Rozmawiamy z Krzysztofem Marchewką, kierownikiem przytuliska im. św. Brata Alberta Caritas dla bezdomnych mężczyzn
Bezdomność, samotność, odrzucenie. To zjawiska nowe w polskiej rzeczywistości. Myślę, że ma Pan już na ten problem osobiste spojrzenie.
– Zjawisko rzeczywistej, oficjalnej bezdomności jest społeczeństwu ujawniane – jeśli tak można powiedzieć – od niedawna. Mniej więcej od 10 lat. I od tych dziesięciu lat jest lekceważone , spychane na margines przez wszystkie instytucje i urzędy, które są powołane i zobowiązane ustawowo do zajmowania się problemami i sytuacjami, rodzącymi bezdomność. Początki nieszczęścia czy lepiej, nowotworu, który toczy społeczeństwo polskie, tkwią w tzw. transformacji ustrojowej, która oznacza w Polsce likwidację rynku pracy. Jest to świadoma – w imię zysku za wszelką cenę – “produkcja” bezrobocia. Od niego wiedzie prosta droga, i to droga szybkiego ruchu do bezdomności, rozbicia rodziny, beznadziei i bezsiły. Prowadzi ona do urwiska, z którego spada się najczęściej w otchłań alkoholizmu i towarzyszących mu uzależnień psychofizycznych. W ten obszar całkowitej, urzędowej i państwowej (przynajmniej tak jest dotychczas ) obojętności i znieczulicy wobec tego zjawiska, coraz mocniej wchodzi Kościół katolicki przez swoją instytucję Miłosierdzia, jaką jest Caritas.
Od niedawna Caritasowi przybył drugi dom – schronisko dla bezdomnych mężczyzn, zwany popularnie “Za kominem”. W tej chwili mieszka w nim 133 bezdomnych mężczyzn. W starym przytulisku zamieszkuje na dole 16 mężczyzn, na piętrze trzy rodziny (12 osób) i 8 mężczyzn. W sumie 36 osób, w tym również dzieci. Razem z kompleksu przytulisk im. św. brata Alberta Caritas, korzysta 169 osób. Sytuacja jest więcej niż dramatyczna, bo rozmawiamy na początku listopada 2005 roku. Nie chcę myśleć, co będzie się działo w grudniu oraz styczniu i lutym przyszłego roku.
O ile mi wiadomo , w ostatnim czasie przybyło miejsc w schronisku “Za kominem”.
– Urządzono nowe pokoje na ostatniej kondygnacji budynku. Bardzo przytulne, czteroosobowe, z małą świetlicą i kaplicą. Rozładowało to wieloosobowe pomieszczenia, w tym również dwie noclegownie na dole, ale natychmiast je zapełnili
nowi przybysze bez dachu nad głową.
Atmosferę życia w przytulisku budują nie tylko nowe pomieszczenia mieszkalne.
– Oczywiście, że nie, ale jest to istotny element higieny psychicznej mieszkańców. “Uczłowieczenie” warunków życia ma wieloraki wymiar. Obydwa domy dysponują świetlicami, w których mieszkańcy mogą spożywać posiłki, śniadania, obiady i kolacje przy wspólnym stole. Służy to również integracji całego środowiska. Na stołach pojawiły się wazy z zupą, talerze. To niby drobna rzecz, ale w rzeczywistości jest to istotny element tworzenia godności wspólnoty. Życie ich uczłowiecza się także w tym wymiarze.
Są też inne inicjatywy.
– Czerpiemy w naszych codziennych działaniach z przesłań nauki Kościoła i Ojca Świętego Jana Pawła II, który ze szczególną pieczołowitością pochylał się nad cierpiącymi, osamotnionymi, potrzebującymi i biednymi. Organizowane są wspólne wycieczki, pielgrzymki. Byliśmy już w Cieszynie, Wadowicach, Krakowie i Łagiewnikach – sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Na terenie przytulisk rozgrywane będą różnego rodzaju turnieje , między innymi szachowy i tenisa stołowego. Mamy dobrych szachistów, że wymienię tu dla przykładu pana Tadeusza Majstra. Dysponujemy biblioteką, z której korzystają mieszkańcy.
Co Pana najbardziej boli?
– Niewątpliwie rosnąca liczba bezdomnych i rosnąca bieda w mieście, a tym samym napływ nowych pensjonariuszy do schronisk. Od dwu lat nie ma wolnych miejsc, nawet w lecie. Kiedyś w lipcu, sierpniu czy jeszcze we wrześniu, przytuliska – można tak powiedzieć – świeciły pustkami. Ale to już zamierzchła historia.
Czy macie wielu sponsorów?
– Jeśli chodzi o lekarstwa, to finansuje je Caritas. Są to koszty niebagatelne. Tu o dary trudno, a jeżeli je dostajemy , to takie, których termin ważności jest bardzo krótki. Jeśli idzie o inne rzeczy, np. odzież, pościel, staramy się usilnie pozyskiwać sponsorów, ale jest ich coraz mniej. Główną przeszkodą w okazywaniu wrażliwości na biedę jest dotychczas ( mam nadzieję, że to się zmieni ) biurokratyczne prawo obowiązujące w Polsce czy, lepiej powiedzieć, antyprawo w tej dziedzinie, które wręcz odrzuca i zniechęca potencjalnych ofiarodawców od okazywania miłosierdzia.
To prawo, jeśli mi wolno uzupełnić Pańską myśl, jest czystym szyderstwem z potrzebujących, szyderstwem z tych , których transformacja doprowadziła do ruiny, i, w konsekwencji, do upadku. Na tle regulacji socjalnych w tym obszarze życia społecznego, obowiązujących w krajach Zachodniej Europy, mamy do czynienia z dzikim kapitalizmem. Jest to owoc rządów postkomunistyczno-liberalnych z AWS i Unią Wolności włącznie. Powracając do sponsorów. Są tacy, którzy nie cofnęli wyciągniętej do was ręki.
– To jest w tym wszystkim pocieszające, że są ludzie stali w uczuciach i konsekwentni w czynieniu dobra, mimo złego prawa w tym obszarze.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał
PIOTR PROSZOWSKI