ZAMIAST DRZEW – BETONOWA PUSTYNIA
Miejski Zarząd Dróg w Częstochowie chce wyciąć około 70. zdrowych drzew w całym ciągu ul. Szymanowskiego. W zamian ma tam powstać wielki betonowy plac parkingowy na 120 miejsc. Na to nie godzą się mieszkańcy.
15 czerwca Wspólnoty ulicy Szymanowskiego protestowały przeciwko poczynaniom częstochowskich włodarzy. – Po pierwsze bulwersuje nas bezmyślność. Te działania zniszczą jedną z najładniejszych ulic miasta. Po drugie uraża nas to, że władze nie liczą się z naszą opinią. Decyzja budowy parkingu i jej proces wdrażania rozgrywa się za naszymi plecami. Nikt nie konsultował tego z mieszkańcami, a my nie chcemy betonu pod blokami. Pragniemy spokojnie i godnie żyć w przyjaznym nam środowisku – mówi oburzony Janusz Ciniewski, mieszkaniec ulicy Szymanowskiego.
O inwestycji dowiedział się drogą nieoficjalną. Informacje okazały się prawdziwe. – Miasto chce wyciąć 70 pięknych drzew, wszystkie krzewy i żywopłoty oraz zminimalizować powierzchnię trawników, by mogły tu parkować samochody. Tylko czyje? Na pewno nie nasze – komentuje częstochowianin. Jego wzburzenie zwiększają kolejne koncepcje MZD – przeniesienie na wysokość bloku przy Szymanowskiego 3 postoju taxi oraz budowa szaletu, który ma zastąpić ten z placu Biegańskiego. – To już zbyt dużo. Są tu dwa przedszkola, mieszka wielu starszych ludzi. Mieszkańcy dbają o zieleń, zakładają ogródki. Teraz ich praca ma być zniweczona – podkreśla. Przedstawiciele wszystkich Wspólnot ulicy Szymanowskiego oraz Nowowiejskiego nr 2 i 4 zwarli szyki i udali się do dyrektora MZD Kazimierza Augustyna. – Dyrektor potwierdził plany miasta co do naszej ulicy. I o dziwo projekt przebudowy jest już opracowany – mówią.
Janusz Ciniewski podkreśla dodatkowy kontekst problemu. – Bulwersujące jest, że inwestycja ma się odbyć z naruszeniem norm prawnych. Według prawa budowlanego parking nie może być bliżej niż 10 metrów od ściany budynku, a miasto nie chce tego przestrzegać – mówi.
By swoje zamierzenia uprawomocnić MZD wystąpiło do Ministerstwa Infrastruktury o odstępstwo od warunków technicznych. Pierwsze pismo, w którym projekt argumentowano potrzebą zwiększenia miejsc parkingowych dla pielgrzymów, odrzucono. 20 kwietnia br. do Ministerstwa poszło drugie, z uzasadnieniem rozszerzonym o budowę postojów dla pobliskich instytucji – Powiatowego Urzędu Pracy i Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej oraz mieszkańców ulicy Szymanowskiego. – Miasto wierutnie kłamie. Wspomniane instytucje mają własne, duże parkingi, my również i nie potrzebujemy dodatkowego, tym bardziej, że w praktyce służy on całemu miastu, a my wykorzystujemy miejsca postoju w 50. procentach i ponadto w nocy – wyjaśnia Ciniewski.
Mieszkańcy, jak zapowiadają, nie ustąpią. Już zawiązali społeczny komitet obrony ul. Szymanowskiego. – Będziemy walczyć. Musimy bronić naszej drogi, póki jeszcze Ministerstwo nie odpowiedziało na pismo prezydenta. Dlaczego tylko my mamy ponosić koszty dziwnych pomysłów pana prezydenta Wrony i ciężar wyłączenia z ruchu III części Alei Najświętszej Maryi Panny i placu Biegańskiego? – pytają.
Organizują spotkania, wysłali do prezydenta Tadeusza Wrony i Rady Miasta protest, pod którym podpisało się dwieście osób. 22 czerwca wystosowali apel do ministra infrastruktury, sygnowany podpisami przedstawicieli wszystkich zainteresowanych sprawą Wspólnot. Z Partią Zielonych oraz Obywatelskim Stowarzyszeniem Przyjaciół Częstochowy opracowują strategię obrony. – Nie wyobrażamy sobie życia na betonowej pustyni. Nasza ulica to oaza zieleni, płuca dla centrum. Tego nie wolno zniszczyć – stwierdza Ciniewski. Wskazuje jednocześnie na inne rozwiązania. – Magistrat kupił plac za Cepelią za trzy miliony złotych, niech tam stworzy miejsca postojowe dla pielgrzymów i całego miasta albo przy Powiatowym Urzędzie Pracy. Poza tym w cywilizowanych krajach buduje się parkingi pod ziemią albo piętrowe. Najwyższy czas dostosować się do tych standardów, tym bardziej, że w Śródmieściu jest coraz mniej zieleni – konstatuje, dodając, że mieszkańcy ulicy Szymanowskiego czują się marginalizowani, bo dla prezydenta Tadeusza Wrony ważniejsi są pielgrzymi niż częstochowianie.
URSZULA GIŻYŃSKA