Rozmawiamy Piotrem Nagielem, terapeutą, twórcą zespołu “100%”, działaczem na rzecz walki z narkomanią
Na czym polega Pana działalność?
– Zajmuję się programami profilaktycznymi dla młodzieży “Dopóki masz wybór”, dotyczącymi problemów uzależnień. Razem z zespołem odwiedzamy różne miasta i spotykamy się z młodzieżą w domach kultury, szkołach. Nasze spotkania wzbogacamy o muzykę tematyczną, a mówimy o dokonywaniu wyborów, wolności i uzależnieniach, narkotykach i skutkach ich zażywania.
Dlaczego się tym Pan zajął?
– Dlatego, że gdy byłem młodym człowiekiem nikt mi nie powiedział, że wejście w alkohol czy narkotyki albo odrzucenie ich, to moja decyzja, za którą ponoszę odpowiedzialność. Po alkohol sięgnąłem mając 15 lat, później przyszło uzależnienie, najpierw od alkoholu później od narkotyków. W nałogu tkwiłem 15 lat. Nie chciałem przyjąć pomocy rodziców i przyjaciół. Najpierw było fajnie. Piłem, ćpałem, występowałem na scenie. Wszystko było pijane i chore, ale mi było z tym dobrze. W końcu wszyscy się ode mnie odwrócili, a ja nagle sam stanąłem w obliczu śmierci.
Jak udało się Panu wyzwolić?
– W 1997 roku wylądowałem w ośrodku. Zawiózł mnie ojciec, a tam obcy człowiek podał mi rękę. Po leczeniu wiedziałem, że już nie chcę w to wracać. Tak naprawdę przestraszyłem się śmierci. Uznałem, że ktoś tam na górze dał mi jeszcze jedną szansę i jeżeli żyję, to nie znaczy że mam sobie chodzić i oglądać słońce i chmurki. Muszę robić coś pożytecznego.
Jak przemawiacie do młodzieży?
– Pokazujemy młodym ludziom, jakie są konsekwencje ćpania, picia i pozostawiamy im wolną furtkę. Jeżeli chcą iść w narkotyki, to trudno, ja nie mam na to wpływu, ale niech się zastanowią czy warto? Wielu młodych ludzi myśli, że narkotyki dają im wolność, odjazd, odlot. Później okazuje się, że ta “wolność” prowadzi do zniewolenia. Wchodzi się w uzależnienie i wtedy jest już za późno. Młodzieży mówimy, o faktach. Że żaden człowiek nie rodzi się ani narkomanem, ani alkoholikiem, że żaden młody człowiek sięgający po piwo czy zioło nie myśli o tym, że może mieć później problem, że trzeba mieć świadomość, że uzależnienie przychodzi łatwo, niespodziewanie, a wtedy jest już za późno.
Jak młodzież odpowiada na Pana pracę?
– By się naocznie przekonać, trzeba wejść na stronę www.stoprocent.org i poczytać. Tam są wypowiedzi ludzi, którzy oglądali program i wiedzą o czym śpiewamy i jakie idee przekazujemy. Słowa młodzieży utwierdzają nas w tym, że jesteśmy potrzebni, bo nasze piosenki skłaniają ich do refleksji nad własnym życiem. Nie mówię tego przez swoją pychę czy egocentryzm, ale wiem, że wypowiedzi są szczere, że program się im podoba, bo jest oparty na faktach, jest autentyczny
Ilu ludziom udało się Panu pomóc?
– Ten program jest skierowany do tych osób nieuzależnionych, którzy są przed granicą wejścia w uzależnienie Jeżeli chociaż jedna osoba złapie coś z niego do swego serca i zastanowi się nad sobą, to już jest sukces. Wpisy młodzieży świadczą o tym, że oni po tym programie wiedzą, co zrobić ze swoim życiem, wiedza że nie chcą go spieprzyć. Prawda jest taka, że jeżeli to zrobią, to nie mogą mieć do nikogo pretensji, ponieważ sami decydują o sobie. Nikt za nich nie pali i nie podnosi kieliszka.
Często branie narkotyków i picie zaczyna się od wygłupów, chęci zaimponowania kolegom. Jaką ma Pan radę dla rodziców?
– Rodzicom radzę, by jak najwięcej rozmawiali z dziećmi. Powinni również poznać objawy, które występują po zażyciu narkotyków. Są one różne, w zależności od rodzaju używki. Warto też udać się na rozmowę do specjalistycznej poradni terapeutycznej, choćby po to, by poszerzyć wiedzę o narkotykach i ich działaniu. Wiem co to znaczy mieć nastolatka. Mam piętnastoletniego syna, pamiętam również swoje zachowanie. To czas buntu, młody człowiek uważa, że wszystko wie najlepiej, trudno więc czasem dotrzeć do niego. Trzeba być w stosunku do dzieci uczciwym i jednocześnie konsekwentnym. Ważne żeby i rodzice mieli świadomość ewentualnego niebezpieczeństwa, żeby czuwali. Można dziecku powiedzieć: “Słuchaj w domu są testy powykrywania narkotyków. Jeżeli będziesz brał i my coś zauważymy, będziesz ten test przechodził.” To nie jest straszak, ale kontrakt, postawienie sprawy jasno i czytelnie: “Puszczamy cię, możesz wrócić później, ale pamiętaj, że są testy, musisz mieć tego świadomość.”
To dość radykalne.
– Prawda jest taka, że wszystkiego nie da się uniknąć. Nie możemy też dzieci trzymać pod kloszem. Jeżeli młody człowiek uważa, że mu się uda, to nich idzie, ale ja jeszcze nie widziałem człowieka, który wygrał z alkoholem i narkotykami. Wielu moich przyjaciół umarło na moich rękach z powodu picia i ćpania.
Rozmawiała
URSZULA GIŻYŃSKA