Oddajcie nam bilety


PIKIETA NIEPEŁNOSPRAWNYCH POD MAGISTRATEM

6. sierpnia, godz. 9.00. Przed Urzędem Miasta Częstochowy zbiera się tłum ludzi. Biednych, chorych, pozbawionych
przywileju, który ułatwiał im
życie – darmowych przejazdów miejskimi środkami transportu. Zaczęła się walka o przywrócenie utraconego prawa

– Nie jest to inicjatywa polityczna, ale tematyczna – grzmi przez megafon organizator pikiety Adam Łazarz. Tuż przed godz. 9.00, w imieniu niepełnosprawnych złożył do sekretariatu prezydenta Tadeusza Wrony i przewodniczącego Rady Miasta Piotra Kurpiosa postulaty o przywrócenie ulg dla inwalidów z I i II grupą niesprawności ruchowej. Teraz prowadzi spotkanie. – Ponad osiem tysięcy częstochowian straciło przywilej, który gwarantuje Konstytucja. To trzeba zmienić – kontynuuje. Otaczający go ludzie słuchają w skupieniu. Ale napięcie powoli rośnie. Do megafonu podchodzą uczestnicy pikiety. Dodają własne głosy. Wybuchają spontaniczne oklaski. Jest płacz, są oskarżenia. Gorzkie, momentami ostre i brutalne. Padają pod adresem prezydenta Tadeusza Wrony i radnych, którzy poparli wniosek Zarządu Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji o odebranie części inwalidów przywileju. – Jaka jest podstawa prawna tej uchwały? Przecież artykuł 69. Konstytucji mówi, że osobom niepełnosprawnym władze publiczne udzielają, zgodnie z ustawą, pomocy w zabezpieczeniu egzystencji, przysposobieniu do pracy oraz komunikacji społecznej – rencista Piotr Nowakowski cytuje przepis.
Wiele osób porusza politykę finansową MPK, krytykuje kolejne innowacyjne pomysły szefostwa przedsiębiorstwa. – Wydaje się na jakieś elektroniczne bilety i bezużyteczne kasowniki miliony, kupuje najdroższe autobusy, w których latem można się udusić, bo nie ma w nich prawidłowej wentylacji, a nam odbiera się darmowe przejazdy. Teraz zamiast lekarstw muszę kupić miesięczny bilet, bo jeżdżę na rehabilitację – mówi Teresa Czarnecka. Ludzie jeden przez drugiego wysuwają swoje argumenty. – Musimy zrobić listę radnych, którzy głosowali za zniesieniem przywileju, by w następnej kadencji oderwać ich od koryta – mówi do megafonu oburzony mężczyzna. – Radni otrzymują 2,2 tys. złotych diety i to nie jest ich jedyny dochód. Nie rozumieją tych, którzy mają 500 zł renty. Czy po to ich wybraliśmy, żeby nam krzywdę robili? – mówi nam Elżbieta Hajdas i pokazuje odcinek renty. Widnieje na nim 534 zł. Inna rencistka, Alicja Krawczyk też nie ma sporo. – Jak 524 zł ma mi starczyć na miesiąc? Z czego kupić lekarstwa? Teraz odbiera się mi bilet, który miałam wydany na stałe i jeszcze MPK listownie upomina się o jego zwrot. Na to pieniędzy nie brakuje – mówi. – Spółka zawsze ponosi jakieś koszty. Legitymacje są własnością MPK i trzeba je unieważnić – wyjaśnia proceder prezes MPK Krzysztof Nabrdalik.
Przywilej bezpłatnych przejazdów środkami MPK inwalidzi pierwszej
i drugiej grupy otrzymali wiele lat temu. Był to, jak twierdzi Nabrdalik, precedens w województwie śląskim. Ale nie jest w Polsce – do dzisiaj w innych miastach takie ulgi funkcjonują. Darmowe przejazdy są jednak dla częstochowskiego przedsiębiorstwa obciążeniem. – W ciągu ostatnich trzech lat liczba legitymacji dla inwalidów z I grupą wrosła trzynastokrotnie, z II grupą – sześciokrotnie. Nastąpiła szczególna dostępność do tej ulgi. (Trudno nie przyjąć tego argumentu, dlatego warto uważniej przypatrzeć się działaniom ZUS-owskich komisji lekarskich i poddać weryfikacji lekarzy orzeczników, których pobłażliwość w efekcie zaszkodziła faktycznie potrzebującym wsparcia – przyp. red.) – mówi prezes Nabrdalik i dodaje. – Wydaliśmy blisko dziesięć tysięcy legitymacji. Było to kosztem przychodów spółki, bo nikt nam za darmowe przejazdy rencistów nie zwracał.
