Rozmowa z Ryanem Sullivanem, byłym żużlowcem Włókniarza, obecnie reprezentantem Unibaxu Toruń.
W niedzielę w Częstochowie rozegrano mecz pomiędzy Włókniarzem a Unibaxem. Liderem drużyny gości był Ryan Sullivan. Australijczyk w siedmiu startach wywalczył 13 punktów. Po spotkaniu poprosiliśmy go o kilka słów komentarza.
Dzisiejszy mecz był Waszą pierwszą porażką w sezonie. Liczyliście na więcej?
– Niestety nie udało się wygrać. W naszym składzie zabrakło Chrisa Holdera i trudno było załatać po nim dziurę. Zdobyliśmy 40 punktów, więc chyba nie było źle. Poza tym Włókniarz to bardzo dobra drużyna. Lee Richardson był dziś wyśmienity. Częstochowa zasłużyła na wygraną.
Mimo porażki bonus jedzie do Torunia.
– Tak. Cieszymy się z bonusa. Wiadomo, że wygrana byłaby lepsza, ale na więcej nie było nas dziś stać.
Byłeś liderem swojej drużyny, wywalczyłeś 13 punktów. Chyba możesz być zadowolony z występu?
– Nie do końca. W jednym z biegów miałem problemy z motocyklem i przyjechałem czwarty. Potem zmieniłem maszynę i było trochę lepiej. Żużel to właśnie taki sport – czasem po prostu nie wychodzi.
Nadal masz wielu fanów w Częstochowie. Lubisz tu przyjeżdżać?
– Tak, bardzo lubię Częstochowę. Każdy mój przyjazd tutaj jest dla mnie wielkim przeżyciem. Zawsze dobrze mi się tu startowało i nie mam powodów, by nie lubić tego miasta i kibiców. Spędziłem u Was sześć wspaniałych lat. Zostawiłem dla Włókniarza wiele zdrowia na torze. W każdy wyścig wkładałem całe serce. Mam stąd dużo wspaniałych wspomnień. Nadal mam tu wielu kibiców i doskonale dogadujemy się z prezesem Marianem Maślanką. Ten klub na zawsze będzie w mojej pamięci.
Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.
– Ja również i pozdrawiam serdecznie!
PIOTR ROJEK