KOMPOSTOWNIA – CIĄG DALSZY
Po raz drugi mieszkańcy dzielnicy Zawodzie-Dąbie w Częstochowie toczą bój o czystość swojego środowiska. Kilka miesięcy temu zwyciężyli w firmą Sita, która przy ul. Dębowej chciała gromadzić materiały niebezpieczne. Obecnie trwa starcie z firmą Remondis, która na terenach pohutniczych, przy u. Wielkopiecowej, chce wybudować kompostownię. Mieszkańcy Zawodzia-Dąbie jednogłośnie mówią „nie” kompostowni, którą w ich dzielnicy, w pobliżu osiedla mieszkaniowego, chce zainstalować Remondis. Czy uda się im powtórzyć sukces?
Firma z wnioskiem o tę inwestycję wystąpiła do miasta w 2012 roku. Miasto nie wydało zgody na jej realizację. Remondis odwołał się więc do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Organ nakazał urzędowi wydać pozwolenie. Prezydent przed zamknięciem naszego numeru nie podjął jeszcze decyzji.
Od kwietnia ubiegłego roku mieszkańcy pod wodzą przewodniczącej Rady Dzielnicy Zawodzie-Dąbie Krystyny Stefańskiej podjęli batalię, by nie dopuścić do uruchomienia kompostowni. Tak silnych protestów nie było, gdy 2010 roku Remondis uzyskał od miasta zgodę na otwarcie na tym terenie sortowni odpadów suchych. Sortownię mieszkańcy ostatecznie zaakceptowali, ale nie godzą się na kompostownię, która niesie ze sobą poważne zagrożenie ekologiczne, z narażeniem zdrowia i życia dla ludzi. – Nasze obawy potwierdziła, a nawet wzmocniła, analiza biegłego, powołanego przez miasto – mówi przewodnicząca Krystyna Stefańska.
– Nie cofniemy się przed blokadami na drodze dojazdowej do kompostowni – zapowiadają mieszkańcy.
Ich oburzenie wzmaga fakt, że zamiary budowy kompostowni odbywały się bez konsultacji społecznych. – Pozostawia się nas w wielkiej niewiadomej, nie znamy nawet raportu środowiskowego. Zebraliśmy już blisko dwa tysiące podpisów pod petycją przeciw kompostowni. Do naszego protestu przyłączyły się miejscowości Mstów, Brzyszów i Srocko. Przesłaliśmy pisma z podpisami do marszałka województwa śląskiego wojewody Mirosława Sekuły, wicemarszałka Mariusza Kleszczewskiego, dyrektora Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska Bernarda Błaszczyka, a także do Państwowej Wojewódzkiej Inspekcji Sanitarnej i częstochowskich radnych Sejmiku Wojewódzkiego – Artura Warzochy, Wiesława Marasa i Stanisława Dzwonnika. Pismo otrzymał też prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk. Jako Rada Dzielnicy zrobiliśmy już wszystko. Decyzja pozostaje w rękach prezydenta oraz marszałków. Mamy nadzieję, że opcja pro publico bono znajdzie wyraz ich w postanowieniu – mówi Stefańska.
Przewodnicząca podjęła też wątek negocjacji z firmą Remondis. 2 stycznia br. na zebranie z mieszkańcami dzielnicy zaprosiła dyrektora częstochowskiego Remondisu, Marka Olesia. Dyskusja ostatecznie nie wniosła zbyt wiele. Dyrektor Oleś czeka bowiem na ustosunkowanie się miasta do wyroku Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Stwierdził jednak, że zgodnie ze swoim przeczuciem, firma najprawdopodobniej nie otrzyma pozwolenia. – W tym urzędzie starając się o cokolwiek nie ma się nigdy pewności jaki będzie efekt. Choćbym poleciał na księżyc, to tej decyzji nie dostanę – stwierdził Marek Oleś. Podkreślił przy tym, że w Urzędzie Miasta popełniono wiele błędów, co wytknęło SKO.
Na pytanie jednego z mieszkańców: Dlaczego nie zrezygnuje z kompostowni? odpowiedział: – Odwołałem się, bo takie mam prawo. Wcześniej, sam z siebie, nie mogę zrezygnować z budowy, bo jestem dyrektorem-najemnikiem.
Obecny na spotkaniu przewodniczący klubu PiS w Radzie Miasta Częstochowy, radny Artur Gawroński, odnosząc się do wypowiedzi Marka Olesia, stwierdził, że dyrektor będzie do końca dążył do realizacji planu związanego z budową kompostowni. – Jeśli urząd w końcu wyda pozytywną decyzję, bo nie będzie miał wyjścia, to odpowiedzialność za działanie kompostownię prezes i tak przerzuci na magistrat. Jedynym teraz rozwiązaniem, które może zablokować budowę tej inwestycji, jest zmiana miejscowego planu zagospodarowania. Taki krok nasuwa interes ogółu społecznego – mówi Gawroński. W opinii radnego kompostownia powinna być umiejscowiona na wybudowanym z pieniądze częstochowian wysypisku w Sobuczynie, którym zawiaduje Częstochowskie Przedsiębiorstwo Komunalne.
– Tam zabezpieczono połacie działek pod składowanie śmieci i ich przerób. Miasto poniosło już znaczące koszty funkcjonowania wysypiska, łożąc między innymi na odszkodowania dla mieszkających w pobliżu osób, więc tym bardziej powinno ono być w pełni wykorzystywane – dodaje radny.
Sprzeciw mieszkańców nie jest bezzasadny. W Polsce są przykłady negatywnych efektów funkcjonowania kompostowni. Jednym z nich jest Bydgoszcz, gdzie firma Remondis wybudowała kompostownię, która jak okazało nie spełniła standardów proekologicznych. Podobnie było w Gdańsku czy Rybniku.
Mieszkańcy oczekują współpracy. – Nie chcemy walczyć z Remondisem, my go lubimy. Chcemy, by przedstawiciele firmy usiedli z nami i Urzędem Miasta, by wspólnie wytypować miejsce wszystkim odpowiadające. Chcemy cywilizacji takiej jak w Niemczech – stwierdza mieszkaniec dzielnicy, Sławomir Balt. Inny jest mniej pobłażliwy. Andrzej K. wypowiedź dyrektora Olesia określił jako próbę znieczulenia. – Mieszkańcy Zawodzia-Dąbia tej narkozie nie ulegną – oznajmił.
Radny wojewódzki Artur Warzocha zadeklarował, że podejmie interwencję w Sejmiku Wojewódzkim w sprawie zmiany wojewódzkiego planu zagospodarowania odpadami. Został on zatwierdzonego w 2010 roku i umożliwił takie inwestycje jak kompostownia. Zachęcił dyrektora Olesia do podjęcia próby eleganckiego wycofania się z planów budowy kompostowni oraz i podjęcia negocjacji z miastem, radnymi i mieszkańcami, celem zawarcia kompromisu i znalezienia bardziej dogodnego miejsca na kompostownię. – Nie można mieszkańcom Zawodzie-Dąbie zafundować Sobuczyny-bis – powiedział radny Warzocha.
URSZULA GIŻYŃSKA