Jan Paweł II “przyciągał” do siebie rzesze ludzi. Tłumy gromadziły się wokół jego osoby… Na pewno będą się gromadziły jeszcze wiele lat po jego odejściu. Będzie nam brakować Papieża Polaka – wielkiego człowieka. Straty nie da się wyrazić w słowach…..
Z relacji osób, które miały szczęście spotkać w swym życiu Ojca Świętego wynika, że przyciągał on ludzi w magnetyczny sposób.
Rodzina państwa Wilków z Kłobucka była kilkakrotnie na audiencji u papieża.
– Do Włoch pojechaliśmy w 1993, 1996, 1999 i 2003 roku, ale można powiedzieć, że byliśmy tam częściej, ponieważ podczas każdego wyjazdu staraliśmy się o to, by być na kilku audiencjach – w Watykanie i Castel Gandolfo. Mieliśmy dużą potrzebę tych spotkań, jego dotyku (tu chcemy wspomnieć, że papież miał wręcz niespotykaną skórę rąk, taką delikatną i jednocześnie silny, pewny uścisk). Przyciągał ludzi jak magnes. Im częściej się do Niego jechało, tym częściej chciało się wracać. On żył problemami ludzi. Spotkania z nim po prostu nie da się ująć w słowach. Było to wielkie przeżycie. Bywało, że ludzie chcieli mu tyle powiedzieć, ale gdy podszedł, wzruszenie odbierało im głos, tak że słyszeli bicie swego serca – mówią zgodnie Jadwiga, Anna i Ryszard Wilkowie.
Moja 20. miesięczna córeczka czuła, że wydarzyło się coś ważnego – cała nasza rodzina płakała. W spojrzeniu miała pytanie. Przez łzy wyjaśniłam krótko – umarł Papież – najlepszy człowiek.
MONIKA SCHELLER-WOJTASIK