Pytamy


Rozmowa z Marianem Maślanką -prezesem Włókniarza

Panie prezesie proszę wyjaśnić, dlaczego po raz pierwszy w tym sezonie, po wygranym meczu zawodnicy Włókniarza nie wyszli do kibiców, by podziękować im za doping…
– Stało się tak, ponieważ żużlowcy przyjęli tą nikła wygrana jak porażkę. Bardzo ich to przygnębiło. Chcieli wygrać jak najwyżej, starali się, lecz pech sprawił, że zwyciężyli różnicą zaledwie 5 punktów. Przepraszam w ich imieniu kibiców, ale z drugiej strony muszę stwierdzić, że w pewnym sensie ich rozumiem.
Czym spowodowana była plaga defektów, które dopadły żużlowców z lwem na plastronach?
Pech! Poważny defekt motocykla Sławomira Drabika. Korbowód aż wyszedł na zewnątrz silnika. Sławek ma w niesamowitego pecha, to już 13 silnik, który rozsypał mu się w tym sezonie. Aż dziw bierze, ze chce mu się jeszcze po tym wszystkim jeździć. Jeśli chodzi o Marcina Piekarskiego to dysponował on dwoma bardzo dobrze przygotowanymi silnikami. Niestety złośliwość rzeczy martwych dała o sobie znać. W tym przypadku mieliśmy do czynienia dwukrotnie z zerwaniem się łańcuszków sprzęgłowych, szwankującym gaźnikiem oraz nie otwarciem przez zawodnika zaworu doprowadzającego paliwo. Wszystkie te nieszczęścia wraz z pomyłką w obliczeniu ilości okrążeń, która przytrafiła się Sebastianowi Ułamkowi sprawiły, ze wygraliśmy tak znikomą ilością punktów.
Czy 5 punktów przewagi jest wystarczająca zaliczka przed rewanżem w Bydgoszczy?
To nie jest dużo. Zdaje sobie z tego doskonale sprawę. Niemniej wiadomo, ze jest to sport żużlowy, w którym o wszystkim decyduje wola walki dobre przygotowanie oraz chęć zwycięstwa. Dlatego wierze, ze wywalczymy awans do finału DMP.

PAWEŁ MIELCZAREK

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *