Ulica Dekabrystów w Częstochowie od dawna jest newralgicznym punktem na mapie Częstochowy. Za czasów prezydenta Tadeusza Wrony społeczność wzburzyło wprowadzenie prohibicji w pubach przy tej ulicy, co uczyniono na prośby okolicznych mieszkańców skarżących się na burdy alkoholowe. Niedawno na interwencję naszych Czytelników pisaliśmy o przymusowej rozrywce, jaką fundował mieszkańcom lunapark, lokujący się przy tej ulicy. Teraz Czytelniczka. Pani Wiesława zgłasza kolejny problem.
– Jestem oburzona postawą naszych włodarzy. Ulica Dekabrystów była remontowana pięć lat temu, dzisiaj jest rozjechana, a urzędnicy z Miejskiego Zarządu Dróg i Transportu na ten problem wzruszają na to ramionami. Wiele razy monitowałam, by naprawić chodniki, bo pieszych z jednej strony atakują samochody, z drugiej musza uważać na rozpędzonych rowerzystów. Jednak zdaniem urzędników pieszy powinien albo fruwać, albo w ogóle unikać tej okolicy. Pracownik MZDiT, do którego zwróciłam się z problemem stwierdził, że codziennie jeździ tędy na rowerze do pracy i samochodów nie widzi, więc nie widzi też i problemu – relacjonuje pani Wiesława. – Zastanawiam się jak w tej sytuacji pan prezydent Matyjaszczyk i przewodniczący Wolski mogą bez zażenowania wywieszać się na słupach stojących przy ul. Dekabrystów i reklamować się hasłem: budujmy przyszłość Częstochowy. Czy tak ma wyglądać to budowanie przyszłości jak na ul. Dekabrystów? – dopytuje pani Wiesława. – Raczej powinni zmienić hasło wyborcze albo zrezygnować z kandydowania, bo tylko nas denerwują. Problem naszej ulicy można przecież rozwiązać prosto i szybko. Wystarczyłoby wmontować kilka słupków odgradzających chodnik od jezdni, ale widać że rządzącym miastem trudność sprawia myślenie techniczne, stąd tak oczywiste rozwiązanie nie przychodzi im do głowy, a my musimy borykać się z utrudnieniami i jesteśmy narażeni na niebezpieczeństwo – stwierdza pani Wiesława.
GUR
GUR