Nasz świat budują ci, dla których praca zawodowa staje się życiową pasją
Niska świadomość proekologiczna częstochowian skłoniła go do włączenia się do ruchu Ligi Ochrony Przyrody. Związany przez z nim przez ponad 40 lat. W częstochowskim oddziale pracowali wówczas: Henryk Gadomski, Mieczysław Kurzyński, Jan Krysiak, Józef Markiewicz, Jerzy Suchy (aktualnie dyrektor częstochowskiego oddziału Banku Ochrony Środowiska) oraz panie – Anna Maletz i Maria Jasińska (pani Maria do dziś prężną ręką kieruje częstochowskim oddziałem). – W takim składzie mogliśmy góry przenosić – mówi. Sam przez cztery kadencje piastuje funkcję zastępcy prezesa wojewódzkiego oddziału LOP, przez jedną był sekretarzem i przewodniczącym komisji rewizyjnej. Wspólnie z aktywem LOP-u inicjuje plan zakładania szkolnych i zakładowych kół LOP-u. Jedno z pierwszych powstaje w jego firmie. Gdy w 1968 roku rozpoczyna pedagogiczną pracę w Wielobranżowej Zasadniczej Szkole Zawodowej w Częstochowie również i tam tworzy koło LOP-u. Później są następne. W Szkole Lingwinistycznej, na Uniwersytecie Trzeciego Wieku, w Katolickim Stowarzyszeniu Dobroczynnym, Radzie Adwokackiej. – Na przełomie lat 60. i 70., kiedy uzyskano zgodę z Ministerstwa i sprecyzowano program edukacji przyrodniczej powstało w Częstochowie około 120 szkolnych kół LOP i blisko 20 przyzakładowych – mówi pan Franciszek. Jego zaangażowanie i pracę doceniono licznymi honorami. Otrzymał brązową, srebrną i złotą odznakę “Zasłużony dla Ochrony Przyrody” oraz Krzyż Kawalerski Odrodzenia Polski.
Dziś najwięcej radości sprawia mu wysoki poziom wiedzy przyrodniczej dzieci i młodzieży. – Jako członek jury różnych konkursów widzę i doceniam dojrzałość uczniów. Nie przejawiają się one jedynie na papierze. Zauważalna jest ich konkretna praca – dokarmianie ptaków i zwierząt, zdecydowanie rzadsze akty niszczenia zieleni – cieszy się. Zdaniem pana Franciszka szacunku do przyrody trzeba uczyć od kołyski. – A najlepiej miłość tę wyssać z mlekiem matki – śmieje się.
W 1995 roku poznaje środowisko Stowarzyszenia “Betel”, które opiekuje się niepełnosprawnymi sierotami społecznymi. Całkowicie pochłania go praca na rzecz tych najbardziej potrzebujących miłości i serca. W 1997 roku współorganizuje Dom Dobrego Pasterza we Władysławowie, w 2003 roku biuro Federacji Wspólnot Życia w Częstochowie. Dziś jest przewodniczącym Federacji Osób Starszych Wiekiem. Ale nie zapomina o najważniejszym -również w tym kręgu propaguje idee przyrodnicze. Przy pomocy Andrzeja Kalinowskiego, szefa “Betelu” przeprowadził akcję nasadzania 1000 drzew i krzewów ozdobnych na placach ośrodków organizacji. Część roślin zakupiono za pieniądze wspólnoty “Młodzi duchem”, część przekazali państwo Kapustowie z Rzerzęczyc.
Do dziś niespełnionym marzeniem Franciszka Kasprzaka jest powstanie Jurajskiego Parku Narodowego. Z grupą wielu ekologów walczy o to od momentu, gdy utworzono województwo częstochowskie (1976 r. – przyp. red.). – W tym czasie pojawiło się już 9 innych parków narodowych, między innymi: biebrzański, drawieński, magórski, poleski, wigierski, Bory Tucholskie. Ale i my mamy małe sukcesy. Dzięki entuzjastom i takim autorytetom jak: Janusz Hereźniak czy Romuald Olaczek (profesorowie Uniwersytetu Łódzkiego) dzisiaj na Częstochowskiej Jurze są już 24 rezerwaty. Wojewoda powinien w najbliższym czasie zatwierdzić jeszcze 3 – mówi Franciszek Kasprzak i dodaje – Dla wspólnego dobra powinno zadbać się o utworzenie parku, inaczej resztki reliktów – ostańce oraz flora i fauna spotykane tylko w tym regionie, zaginą bezpowrotnie. Dziwi opór naszych mieszkańców. Z doświadczenia innych widać wyraźnie, jak utworzenie parku narodowego pozytywnie wpłynęło na rozwój tamtejszych regionów. W tych okolicach powstają wspaniałe gospodarstwa agroturystyczne, gminy otrzymują specjalne dotacje, stają się atrakcyjne turystycznie, nie ma żadnych zatargów pomiędzy dyrekcjami parków a społecznościami lokalnymi. Obawy są bezpodstawne – akcentuje.
Dobrze jest mieć marzenia, bo one się spełniają. Najprawdopodobniej spełnią się i pana Franciszka, te dotyczące Jurajskiego Parku Narodowego. W ubiegłym roku ministerstwo zaakceptowało już powstanie JPN i teraz wszystko zależy od tego, kiedy pozyska się na ten cel fundusze i jak silna będzie determinacja naszego społeczeństwa.
URSZULA GIŻYŃSKA