Zapomniane miejsce pierwotnej mogiły powieszonych Polaków
By znaleźć się w Rudnikach na miejscu niemieckiej zbrodni – wspomnianej już w poprzednim odcinku – należy najpierw przejść wysoką kładką na północną stronę torów w pobliżu stacji PKP.
Następnie idąc asfaltową ulicą wzdłuż torowiska trzeba zauważyć ukryty między tujami wojenny pomnik (po prawej). Tutaj właśnie w dniu 11 września 1942 roku Niemcy przeprowadzili pierwsza publiczną egzekucję. Do tych czas aresztowanych Polaków mordowano skrycie nie ujawniając motywów swych zbrodni, a rodziny otrzymywały informacje o naturalnych zgonach skazańców. Jednak od 1942 roku Niemcy wprowadzają egzekucje przy przymusowym udziale okolicznych mieszkańców, a nawet rodzin skazańców. Początek tej metody zastosowali właśnie w Rudnikach, kiedy po napadzie na niemieckiego dyrektora Zakładów Wapienniczych, któremu zabrano 6000 złotych, aresztowano kilku pracowników na czele z przedwojennym szefem wapienników 55-letnim Józefem Szyferem. Już dwa dni wcześniej wykonana została szubienica, a mieszkańców powiadomiono o obowiązku przybycia na miejsce kaźni. Powieszono wtedy 20 Polaków, z których połowa była nie znana. Wśród skazańców był 22-letni Stanisław Wiewiórowski, którego powieszono przy obecności ojca. Początkowo ciała ofiar Niemcy zakopali w pobliskim lesie, a mogiłę zrównano z ziemią. Jednak po wojnie odszukano to miejsce i po przeprowadzeniu ekshumacji pochowano szczątki w opisanej już wcześniej zbiorowej mogile w Rędzinach. Teraz na leśnym miejscu pierwotnej, zupełnie zapomnianej mogiły – przy wąskiej ścieżce, w północno-zachodnim narożniku Lasu Chorzenickiego – oprócz widocznego jeszcze zagłębienia w ziemi znajduje się tylko przerdzewiały krzyż żelazny.
Już od 1624 roku istniała w Rędzinach filia parafii ze Mstowa. Wtedy też powstał murowany kościół na miejscu drewnianej kaplicy przydrożnej. Ulokowana obok źródełka dawała schronienie drewnianej figurce świętej Otylii. Figurka ta jest zachowana do dzisiaj i stoi wewnątrz obecnego kościoła (po prawej stronie nawy), którego patronką jest właśnie ta święta. Córka księcia Alzacji (Francja) Otylia żyła na przełomie VII i VIII wieku. Będąc od urodzenia niewidomą i pogardzaną przez ojca oddała się życiu zakonnemu. W klasztorze okazało się, że posiada dar leczenia chorób oczu, uszu i gardła. Jej kult w Rędzinach utrwalił się, gdy woda ze źródełka miała uzdrawiać niewidomych. Obecnie na miejscu nie istniejącego już źródełka stoi od końca XIX wieku przydrożna kaplica murowana. Zajmująca całe pobocze ulicy jest doskonale widoczna (po prawej), przy dojeździe od strony Częstochowy do kościoła stojącego na szczycie wzniesienia. Także w herbie gminy Rędziny mamy element, który przypomina cudowne źródełko. Jest nim stylizowany, rozdwojony strumień wody umieszczony w dolnej części herbu.
Samodzielna parafia w Rędzinach powstała w 1866 roku, a należały do niej wtedy też: Mirów i Rząsawy – obecnie dzielnice Częstochowy. W 1897 roku rozebrano dotychczasowy kamienny kościół, budując zaraz na jego miejscu ceglaną świątynię. Widoczna przed wejściem do niej figura Matki Boskiej wyznacza dokładnie miejscu ołtarza w jej poprzedniku. Konsekrowany w 1903 roku kościół powstał ze składek parafian. Jego wysmukła, widoczna w całej okolicy wieża została w 2009 roku naprawiona i zakonserwowano. W zakamarku zewnętrznej ściany kościoła (po lewej stronie od wejścia) umieszczona została w 1992 roku tablica poświęcona żołnierzom wojny z bolszewikami w latach 1918-21. Zdołał ją jeszcze ufundować ochotnik z 1920 roku Czesław Mikke.
Tekst i zdjęcia –
Andrzej Siwiński