Amazonki niosą wsparcie


XVI Ogólnopolską Pielgrzymkę Amazonek, której w tym roku przyświecały słowa Jana Ewangelisty: Abyśmy uwierzyli Miłości”, częstochowskie Stowarzyszenie zainaugurowało uroczystością w Młodzieżowym Domu Kultury. Życzenia przybyłym paniom złożyli obecni na spotkaniu parlamentarzyści – Halina Rozpondek i Szymon Giżyński oraz prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk.

Ruch Amazonek w Częstochowie rozwija się od lat 90. XX wieku. Aktualnie Stowarzyszeniu przewodzi Elżbieta Markowska. – Każda z nas stara się dzielić własnym doświadczeniem. Wspieramy chore w potrzebie. Radzimy im jak psychicznie znosić trudy choroby i jak odzyskiwać radość życia. Tłumaczymy, że rak to nie wyrok, że trzeba walczyć i wierzyć – mówi prezes Markowska.
Właśnie za tę determinację, za niesienie miłości i delikatność uczuć dziękował Amazonkom poseł Szymon Giżyński. – Swoją wrażliwością i empatią obdarzacie panie w dwójnasób. Dajecie radość tym, którzy potrzebują wsparcia – mówił poseł Giżyński, życząc Amazonkom zdrowia i sił.
Wzruszającym akcentem był film, którego bohaterkami były częstochowskie Amazonki: Stanisława Jaskułowska z Olsztyna, Małgorzata Matyja i Alicja Wester. Każda z nich opowiedziała o swojej historii.
UG

Rozmawiamy ze Stanisławą Jaskułowską z Olsztyna
Jak przyjęła Pani wiadomość o chorobie?
– W pierwszej chwili to był dramat. Tę wieść dusiłam w sobie przez trzy dni, nikomu nic nie powiedziałam, ale dostrzegli, że coś się dzieje, że coś mnie gryzie i powiedziałam. Wówczas zaczęliśmy szukać pomocy, kliniki, w której można przeprowadzić operację. Leczona była w Gliwicach. Powiodło się. Minęło siedem lat od operacji, czuję się dobrze i już nawet nie myślę o chorobie. Pomaga mi w tym moc zajęć, jakie mam do wykonania.

Czego nauczyło Panią zmaganie się z chorobą?
– Pokory i dobroczynności. Musiałam się wyciszyć, skupić na innych.
W filmie opowiedziała Pani o swojej pasji – robieniu kwiatów z bibułek. Czy to zainteresowanie przyszło wraz z chorobą?
– Już wcześniej z dziećmi wykonywałam różne robótki, ale faktycznie moja ostatnia pasja rozwinęła się podczas choroby. To jakby tkwiło we mnie.

Jak Stowarzyszenie wpływa na Pani życie?
– Czuję się tu jak w rodzinie, tu poznałam nowe koleżanki. Razem jeździmy na wycieczki, spotykamy się na kawie. Ale podstawą jest kochająca rodzina. Moja wspierała mnie w najtrudniejszych chwilach. Wszystkim podziękowałam na jubileuszu 50-lecia mojego małżeństwa. Teraz cieszymy się, że udało się pokonać chorobę.

Co poradziłaby Pani kobietom, które dowiedziały się o raku piersi?
– Przede wszystkim powinny walczyć o siebie. Koniecznie być pod stałą kontrolą lekarską, leczyć się i nie poddawać się.
Dziękuję za rozmowę.
URSZULA GIŻYŃSKA

r

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *