Dla każdego człowieka, który człowiekiem stara się być na co dzień, wobec tego co zobaczył i usłyszał w czasie transmitowanego na żywo, kolejnego posiedzenia zespołu parlamentarnego ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej, żadne już argumenty „oficjalnych czynników” wiarygodnymi być nie mogą.
Przedstawiciele rodzin poległych nad Smoleńskiem, jeden z pilotów, świadków naocznych zdarzeń tamtego poranka, ich słowa, świadectwa tego co wokół katastrofy działo się przez ostatnie dwa i pół roku i dzieje się dziś, to porażająca prawda o tym, że państwa polskiego już nie ma. Utwierdza mnie w tym przekonaniu informacja – która zapewne ma nas przygotować do sytuacji mającej niebawem zaistnieć – że rosyjski parlamentarzysta żąda, aby władze Rosji wystąpiły do polskiego rządu o przeprosiny za informacje prasowe o znalezieniu trotylu i nitrogliceryny na i we wraku Tupolewa. No tak, skoro polskie władze zaakceptowały, mało tego, obarczyły winą za konieczność ekshumacji zwłok ofiar katastrofy nad Smoleńskiem ich rodziny; skoro niektórzy przedstawiciele partii rządzącej nawołują, aby dodatkowo poniosły – rzeczone rodziny – koszty tych ekshumacji; skoro rządowi publicyści przekonują, że – przepraszam za drastyczność, ale inaczej się po prostu nie da – śmieci w ciałach polskich patriotów to dla łatwiejszej identyfikacji zwłok – to ja się pytam – czy my dalej jeszcze możemy nazywać się Polakami? Czy kraj, państwo, które godzi się żeby największą katastrofę lotniczą w historii sprowadzać do groteski, ośmieszając przy tej okazji najważniejsze jego urzędy i struktury, zasługuje na samostanowienie? Czy przypadkiem nie jest tak, że to co wokół Smoleńskiej Katastrofy dzieje się od pierwszych godzin, nie jest grą obliczoną na kompromitacje Polski i Polaków, sygnałem dla wszystkich zainteresowanych – rządźcie, my nie dajemy rady, my się nie nadajemy….
To moje i tylko moje przemyślenia. Uzasadnione każdego dnia zasłyszanymi opiniami, wygłaszanymi przez reżimowe media; niewytłumaczalnymi decyzjami kolejnych ministrów niszczącymi: gospodarkę, służbę zdrowia, szkolnictwo, kulturę, infrastrukturę, polskie firmy… Czym innym niż dywersją wytłumaczyć mam sobie wykładanie milionów z kieszeni podatnika na film o współczesnych Polakach – alkoholikach i antysemitach, którzy w roku 2000 krzyżują na drzwiach stodoły swojego „ziomala” z powodu jego żydowskiego pochodzenia, przy jednoczesnym, totalnym braku zainteresowania tych samych państwowych instytucji, produkcjami przypominającymi polskich patriotów? Jak wytłumaczyć broszurkę pełną podobnych filmowi „prawd” serwowaną obywatelom świata przez polski MSZ? Jak wreszcie zrozumieć, że można wygospodarować pieniądze na In vitro, przy jednoczesnej obojętności na brak możliwości leczenia ciężko chorych dzieci z powodu tych pieniędzy braku? Chociaż biorąc pod uwagę fakt, że procedura In vitro to nieuchronne uśmiercanie dzieci w fazie embrionalnej, łatwiej pojąć zgodę ludzi to akceptujących, na umieranie dzieci trochę starszych. I jeszcze na koniec – powtórny pogrzeb prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego zignorowali przedstawiciele władz Polski. Nie było prezydenta, premiera, ministra spraw zagranicznych… To najbardziej wymowne świadectwo czym jest dla tych panów majestat Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Ne sposób nie skojarzyć w tym momencie słów, które Sienkiewicz ustami Księcia Bogusława Radziwiłła w Potopie wypowiada, najlepiej scharakteryzują mentalność dzisiaj nam przewodzących: „Rzeczpospolita to postaw czerwonego sukna, za które ciągną Szwedzi, Chmielnicki, Hiperborejczykowie, Tatarzy, elektor i kto żyw naokoło. A my z księciem wojewodą wileńskim powiedzieliśmy sobie, że z tego sukna musi się i nam tyle zostać w ręku, aby na płaszcz wystarczyło; dlatego nie tylko nie przeszkadzamy ciągnąć, ale i sami ciągniemy”. Ot wszystko-jak mawia klasyk – w tym temacie.
Mam świadomość, że moje dzisiejsze przemyślenia mogą bulwersować dosłownością, ale takie mamy czasy. Jeśli nie zdobędziemy się na odwagę myślenia i mówienia wprost o sprawach dla nas fundamentalnych, będzie to znaczyło, że godzimy się na wszystkie podłości, które nam władza dziś funduje. A ja na żadną się nie godzę!
Anna Dąbrowska