STOP PRZEMOCY W RODZINIE
– W czasach starożytnych ojciec miał prawo karać swoje dzieci nawet poprzez ich zabójstwo. W 365 roku zakazano uśmiercania potomków, ale bić można było nadal. Dopiero w XIX w. powstało w USA pierwsze Towarzystwo Zapobiegania Cierpieniu Dzieci. Dziś sytuacja wygląda już całkiem inaczej, ale problem przemocy wciąć jest ogromny – mówiła prof. Bibiana Mossakowska z Oddziału Chirurgii Dziecięcej Szpitala Bielańskiego w Warszawie, prelegentka sympozjum poruszającego problem przemocy w rodzinie, które przygotowała Miejska Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych i Ośrodek Pomocy Osobom z Problemami Alkoholowymi
Konferencją zainaugurowano Częstochowski Program Poprawy Bezpieczeństwa Dziecka w Rodzinie Dysfunkcyjnej i z Problemem Alkoholowym. – Zależy nam na udrożnieniu kanału informacyjnego pomiędzy systemem ochrony zdrowia a pomocą społeczną. Dziecko do siódmego roku życia nie jest widziane przez żaden system publicznych oprócz placówek zdrowia. Chcemy uczulić pracowników służby zdrowia, by krytyczniej przyglądali się dzieciom. Ich wnikliwa obserwacja może pomoc wyłapać przejawy przemocy wobec dzieci oraz trudną sytuację domową. Zgłoszenie tego do ośrodka pomocy społecznej uruchomi system pomocy dziecku i rodzinie – wyjaśnia ideę programu zastępca prezydenta Częstochowy Ryszard Majer. – W Częstochowie jest wiele instytucji działających na rzecz likwidacji tego zjawiska. Program służyć będzie poprawie współpracy między poszczególnymi organami, a co za tym idzie, zapewnieniu bezpieczeństwa jak największej ilości potrzebujących dzieci – dodaje.
Referaty edukacyjne dotyczące, m.in., społecznych i medycznych aspektów Zespołu Dziecka Maltretowanego-Krzywdzonego, przygotowane przez psychologów i lekarzy, wysłuchali pracownicy służby zdrowia i ośrodków pomocy społecznej. Przybliżono tematykę przemocy, jej przejawy oraz sposoby reagowania i pomocy. Podkreślano znaczenie profilaktyki, edukacji i racjonalnej polityki prospołecznej, chroniącej przed przemocą. – Wszędzie trzeba zachować umiar. W Szwecji wprowadzając zakaz bicia dzieci najpierw uruchomiono telefony zaufania i wprowadzono system kar. Osoby, które w miejscach publicznych popychały, krzyczały na dzieci, biły płaciły mandaty. Pracodawca, gdy dowiedział się, że pracownik bije dziecko informował o tym w gazetce zakładowej, gdy to nie pomogło – zwalniał z pracy. Ta dość łagodna kampania szybko przyniosła skutek, ale po dwudziestu latach okazało się, że chłopcy nie nadają się do wojska, a dzieci zaczęły bić dorosłych – mówiła prof. Bibiana Mossakowska. Jak dodała zapobiegnie przemocy w Polsce dopiero się zaczyna. Restrykcje są już opracowane, ale gorzej jest z profilaktyką. A najistotniejsze – jak akcentowała – jest to, co zrobić, by do przemocy nie dochodziło.
Prelegentka z Ministerstwa Zdrowia wskazała na nadal mocno tkwiące w społeczeństwie stereotypy na temat przemocy. – Powszechnie uważa się, że lepiej nie wtrącać się do spraw sąsiadów. Ale czy nie lepiej zareagować jak dziecko płacze. Jeżeli płacze z powodu choroby, to pracownik pomocy społecznej czy służb ochrony publicznej nie będzie przecież wyciągał konsekwencji. Ale dziecko może płakać, bo ktoś się nad nim znęca i wówczas można uchronić je przed gwałtem, chorobą, a może nawet i śmiercią – mówiła przedstawicielka ministerstwa.
URSZULA GIŻYŃSKA