Na dziesięciolecie… kalendarz


Stowarzyszenie Rodziców Rodzin Wielodzietnych w Częstochowie obchodzi dziesięciolecie istnienia. Rozmawiamy z prezesem stowarzyszenia Małgorzatą Knapczyk.

Na początku powiedzmy o zasięgu waszego stowarzyszenia.
– Siedzibę mamy w Częstochowie, ale swoim zasięgiem obejmujemy cały region. Aktualnie zarejestrowanych mamy 250 rodzin z miasta i okolic. Naszymi “liderami” byli państwo Powroźnikowie. Obecnie rodziny z największą liczbą dzieci to: państwo Janasowie z Częstochowy oraz państwo Nocuniowie z Borowna i rodzina Walońskich z Nieznanic.
Swoją pomocą obejmujemy systematycznie 800 osób, w tym 650 z Częstochowy. Najważniejszym naszym zadaniem jest pomoc dla głodujących. Żywność wydajemy dwa razy w tygodniu – we wtorek i czwartek – w naszej siedzibie przy ulicy Strażackiej. Użycza jej nam, bezpłatnie, Stowarzyszenie Civitas Christiana, nasz bodaj najważniejszy sponsor, bez którego nie moglibyśmy istnieć. Decyzję tę wydał nieoceniony prezes Civitasu – Czesław Janiszewski. Ludzie otrzymują tu mleko, ser topiony i ser żółty, ryż, makaron i mleko. W te dni przychodzi do nas po 350 osób.
Skoro podjęliśmy już wątek dobrych i otwartych serc, powiedzmy nieco więcej o sponsorach.
– Pomoc żywnościową możemy realizować, dzięki bardzo dobrej współpracy z Częstochowskim Bankiem Żywności. Ale przecież nasze dzieci trzeba jeszcze ubrać, posłać do szkoły. Obuwie dziecięce dostarcza nam firma “Emel” państwa Kudrzynów. Firma “Tako” spieszy z pomocą młodym matkom, zaopatrując je w wózki dziecięce. Dzięki takim firmom jak “Michaś”, panów Rospondka i Szymczyka, nie martwimy się o słodycze na spotkania z okazji Dnia Dziecka, Dnia Matki, Świąt Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy. Pomagają nam również firmy: “Anatol” z Konopisk, “Achbut”, zakład obuwniczy “Lukas” z Myszkowa i państwo Darowiccy z Konopisk. Nie jest to żadna lista pochlebcza, to ludzie wielkiego, otwartego serca, bez których nasze stowarzyszenie nie mogłoby istnieć. Wśród nich na szczególną wdzięczność zasługuje pan Witold Mikoda, który nie szczędzi grosza i systematycznie pomaga nam finansowo. Dzięki księdzu Dariuszowi Nowakowi, który kieruje rekolekcyjnym ośrodkiem archidiecezjalnym w Świętej Puszczy w Olsztynie, mogliśmy kilkorgu dzieciom zapewnić wakacje w tym ośrodku.
Słucha się tego, jak baśni z tysiąca i jednej nocy. Przecież każdy samorząd ma odpowiednie instrumentarium pomocy najbiedniejszym.
– Może i ma, ale naszego miasta to nie dotyczy. Na przykład pan prezydent Wrona na nasz jubileusz sprezentował nam jedynie kalendarz, wprawdzie wielki i kolorowy, i z Jasnej Góry, ale nie to nie poprawiło naszej sytuacji. Jedynie z MOSiRU otrzymaliśmy dwadzieścia darmowych biletów wstępu na basen dla naszych dzieci. Jesteśmy wdzięczni nawet za to. I tak naprawdę, mimo wielu monitów i próśb, skierowanych do Urzędu Miasta, jesteśmy zdani tylko na siebie. Mimo to nie zamierzamy spoczywać na laurach.
Mamy i nowy pomysł. Emerytowana nauczycielka zaoferowała nam swoją pomoc w organizowaniu korepetycji dla dzieci. Chcemy to wprowadzić w życie. Chcielibyśmy zapewnić dzieciom, które będą uczestniczyć korepetycjach, jakieś skromne dożywianie. Tu możemy liczyć na naszych wypróbowanych już sponsorów.

Przyszłość Stowarzyszenia Rodziców Rodzin Wielodzietnych nie rysuje się w różowych kolorach. Być może znajdą się nowi sponsorzy, jednak obowiązek pomocy prawie 800 osobom, nie pozwala liczyć tylko na łut szczęścia. Pora zastanowić się nad rozwiązaniami strukturalnymi. Może owocne okazałoby się utworzenie fundacji przy, czy na bazie stowarzyszenia ?
Rozmawiał

PIOTR PROSZOWSKI

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *