Od wyjazdowego zwycięstwa z Transferem Bydgoszcz rozpoczęli nowy sezon PlusLigi siatkarze AZS-u Częstochowa. Na ocenę zespołu Marka Kardosa, który w letniej przerwie został mocno przebudowany trzeba będzie jednak jeszcze trochę poczekać. Przynajmniej do pierwszych meczów przed własną publicznością.
Powiedzieć, że wyniki przedsezonowych sparingów nie napawały optymizmem, byłoby dalece posuniętą kurtuazją. Częstochowianie z dziesięciu spotkań kontrolnych… nie wygrali żadnego! Tym bardziej cieszyć musi pewna wygrana 3-1 w Bydgoszczy na początek. – Ta drużyna w meczach o punkty dostanie dodatkowego kopa – przekonywał przed startem rozgrywek prezes Konrad Pakosz i na razie przyznać trzeba, że wyszło na jego. W pierwszych dwóch setach częstochowianie niemalże zmietli czwartą drużynę poprzedniego sezonu z parkietu, wygrywając kolejno do 13 oraz 19. Później nastąpiła 10-minutowa przerwa, która najwidoczniej zdekoncentrowała naszych siatkarzy. – Warto zwrócić uwagę na tę przerwę, to nowość wprowadzona od tego sezonu. Jestem ciekaw, jak będzie działała ona na zawodników w kolejnych meczach. W Bydgoszczy najwidoczniej wybiła nas z rytmy, bo zaczęliśmy trzeciego seta od 0-4 – relacjonuje prezes Pakosz. W końcówce częstochowianie mieli jeszcze szanse wygrać bez straty seta, ale nieco się pogubili. Pewne zastrzeżenia można było mieć także do oceny arbitrów. W czwartej partii AZS ostatecznie potwierdził swą dominacje, bez większych kłopotów zwyciężając do 20. Na szczególnie wyróżnienie za tę partię zasłużył Michał Bąkiewicz, który odebrał gospodarzom chęć do gry swoją silną zagrywką. Został także wybrany MVP spotkania.
Udana inauguracja nie jest w stanie przysłonić jednak problemów klubu, który do sezonu przystąpił bez sponsora strategicznego, co może sugerować nie najlepszą sytuację finansową. Latem głośno mówiło się o potężnych inwestorach, którzy mieliby przywrócić częstochowskiej siatkówce dawny blask. Skończyło się jednak na dziennikarskich spekulacjach. Skład został zbudowany na miarę skromnych możliwości, ale i tak na pierwszy rzut oka drużyna wydaje się być mocniejsza niż w poprzednim sezonie. Po wielu latach spędzonych w Skrze Bełchatów powrócił do Częstochowy Michał Bąkiewicz. Znad morza wrócił atakujący Michał Kamiński. Ponadto skład uzupełnili Jakub Vesely, Wojciech Kaźmierczak, Bartosz Bednorz, Damian Zygmunt, Konrad Buczek oraz Michał Kozłowski. Szkoda, że nie udało zatrzymać się Srecko Lisinaca (został wybrany najlepszym środkowym niedawno zakończonych Mistrzostw Europy) oraz Grzegorza Boćka, który pożegnał się z Częstochową w niezbyt kulturalny sposób, a sprawa jego kontraktu z ZAKSĄ Kędzierzyn najpewniej znajdzie swój finał w sądzie.
Pierwszy mecz przed własną publicznością częstochowianie rozegrają już w najbliższy piątek (18.10, godz. 18:00), kiedy to podejmować będą drużynę Jastrzębskiego Węgla. Goście niespodziewanie przegrali na inaugurację we własnej hali z Indykpolem Olsztyn 1-3. Na spotkaniu obecni mają być przedstawiciele potencjalnego sponsora częstochowskich siatkarzy oraz premier Jerzy Buzek. Warto, aby częstochowscy kibice pokazali w tym meczu, iż w naszym mieście nadal jest spory głód siatkówki. Ewentualne zwycięstwo i głośny doping kilku tysięcy fanów mogą przyczynić się do lepszej wizji przyszłości tej dyscypliny sportu w Częstochowie.
Mariusz Rajek