„Wenezuela Codzienna” pod patronatem „GAZETY CZĘSTOCHOWSKIEJ”
– Najważniejsze jest to, żeby coś przeżyć. Zachwycić się spojrzeniem na banalne rzeczy, które zmienione w fotografie dają poczucie piękna i wrażliwość – powiedział Sławomir Jodłowski, otwierając wystawę zdjęć Aarona Sosy, jednego z najwybitniejszych fotografów młodego pokolenia Wenezueli. Jego zdjęcia prezentowane były zarówno na arenie ogólnokrajowej jak i międzynarodowej. Na swoim koncie ma liczne nagrody i wyróżnienia. Został wybrany do reprezentowania swojego kraju podczas Konwentu Współpracy Kulturalnej 2007 w Hawanie.
Ekspozycja pt. „Wenezuela Codzienna”, została otwarta 12 czerwca w Regionalnym Ośrodku Kultury. Będzie można ją podziwiać do końca miesiąca. Po prezentacji rumuńskich obrazów skłaniających się ku technice cyber foto przyszedł czas na fotografię tradycyjną. Pozbawioną działań cyfrowych. W dzisiejszych czasach ma to swój niezastąpiony urok.
Zdjęcia te zasługują na szczególną uwagę. Aaron pokazuje swoją Wenezuelę. Dostrzega to, co nie zauważalne dla innych. Odkrywa przed nami sekrety codzienności. Chcąc przedstawić rzeczywistość ukazuje twarze mieszkańców Wenezueli. Zwykli ludzie stanowią integralną część prezentowanego obrazu. Fotografie przedstawiają piękno i tajemniczość. Pokazane są wydarzenia ukryte w zakamarkach dnia codziennego. Na znaczeniu zyskują szczegóły. Przed oczyma odbiorcy rysuje się obraz odległego kraju widziany przez pryzmat detali.
Czy nie powinniśmy zastanowić się nad ową codziennością , która prezentuje fotograf? Sławomir Jodłowski twierdzi, że tytuł wystawy jest przewrotny. – Aaron pokazuje Wenezuelę codzienną, ale jest to trochę niecodzienne spojrzenie na ten kraj. Jest to bardzo wrażliwy człowiek, który szuka swojego obrazu. W większości fotografie są udane. Być może ja bym to inaczej ujął, ale nigdy nie byłem w Wenezueli i ciężko mi powiedzieć więcej na ten temat. Ważne, że dzięki nim poznajemy punkt widzenia autora. Kompozycyjnie są one jak najbardziej poprawne. Sporo mówią o Wenezueli i to też jest ważne – mówi Jodłowski.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że zdjęcia są czarno-białe. Dzięki temu barwy stają się nieistotne a nasza uwaga skupia się na zatrzymanym przez migawkę aparatu obrazie. Być może właśnie to, Sosa miał na celu. – Fotografia bezpośrednio mówi o autorze. Jest to rzecz subiektywna. Każdy odbiera ją na swój sposób. Można zwrócić uwagę na kompozycję, na prawidłowe rozmieszczenie czy też na wartość informacyjną, ale to są rzeczy drugorzędne – komentuje Jodłowski.
Próżno szukać u Aarona Sosy stereotypowych obrazów. Piękno wydobyte z otaczającego go świata jest inne niż to zazwyczaj prezentowane na widokówkach. Zdjęcia stanowią swoisty dialog między fotografem i odbiorcą. Przyciągają widza chropowatym obrazem tegoż regionu. Zachwycają zwykłością uchwyconych przez obiektyw obrazów.
Fotografie wykonane przez obcokrajowców różnią się od tych, które robią Polacy. Często jest to inna technika, a przede wszystkim odmienne spojrzenie na rzeczywistość. Mamy możliwość poznania odległych zakamarków świata. – Warto jest pokazywać fotografię zagraniczną, gdyż dość rzadko dociera ona do Częstochowy. Współpracujemy z fotografikami słowackimi, bułgarskimi, węgierskimi oraz rumuńskimi. Prezentowana obecnie wystawa to fragment rzeczywistości wenezuelskiej. W planach mamy pokazanie zdjęć Foto Klubu słowackiego, w którym działa kilkunastu fotografów. Galeria Art Foto stara się przedstawiać fotografie polskich artystów, zarówno tych uznanych jaki i dopiero rozpoczynających karierę. Zależy nam na pokazywaniu częstochowskich twórców. Przez 12 lat istnienia galerii zaprezentować mogli się chyba wszyscy fotograficy, którzy coś znaczą w Częstochowie – podsumowuje Jodłowski.
Oglądając wystawę czujemy egzotyczny klimat. Widzimy go bez zbędnych ubarwień i przerysowań. W kilka minut przenosimy się na ulice Wenezueli, po to, aby stać się jej częścią . Częstochowianie mogą spodziewać się kolejnych tego typu ekspozycji, dzięki którym uczestniczą w życiu odległej części globu.
SANDRA SZWEDZIŃSKA