mamy całe bogactwo jurajskiej przyrody – unikatowe zespoły roślinne, ciekawy świat zwierzęcy – owadów i ptactwa wodnego. Na odartej z ziemi skarpie wzgórza nad rzeką mamy, jak w podręczniku, zapis tworzenia się poszczególnych warstw skał wapiennych. I wreszcie – grodzisko na Gąszczyku, ślady wałów otaczających pierwszy gród częstochowski. W grudniowym numerze “Gazety Ekologicznej” przedstawiliśmy projekt ścieżki dydaktycznej doliną Warty. Naszym zdaniem miejsce to w pierwszym rzędzie zasługuje na uwagę nauczycieli, prowadzących lekcje z zakresu edukacji ekologicznej i regionalnej.
Podobnie, gdy chcemy pokazać znaczenie Jury w sensie obronnym; formy wykorzystania naturalnego kształtu wyżyny do celów militarnych – nie ma lepszego miejsca niż gmina Ogrodzieniec. To nie tylko wspaniały, renesansowy zamek Bonerów – to cały układ fortyfikacji – od średniowiecznej fortecy na Górze Birów po współczesne fortalicje z okresu I i II wojny światowej.
Przykłady zabytków kultury materialnej… Złoty Potok, Koniecpol, Kłobuck, Koszęcin… Może nie Koszęcin – bo nie ma on – niestety związku bezpośredniego z jurajskim regionem. Kłobucki pałac w Zagórzu to dziś też dość smutne miejsce. Ale prócz tego są pałace świadczące nie mniej, a może i więcej o naszej regionalnej dumie. Pałac w Kruszynie, w okresie swej barokowej świetności porównywalny z Zamkiem Królewskim w Warszawie, jedna z najpiękniejszych w Polsce pozostałości budowli XVII w. Wspaniały pałac z XVIII w. w Szczekocinach. A może niebanalny przykład architektury dworu polskiego w Rzekach Wielkich, może związany z wielkim artystą dworek w Skrzydlowie?
A architektura kościołów. Z klasztorem mstowskim, klasztorem w Świętej Annie, w Leśniowie, z perłami architektury drewnianej w Zrębicach i Truskolasach.
Do ubogich na szczęście nasz region nie należy. Może tylko smutnym jest, że owe najpiękniejsze miejsca – jak Szczekociny i Kruszyna – tak mocno są zniszczone.
Co jest jednak ważne? W większości form architektonicznych dostrzeżemy owe świadome wpisanie w krajobraz. Dostosowanie materii do dzieła przyrody. Coś, co jest naszą specyfiką. Poznamy ją, poczynając od budulca – charakterystyczny biały kamień wapienny – po kształ bryły. I drugi walor – związek architektury naszego regionu z formami małopolskimi. Gotyk krakowski kościoła w Moskorzewie, barok i klasycyzm poddany małopolskim wzorom. Porównajmy pałac w Brynku, w Koszęcinie, w Pszczynie z pałacami naszego regionu. Nawet laik odkryje różnice.
Lekcje praktyczne mają jeszcze jeden walor. Poznając – zwróćmy uwagę na zbieżność. W tym samym czasie, w podobny sposób następowała degradacja środowiska – w sensie zatrucia atmosfery, wód, gleby; i zniszczenie krajobrazu. Zniszczenie krajobrazu było takim samym aktem samolubnego wandalizmu przeciw środowisku, jak i emisja zanieczyszczeń. Co gorsze – łatwiej nam zlikwidować skutki nadmiernej emisji trucizn; niż zniwelować szkody zadane krajobrazowi.
To powinno nas nauczyć pokory. Nauczyć, że krajobraz, przestrzeń publiczna jest także naszym skarbem. Wartością większą niż przejściowe korzyści społeczne osiągnięte jego kosztem.
Miłość do “małej Ojczyzny” jest patriotyzmem krajobrazu. Edukacja regionalna powinna nam to przekazać.
JAROSŁAW KAPSA