“Instytucja oficerskich służących jest stara jak świat. Zdaje mi się, że już Aleksander Macedoński miał swego pucybuta, ale pewne jest tylko to, że w czasach feudalnych zadanie to spełniali giermkowie rycerzy. Czym był jednak Sancho Pansa dla Don Kichota? Dziwię się, że nikt dotąd nie napisał historii oficerskich służących” – stwierdził Jarosław Haszek w książce “Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej”.
Przed wojną każdy oficer miał ordynansa, który wykonywał za niego wszystkie przyziemne czynności: prasował mundur, czyścił buty, sprzątał kwaterę… U wyższych dowódców fun-kcję ordynansa pełnili przydzieleni do osobistej dyspozycji oficerowie, nazywani adiutantami albo oficerami ordynansowymi. Czasy te już dawno minę- ły. W tej chwili nie ma już ani ordynansów, ani nawet adiutantów. Istnieje jedynie adiutantura przy wojskach lądo- wych, która jednak pełni rolę sekretariatu danego wyższego dowódcy, załatwiając mu sprawy bieżące związane z jego stanowiskiem, nie piorąc więc i nie sprzątając mieszkania. W tej sytuacji wszystkie czynności przynależne każdemu śmiertelnikowi oficerowie muszą wykonywać sami, albo… korzystać z usług żon.
Wbrew pozorom dawne zwyczaje również przysparzały wiele problemów. Żaden oficer nie mógł poślubić swojej wybranki, jeśli nie miał na to specjalnej zgody od dowódcy. Na pewno nie mógł uzyskać jej wojskowy niższy rangą od porucznika. Dlaczego? Zarabiał bowiem zbyt mało, aby utrzymać rodzinę. Zgody mógł też nie otrzymać porucznik, którego narzeczona nie miała posagu albo matury.
Sami oficerowie, być może, byli wtedy szczęśliwi, ale czy na pewno? Obowiązywały ich przecież ściśle określone zasady, regulowane kodeksem honorowym, którym nie wolno było się sprzeniewierzyć, a były one bezwzglę-dne. Honor korpusu oficerskiego pojmowano jako jedność i wzajemne po- szanowaniu się oficerów. Naruszenie regulaminu obrażało honor całego korpusu oficerskiego.
Mundur
czyni oficera
Gdy oficer jest w cywilu, może pić piwo w pubie, robić zakupy, wyprowadzać psa, wynosić śmieci, iść na dyskotekę albo do night-clubu. Nie zabrania tego żaden kodeks… Gdy jednak założy mundur, zaczynają obowiązywać go normy zwyczajowe określone w Regulaminie Ogólnym Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej w rozdziale – “Zasady żołnierskiego zachowania”. Zgodnie z tym kodeksem nie przystoi podejmować wielu działań.
– Oficer w mundurze nie powinien raczej spacerować z reklamówką w ręce. Nie może przenosić niegabarytowych paczek, jeśli nie są one odpo- wiednio estetycznie opakowane. Powinien mieć czarną lub brązową teczkę. – informuje kpt. Cezary Kubiak, rzecznik prasowy Wojskowej Komendy Uzupełnień w Częstochowie. – Gdy pokazuje się publicznie w mundurze, musi mieć czapkę wojskową na głowie, nie może mieć rozpiętej koszuli i ma być ogolony. Mundur musi być odprasowany, mieć porządnie przyszyte i zapięte wszystkie guziki, a buty muszą być wyglancowane. Oficer nie może wędrować po ulicy z papierosem w ustach, spacerować z psem na sznurku czy też jadać w podrzędnym barze z wyszynkiem. Nie powinien też dorabiać, np. jako ochroniarz czy jako instruktor na kursach samoobrony.
Wysokich oficerów po cywilnemu możemy praktycznie spotkać wszędzie – w autobusach, kawiarniach, na ulicy, tylko kto ich rozpozna? Wyróżniać ich może jedynie wojskowa sylwetka.
Konno
na salony
Minęły czasy wesołych hulanek w mieszanym gronie, z szampanem i z ułańską fantazją. Dziś już żaden generał raczej nie wjedzie konno do restauracji, tak jak to ponoć zrobił przed wojną Bolesław Wieniawa-Długoszowski, jedna z najbarwniejszych postaci II RP, znany ze swego umiłowania do kobiet, koni i hucznej zabawy. Dawniej hulali oficerowie wszystkich armii, zarówno rosyjscy kozacy, jak i austriaccy huzarzy. Z upodobaniem pojedynkowali się i grali w rosyjską ruletkę. Wiernie oddał ich tryb życia Jarosław Haszek w postaci porucznika Lukasza, który wygrał Szwejka od kapelana w karty.
Dziś odpada alkohol. Mundurowy musi z niego zrezygnować, bowiem reprezentuje Wojsko Polskie wobec całego społeczeństwa. Nad dyscypliną czuwa Żandarmeria Wojskowa. Zapobiega ona zjawiskom patologicznym w siłach zbrojnych.
Oficerowie
w spódnicach
W zawodowej polskiej armii zatrudnionych jest ponad 300 kobiet w mundurach, 213 spośród nich posiada stopnie oficerskie. Kobiety służą nawet w Żandarmerii Wojskowej. jest ich ponad dwadzieścia, w tym osiem na stanowiskach oficerskich.
Obecność kobiet w armii wymusza na dowódcach konieczność wprowadzania dodatkowych przepisów i regulaminów. Zdecydowano się już na wprowadzenie dla żołnierek, które zajdą w ciążę, rocznych bezpłatnych urlopów wychowaczych, po których wracają do służby. Gorzej wygląda sprawa z mundurem, gdy żołnierka jest w ciąży, bo jak dopiąć bluzę w czasie apelu, kiedy jest się w zaawansowanej ciąży?
Co by nie mówić, kobiety w korpusie oficerskim łagodzą obyczaje. Od 1999 r. działa Rada ds. Kobiet w Siłach Zbrojnych RP, która przedstawia dowództwu propozycje rozwiązań organizacyjnych związanych z wojskową służbą żołnierek. Obecnie zmienia się struktura wojska, ale jedno pozostaje: przekonanie o godności i honorze polskiego oficera, które zawsze było obecne w społeczeństwie.
ppor. rezerwy DARIUSZ FIUTY