MPK zniesienie przywileju argumentowało potrzebą zakupu nowego taboru. – Już ogłosiliśmy przetarg na zakup dziesięciu nowych niskopodłogowych autobusów. Dzięki zniesionej uldze będziemy mogli w ciągu trzech lat spłacić inwestycję bez obciążania firmy – wyjaśnia prezes. To przekonało większość radnych, podczas majowej sesji Rady Miasta poparli wniosek Komisji Skarbu (19 głosów było za, 6 przeciw) o zniesienie bezpłatnych przejazdów dla niepełnosprawnych z I i II grupą.
Uchwała, zaakceptowana przez wojewodę, weszła w życie 13. lipca, ale już 24. lipca radny Artur Gawroński (PiS) przygotował nowy projekt, przywracający wycofany przywilej. Kilka dni później z podobnym wnioskiem wyszedł radny Jacek Kasprzyk (LiD). Mają być one rozpatrzone pod koniec sierpnia. Czy uda się je przeforsować? – Mam nadzieję, że radni zrozumieją pochopność swojej wcześniejszej decyzji, bo jak sądzę, nie została ona do końca przemyślana i przywrócą to, co niesłusznie zostało odebrane niepełnosprawnym. Będę również negocjował z prezydentem, by przychylił się do tego projektu – mówi Gawroński. Co na to prezes Nabrdalik, czy nie będzie szukał innych sposobów, by firma nie straciła na ewentualnej zmianie poglądów radnych? – Czasy rozdawnictwa się już skończyły, zapewne więc radni zrozumieją, że przywrócenie przywileju będzie nieekonomiczne – stwierdza pewnie. Czy jednak te czasy faktycznie się skończyły? Przecież rodziny pracowników MPK korzystają z gratisowej jazdy taborem przedsiębiorstwa, co jak wyliczyliśmy w swoim czasie, rocznie pochłania jeden autobus. – Na cofniecie tej ulgi, choć zabiegamy o to, nie zgadzają się związki zawodowe. To ponad pięćdziesięcioletnia tradycja firmy – zapewnia Nabrdalik. Tradycje dobrze podtrzymywać, ale ta jest kosztowna. Jak się ów tradycjonalizm firmowy ma do sytuacji niepełnosprawnych? Jak się ma do blisko 70-letniej, schorowanej Marianny Szkudlarek, która cicho mówi. – Muszę teraz chodzić na piechotę, bo nie stać mnie na bilet. Później leżę plackiem, bo kręgosłup całkowicie odmawia mi posłuszeństwa.
– Niedobrze się stało, że bez głębszej analizy odebraliśmy ponad ośmiu tysiącom osób przywilej, który otrzymały na stałe, na mocy uchwały wydanej przez poprzednią Radę. Daliśmy prezydentowi cztery miliony złotych, na które Rada nie ma wpływu, a które może on wykorzystać choćby na Ryszarda Raczka (R. Raczek, to były dyrektor techniczny MPK, zwolniony dyscyplinarnie z zajmowanego stanowiska. Przez trzy lata sądził się z firmą o przywrócenie do pracy. Proces, obciążający mocno budżet MPK, wygrał, ale ponownie został zwolniony. Aktualnie przygotowuje kolejny pozew. – przyp. red.), z którym MPK znowu weszło w konflikt prawny – dodaje radny Gawroński.
Do pikietujących wyszedł wiceprezydent Zdzisław Ludwin, godnie przyjmując na swą pierś oburzenie inwalidów. – Obiecuję, że będziemy szukać sposobu, jak wyjść z tego impasu – mówił do zebranych.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *