W końcu swoją upragnioną wygraną w sezonie 2024 odniósł Krono-Plast Włókniarz Częstochowa. Drużyna te we wtorek (28 maja) – w zaległym meczu 5. kolejki PGE Ekstraligi – zwyciężyła u siebie nad KS Apatorem Toruń 50:40. Po tym spotkaniu krótkiego wywiadu „Gazecie Częstochowskiej” udzielił Mikkel Michelsen, który przy swoim nazwisku zapisał wyłącznie 4 punkty. Duńczyk nie ukrywał swojego żalu w związku ze swoim występem.
Mikkel, wygrałeś swój pierwszy wyścig . Co się stało w następnych?
– Byłem po prostu pi*******m g****m. Nie wiem, co innego mogę powiedzieć. Żenujący występ. Miałem dużo szczęścia i powinienem być szczęśliwy, że mam takich dobrych kolegów. Zrobili świetną robotę, a to jak pojechałem było po prostu haniebne. Nie wiem, co poszło nie tak. Nie miałem startów ani prędkości…
Jako KRONO-PLAST WŁÓKNIARZ Częstochowa wygraliście wtorkowe starcie. Ten fakt z pewnością cieszy.
– Drużyna wygrała ten mecz. To nie była moja zasługa. Tak, jak powiedziałem – jestem szczęśliwy, że chłopakom udało się dobrze wykonać swoją robotę, bo sam dzisiaj za bardzo nie pomogłem.
Następny mecz rozegracie już w piątek (31 maja) przeciwko ZOOLESZCZ GKM Grudziądz. Na pewno powalczycie o wygraną, prawda?
– Oczywiście. Nie pójdę do domu, żeby siedzieć tam i płakać. Wrócę do domu i wszystko sobie przemyślę. Potem będę trenował i spróbuję rozwiązać swoje problemy. Muszę to zrobić, żeby znowu być ważną częścią drużyny. Dla moich fanów. Nie chcesz przecież jechać tak g******ie na własnym torze. Chcesz robić dobrą robotę i dać kibicom to, czego chcą. Najważniejsze jest to, że we wtorek wygraliśmy, ale chcę zacząć dokładać coś od siebie. Chciałbym przeprosić za wtorkowy mecz i będę starał się poprawić w piątek.
Norbert Giżyński
Foto. Grzegorz Przygodziński