Sezon turystyczny na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej nie kończy się wraz z oznajmiającą koniec sierpnia kartką z kalendarza. Mimo że zwiedzających wapienne wzgórza, liczne w tym rejonie jaskinie czy kasztele powstrzyma dopiero nieprzewidywalna jesienna pogoda, to jurajska przyroda na dłużej zapamięta te ekspedycje.
Mieszkańcy Częstochowy nie mają powodu do dumy ze swoich krajoznawczych przyzwyczajeń. Problem nie tkwi ani w niewłaściwym przygotowaniu do podróży, ani w braku walorów naszego regionu. Po prostu jurajskie lasy wykorzystujemy konsekwentnie, aby dać o sobie świadectwo.
– Przeważnie są to pozostałości po różnego rodzaju remontach, zepsute części samochodowe, stare zniszczone meble itp. Oczywiście nie zapominamy o wszelkich świadectwach leśnych imprez – wymienia Piotr Berent, uprawiający górski trekking pasjonat, który od kilkunastu lat natyka się na ślady innych podróżnych. Speleolog przyznaje jednak, że jest to obraz naturalny w pobliżu ludzkich siedzib, a „dzikie” rejony pozostają prawie niezaśmiecone. Ale taka przyjemność nie jest zarezerwowana dla niedzielnych turystów.
Nie tylko w tak oczywisty sposób ludzie zagrażają swojemu otoczeniu. Prezes Regionalnego Oddziału PTTK w Częstochowie zwraca uwagę, że wśród pasjonatów toczy się dyskusja, czy przyrodę należy chronić dla człowieka, czy przed człowiekiem. Ułatwienie dostępu do wielu niezwykłych miejsc, również w bezpośrednim sąsiedztwie Częstochowy, może bezpośrednio doprowadzić do ich zniszczenia. – W czasie wycieczek zawsze staramy się uczulać najmłodszych, żeby nie używać w trakcie podróży substancji chemicznych. Płynu do mycia naczyń czy substancji zawierających metale – wyjaśnia Lech Tota. Przede wszystkim nie wolno zostawiać po sobie pamiątek. Przedostające się do ekosystemu za sprawą człowieka substancje zaburzają jego funkcjonowanie, mają też bezpośredni wpływ na człowieka. Prowadzący do uszkodzenia mózgu ołów stosujemy w farbach i bateriach. Występujący w lakierach chrom ma właściwości rakotwórcze. Stosowany w akumulatorach kadm uszkadza nerki. Nie jest też niespodzianką, że tworzywa polimerowe, czyli wszechobecne plastiki, przez bardzo długi czas ulegają rozkładowi.
Nie każdy jednak organizuje śmietnisko u wylotu jaskini, a wielu chciałoby nie pozostawić po sobie śladów. Dlatego może dziwić np. brak w odwiedzanych przez turystów miejscach koszy na śmieci. Wynika to z zainteresowania śmieciami ze strony zwierząt, które np. rozrywają plastikowe torby. Nawet tak niewielka ingerencja w środowisko naturalne okazuje się zbyt wielka. Lech Tota, mający bardzo duże doświadczenie w przewodzeniu młodym turystom, kładzie nacisk właśnie na nieingerowanie w poznawany świat.
– Powtarzam, że w czasie wycieczki powinniśmy się zachowywać tak cicho, żeby usłyszeć, jak liście rosną – stwierdza.
Warto o tym pamiętać w jesiennej podróży. Po sezonie urlopowym, kiedy pogoda wciąż dopisuje , trudniej trafić na rozkrzyczaną wycieczkę. Do jurajskich zamków dotrzeć można samochodem, jaskinie wciąż są otwarte, a co ważniejsze, nie wszystkie interesujące turystów miejsca wciąż istnieją. – Spotkałem kiedyś na szlaku osobę, która opowiadała, jak zadzwoniła (na policję) ze skargą, że właśnie widzi jak ktoś wyrzuca gruz z samochodu – wspomina Piotr Berent. – W odpowiedzi od dyżurnego usłyszała: „ co pani gruz przeszkadza”?
Materiał ukazał na stronie: “Częstochowska Gazeta Ekologiczna” (wydanie papierowe), której publikację współfinansuje Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach.
Treści zawarte w publikacji nie stanowią oficjalnego stanowiska organów Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach.
DW