Pomiędzy schyłkiem kultury łużyckiej, który – jak wspomniano – rozpoczął się w połowie VI wieku p.n.e., a osiedleniem się w rejonie Częstochowy pierwszych Słowian, co miało miejsce około połowy VI wieku n.e., rozciąga się na naszych ziemiach prawie tysiącletni okres kultury przedsłowiańskiej, rozjaśnienie zagadki której będzie przeto zadaniem tego artykułu.
Kultura ta, a raczej przenikający się wzajemnie zespół kilku kultur, przypadających na okres wpływów rzymskich, nosi w archeologii zwykle miano tzw. kultury przeworskiej, od miejscowości w pobliżu której najpierw dokonano jej odkrycia. Wciąż jednak pozostaje sporne powiązanie owej grupy kultur z jakąś jedną nacją, historycznym ludem czy zespołem plemion, zamieszkałym w tamtych czasach ziemie od Warty i górnej Odry po dorzecze Dniestru. Pewne jest jedynie to, że kultura przeworska była indoeuropejska, czyli nowoeuropejska, że była przy tym niesłowiańska i niebałtyjska (choć Bałtowie przybyli w obszar północno-wschodniej Polski jeszcze przed Słowianami), oraz że resztki ludności łużyckiej pełniły w ramach tej kultury rolę już tylko podrzędną. Zanim spróbujemy uchwycić ów etnos kultury przeworskiej, prześledźmy najpierw jej ślady odkryte dotąd w Częstochowie.
Odkrycia te nie są tak liczne, jak w przypadku znalezisk połużyckich, ale też okres pobytu ludności kultury przeworskiej w rejonie miasta był zdecydowanie krótszy, wynosząc tylko mniej więcej 300 lat – od połowy III do połowy VI wieku n.e. Z tego przedziału czasowego, zwanego także okresem późnych wpływów rzymskich, okresem pokoju rzymskiego (w pierwszej części), oraz okresem początku wędrówek ludów (w jego części końcowej), zachowało się na terenie Częstochowy około dziesięciu śladów archeologicznych, z czego dwa to pozostałości cmentarzysk. Najliczniejsze są ślady osad zgrupowanych we wschodniej części miasta – „za wodą”, czyli za Wartą – wszystkie, notabene, znajdujące się nieopodal dawnych osad należących do Łużyczan. Wydaje się, że główną i największą osadą przeworską w Częstochowie była ta leżąca w Wyczerpach Dolnych, położona na tej samej wysokiej skarpie Prawarty, ale na północny zachód od wioski połużyckiej. Dokładniej, owa osada przeworska znajdowała się idealnie na wprost Góry Radzik, przy ulicy Norwida, w miejscu gdzie dziś – zapewne od dawna – zbiega się pięć szlaków. W czasach Częstocha i Miromira przez teren dawnej osady prowadził właśnie Trakt Mstowski. Niedaleko, na północny wschód od niej, gdzieś na przedłużeniu ulicy Zegadłowicza, pod Wzgórzem Wyczerpskim, znajdowała się druga, bliźniacza osada przeworska, stanowiły więc one zapewne jeden zespół. Trzecia osada znajdowała się na szczycie wzgórza w Zawodzie, a pozostałe dwie leżały w Mirowie – jedna przy brodzie na Warcie, zatem w Starym Mirowie, druga zaś w dzisiejszym Nowym Mirowie, po północnej stronie Góry Krzemionki.
Charakterystyczną cechą związaną z wszystkimi tymi osadami jest brak w ich pobliżu cmentarzysk. Ludność ta, rzecz jasna, posiadała własne cmentarze, ale zakładała je z dala od swoich siedzib. Co ciekawe, oba odkryte cmentarze przeworskie znajdują się w zachodniej części miasta, czyli po drugiej stronie Warty. Za to ślady osadnicze w tej części miasta są mniej liczne, sprowadzając się ledwie do dwóch, może trzech. Jak sądzimy, miały one zresztą inny charakter, były to bowiem pojedyncze dworzyszcza położone przy wbiegających od zachodu w obszar miasta dawnych szlakach. Może pełniły więc one dla osad funkcję ostrzegawczą? Jedno z takich dworzyszcz znajdowało się w Dźbowie, na południe od Psiej Górki, w miejscu zwanym Zimną Wodą, nad strumieniem o tej samej nazwie, będącym lewym dopływem Konopki. Kolejne leżało obok dawnej osady łużyckiej przy brodzie na Stradomce, zatem w Kawodrzy Dolnej. Trzecie – na razie hipotetyczne, bo dotychczas nie odnalezione – musiało także leżeć przy szlaku, gdzieś na Żabińcu.
