“Warszawa” podzieliła krytyków


28 listopada, w OKF-ie, odbyły się projekcja głośnego filmu “Warszawa” oraz spotkanie z jego twórcą, Dariuszem Gajewskim. Film otrzymał w tym roku Grand Prix Złote Lwy Gdańskie. Reżyser jest częstochowianinem, nic więc dziwnego, że sala kinowa była wypełniona po brzegi.

Rozmowa z Dariuszem Gajewskim, twórcą “Warszawy”.
28 listopada, w OKF-ie, odbyły się projekcja głośnego filmu “Warszawa” oraz spotkanie z jego twórcą, Dariuszem Gajewskim. Film otrzymał w tym roku Grand Prix Złote Lwy Gdańskie. Reżyser jest częstochowianinem, nic więc dziwnego, że sala kinowa była wypełniona po brzegi.
– Co twórcę “Warszawy” łączy z Częstochową?
– Urodziłem się w tutaj, jestem absolwentem II LO im. R. Traugutta, mam tu rodzinę, przyjaciół, znajomych.
– Po maturze rozpoczął pan studia w łódzkiej filmówce?
– Chciałem dostać się do filmówki, ale nie od razu to się udało. Przez rok studiowałem prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim, później filologię polską na naszej WSP. Dopiero za trzecim podejściem zostałem studentem szkoły filmowej.
– Od pewnego czasu mieszka pan w Warszawie.
– Od dziesięciu lat.
– Wydaje się, że pozycja przybysza znacząco wpłynęła na kształt pana filmu, bohaterowie “Warszawy” to przecież ludzie, którzy przyjechali do stolicy, by odmienić swoje życie.
– Rzeczywiście, zawsze tak jest, że przyjeżdża się do jakiegoś miasta ze swoimi planami, marzeniami. Ze mną też tak było. Jednak to nie miejsca spełniają marzenia. To my musimy się starać, by te marzenia się spełniły. Musimy być sensownymi, uczciwymi ludźmi. I o tym jest film.
– Jak udało się panu zdobyć pieniądze na film? Wiadomo, że od projektu do realizacji mija czasem wiele lat.
– W moim wypadku było to proste. Pokazałem w TVP swój film “alaRM”. I ludziom, którzy to obejrzeli, film się spodobał. Na tej podstawie uznali, że potrafię robić filmy i skierowali “Warszawę” do produkcji, wprawdzie z niskim budżetem, ale ważne, że się powiodło.
– Sam pan napisał scenariusz, sam wyreżyserował film. To dość powszechne w polskim kinie. Czy nie ma ciekawych scenariuszy na filmowym rynku?
– Ja nie znalazłem obcego scenariusza, który chciałbym zrealizować. Zamierzałem zrobić taki właśnie film – specyficzny, osobisty, więc musiałem napisać scenariusz.
– “Warszawa” jest dziełem gatunkowo niewyraźnym. Sporo tu elementów komediowych, sensacyjnych, dużo psychologii. Czy to świadome podejście?
– Tak. Według mnie czas konwencji minął, już się nie robi filmów, w których świat jest sprowadzony, uproszczony do tragedii czy komedii. Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. Z kolei język filmu tak się rozwinął, że można robić projekt w inny sposób.
– “Warszawa” budzi emocje raczej u ludzi młodych. Czy o to chodziło? Ile pan ma lat?
– 38. A z tym odbiorem jest bardzo różnie. Film przemawia do ludzi młodych, do starych i do bardzo starych też. Miałem na przykład projekcję dla ludzi, którzy brali udział w powstaniu i film też im się podobał.
– Czy powstanie film o Częstochowie?
– Nie, nie. Już mam dosyć, jeden taki film mi wystarczy.
– Gdzie spędzi pan święta?
– Jeszcze nie wiem. Najchętniej nad ciepłym morzem.
– Dziękuję za rozmowę.

HALINA PIWOWARSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *