Trzeba mieć silne nerwy, żeby wytrzymać relację z posiedzeń sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen. Nie dlatego, że to jest mało interesujące. Przeciwnie, jestem zawsze bardzo ciekaw co nowego przyniesie na posiedzenie komisji kolejny świadek. Dlatego staram się w miarę dokładnie czytać wszystkie relacje, które pojawiają się nazajutrz w prasie. Jednak wiedza, którą dostarcza praca komisji jest przerażająca.
Obnaża patologię działalności przedstawicieli niektórych elit naszego życia politycznego i gospodarczego, którym wystarczyło półtorej dekady, by potraktować naszą Ojczyznę jak osobistą własność, kapitał, przy pomocy którego można było robić prywatne interesy.
Oczywiście nie jest też tak, że patologia życia społecznego, politycznego i gospodarczego była przez ten czas jakąś pilnie strzeżoną tajemnicą, o której nikt nie odważył się mówić. Owszem, byli tacy ludzie, którzy ośmielali się formułować na ten temat jasne wnioski. Byli też tacy, którzy prowadzili rzeczową analizę choroby, jaka toczy od kilkunastu lat młodą III RP. Jednak w tym czasie panowały (i nadal panują) inne mody i trendy, w myśl których każdy polityk czy autorytet, który miał śmiałość powątpiewać w moralność zdeprawowanych elit narażał się na obśmiewanie, ostracyzm towarzyski, łatkę oszołoma, czy w najgorszym wypadku polityczną banicję.
Taki stan, ukształtowany w wyniku tzw. “ustaleń okrągłostołowych” tak mocno skostniał, że dzisiaj praktycznie nie da się go rozmontować. Ten układ dzisiaj, na naszych oczach pęka i to z wielkim trzaskiem, od którego poruszył się w posadach fundament tzw. “państwa” czyli w rzeczywistości, kolejnych układów i koterii, mających – dodatkowo – zamocowanie ustrojowe. Owo “państwo”, czyli urzędy i instytucje publiczne również obrosły układami i znajomościami niczym rafa ukwiałem. Oczywiście, nie dotyczy to wszystkich ludzi pracujących na rzecz państwa, których przeważającą większość stanowią uczciwi i przyzwoici urzędnicy. Dość, że oni właśnie, przez działalność różnej maści cwaniaków, żerujących na ich pracy postrzegani są przez obywateli jako reprezentanci skorumpowanego państwa, owładniętego swoistym paraliżem etycznym, w którym bez znajomości lub łapówki nic nie da się załatwić.
Patrząc na ten stan rzeczy z krótkiej – bądź, co bądź – perspektywy czasu pracy sejmowej komisji śledczej, aż oczy człowiek przeciera ze zdziwienia, że z racji swojego obywatelstwa przyszło mu poniekąd taplać się w tym błotku. Co bardziej zdumiewające: wielu jest jeszcze takich, którym w nim jest dobrze i najwyraźniej nie chcą się z tego wydostać. Natomiast wszelkie próby naprawy tego stanu nazywają “pełzającym demontażem III RP”, czy jakoś tak.
Jednak pomimo przerażających informacji płynących z Sali Kolumnowej Sejmu uważam, że wreszcie nastał ten czas, na który Polska solennie sobie zasłużyła. Nareszcie mówi się prawdę a pewne rzeczy nazywa się po imieniu. I choćby po to warto było powoływać sejmową komisję śledczą ds. PKN Orlen.
Artur Warzocha