W tej części miasta, czyli zachodniej i centralnej Częstochowie, o wiele ciekawsze są jednak przeworskie cmentarzyska. Pierwsze, odkryte w tym samym Żabińcu, ale położone na lewym brzegu rzeczki Szarlejki, jest o tyle ciekawe, że znajdujące się tam groby ciałopalne mają charakter mogił zbiorowych. Wokół niedużego prostokąta kopano rów, po czym wewnątrz prostokąta palono ciała i szczątkami oraz popiołem wypełniano następnie rów. Ponieważ takie mogiły zbiorowe nie są ani typowe, ani zbyt liczne, oraz występują jedynie na zachód od Częstochowy i na wschodniej Opolszczyźnie, stąd przypuszczamy, że powstawały one po jakichś walkach w tamtym rejonie: albo z Rzymianami, albo – co bardziej prawdopodobne – z którymś szczepem Germanów, wędrującym do Czech i Moraw przez Dolny Śląsk.
Najbardziej ciekawe i tajemnicze jest jednak owo drugie cmentarzysko przeworskie, położone w centrum Częstochowy, na samym środku Płaskowyżu Starogórskiego, prawdopodobnie leżące pierwotnie gdzieś nieopodal kościoła św. Jakuba. Niestety, w XIX i na początku XX wieku zostało ono całkowicie zniszczone, w związku z wytyczaniem tam ulic i budową nowego miasta. Nieliczne znaleziska jakie pozostały oraz umiejscowienie owego cmentarza pozwalają jednak przypuszczać, że w tym właśnie miejscu znajdowało się główne cmentarzysko tutejszej ludności przeworskiej – zatem jedna, wspólna nekropolia dla wszystkich wymienionych osad. Takie usytuowanie cmentarzyska – a dodajmy od razu, że nieprzypadkowe – rzuca tym samym światło na etnos, czy też skład osadniczy, plemienno-szczepowy, miejscowej ludności przeworskiej. Wiadomo bowiem, że lokalizacja cmentarzy z dala od osad, właśnie na zachód od nich, z reguły na drugim brzegu rzeki czy jeziora – „za wodą” albo „za górą” – była charakterystyczna dla Celtów. Zauważmy, że w przeciwieństwie do Łużyczan, którzy zakładali swe cmentarze niedaleko wiosek, często także na prawym brzegu rzeki, oba tutejsze cmentarzyska przeworskie usytuowane są na lewym brzegu rzek – strona lewa, czyli zachodnia, symbolizowała bowiem u Celtów zaświaty. Nie znaczy to jeszcze wprost, że Celtowie stanowili ów główny substrat miejscowej ludności przeworskiej – znaczy to wszakże tyle, że ludność przeworska pozostawała pod ich wpływem i obok innych zwyczajów, przejęła również od Celtów wskazany obrządek pogrzebowy.
Przyjmijmy zatem, że kultura przeworska – czyli ta kultura, która poprzedzała bezpośrednio przybycie na te ziemie Słowian – była kulturą poceltycką. Mamy więc także składnik etniczny bezpośrednio poprzedzający ludność przeworską, którym byli zatem Celtowie. Ludność kultury przeworskiej, jako poceltycką (postceltycką), można by więc nazwać Post-Celtami. Zanim wyjaśnimy jaki etnos bądź ich zespół określenie Post-Celtowie może skrywać, wskażmy najpierw skąd na obszarze południowej i środkowo-zachodniej Polski wzięli się sami Celtowie. Jeżeli kultura ludności mieszanej, czyli przeworskiej, przypadła na lata około 250-550 n.e., w takim razie pobyt Celtów w granicach Polski umieszczać trzeba przed tą datą. Mamy więc okres bez mała sześciuset lat (ok. 350 p.n.e. – ok. 250 n.e.), w którym na ziemie polskie, w tym rejon wokół Częstochowy, mogli zawitać Celtowie. Spróbujmy więc bliżej jeszcze określić, kiedy dokładniej początek kultury celtyckiej na naszych ziemiach miał miejsce.
W okresie tzw. halsztackim, czyli do końca V wieku p.n.e., Celtowie nadal zamieszkiwali głównie swe siedziby po północnej stronie Alp, u źródeł Dunaju i Renu. Tradycyjnie ludność tej celtyckiej praojczyzny zwała się Túatha Dé Danann, co po irlandzku znaczy „Plemiona Bogini Danu”. Żeńskie imię i teonim Danu oznacza więc opiekunkę Dunaju, gdyż nazwa tej rzeki – Danuvius, czyli „Woda Danu”, także jest celtycka. Początkowo plemiona te prowadziły walki i zajmowały położone po zachodniej stronie Alp tereny Jafetytów, zwłaszcza Retów i Ligurów. Od IV wieku p.n.e., zatem już w okresie tzw. lateńskim, ich ekspansja zwróciła się jednak również na południe oraz wschód. W roku 386 p.n.e. celtyckie wojska pod wodzą Brennusa zdobyły i złupiły Rzym. Można powiedzieć, że od tej daty, aż po zawarcie sojuszu wojskowego – czy raczej paktu o nieagresji – z Aleksandrem Macedońskim w 334 p.n.e., Celtowie spenetrowali i zajęli niemal cały środek Europy. Wolno więc przypuszczać, że właśnie w tym okresie, czyli już przed połową IV wieku, któreś z plemion bogini Danu dotarło również na obszar Polski, początkowo łupiąc tutejszą ludność łużycką, a następnie zasiedlając Dolny Śląsk.
Nie jest trudno odpowiedzieć, które z plemion celtyckich – jako pierwsza w ogóle nacja indoeuropejska – zasiedliła tamten rejon. Wspomniany Brennus był wodzem szczepu Semnonów (Semnones), to jest grupy rodów wywodzących się od wspólnego protoplasty Semnona, ci zaś Semnonowie byli częścią Bojów. Wielkie celtyckie plemię Bojów (Boii), których ojczyzną jest Bawaria, wcześniej zajęło także Czechy, a następnie rozprzestrzeniło się również po całej Galii, czyli Francji. Jeden ze szczepów bojskich osiadł na przykład koło La Guerche (dawna Gorgobrina), inni – zwani Bajokasami (Baiocassi), to jest „częścią Bojów” – osiedli koło Bayeux (dawne Baiocassum) w Armoryce, a jeszcze inni – zwani Bojatami (Boiates), czyli „Bojakami” – zamieszkali na południe od Bordeaux (dawna Burdigala) w Akwitanii. Dla porządku dodajmy, że sama nazwa Bojowie – ponieważ zawiera rdzeń praindoeuropejski wspólny z językami słowiańskimi – znaczy po prostu „Bojowi” albo „bojownicy”. Natomiast nazwa Bawar (Bawarczyk) jest późnoantyczna – pochodzi z przełomu V i VI wieku n.e. – stanowiąc złożenie celto-frankońskie: Baiowar, co znaczy „mieszkaniec kraju Bojów”, skąd też łacińska nazwa Baiovaria, w skrócie Bavaria, oraz niemiecka nazwa Bayern, czyli Bawarczycy. Jako że współojczyzną Bojów – przed przybyciem jeszcze Słowian – były również Czechy, stąd także tradycyjna, celto-łacińska nazwa tego kraju: Bohemia, skrót od Boiohemia, co znaczy właśnie „ojczyzna Bojów”.
Stąd zatem, czyli z Bohemii, przełęczami sudeckimi, szczepy Bojów przedostały się na Dolny Śląsk, zajmując około połowy IV wieku p.n.e. najżyźniejszy jego centralny obszar, romboidalnie położony wzdłuż boków Oława – Strzelin oraz Wrocław – Ślęża. Starożytni pisarze greccy i rzymscy przekazali nam nawet nazwę owego szczepu Bojów, który osiadł wówczas na Śląsku. Byli nim Lugonowie (Lugones), zwani też niekiedy Lugionami (Lugiones). Ich ziemia w celto-łacinie nazywałaby się więc: Lugonia. Nazwa ta wskazuje, że chodzi o szczep bojski przybyły na Dolny Śląsk pod wodzą niejakiego Lugoniusa – „Lugones” to bowiem po prostu „ludzie Lugoniusa”. Imię owego Boja znaczy z kolei „ten, który jest pod opieką Luga” lub też „ten, który za patrona ma Luga”. Tak jak wspomniana Danu dla Celtów była Boginią-Matką, tak Lug był dla nich Bogiem-Ojcem, najwyższym bóstwem w panteonie, czyli Bogiem-Słońcem.
Nie dziwi zatem, że zwycięski wódz Lugonius, który wraz ze swym wojskiem osiadł pod Górą Ślężą, wzgórze to ofiarował właśnie Lugowi, wznosząc na jego szczycie poświęcone mu sanktuarium. Wał kamienny otaczający dawne sanktuarium – wzniesiony jeszcze być może za czasów tegoż Lugoniusa – istnieje do dzisiaj, zaś sama Ślęża stała się odtąd Świętą Górą, miejscem magicznym, które czcili również przybyli tam później Prasłowianie.
Foto: Góra Radzik – zimowy łęg Warty
ADAM KRÓLIKOWSKI