EDUKACJA WYŻSZA. Praca socjalna – studia na współczesne czasy


Rozmawiamy z dr Mariolą Mirowską, kierownikiem Zakładu Pracy Socjalnej i Zdrowia Publicznego w Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie.

Czy kierunek praca socjalna ma szansę na uzyskanie II poziomu studiów?
– Aktualnie są to studia pierwszego stopnia na studiach stacjonarnych i niestacjonarnych. Jesteśmy w trakcie rozszerzenia kierunku o drugi stopień, czyli studia magisterskie. Jeżeli dostaniemy zgodę z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, to uruchomiony zostanie nabór także na studia magisterskie. Na dzisiaj zapraszamy do nas na studia licencjackie. Uczelnia może przyjąć jedną grupę, do 36 osób.

Dlaczego tak niewiele?
– Jest to celowa polityka, dająca możliwości zatrudnia po ukończeniu nauki. Chodzi o to, aby nie mnożyć bytów i „produkować” bezrobotnych, ale zatrudniać naszych absolwentów. I to jest faktem, bowiem praca w zawodzie pracownika socjalnego jest dostępna na naszym lokalnym rynku.

W istocie, praca socjalna, to kierunek aktualnie bardzo potrzebny. Tyle jest problemów…
– Problemy społeczne były, są i pozostaną. Co więcej, one się nawarstwiają i pogłębiają. Tworzy się kaskada problemów, które trzeba rozwiązywać kompleksowo. Poza tym, na kierunku praca socjalna mamy unikatowy w skali kraju, a dzisiaj bardzo pożądany przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, system kształcenia dualnego, czyli pół praktyki i pół teorii. Nasi studenci kształcenie dualne mają możliwość realizowania na specjalności „case management” (zarządzanie przypadkiem), które w ramach projektu przeprowadzamy wspólnie z niemiecką uczelnią. Studenci tej specjalności wyjeżdżają do Niemiec, gdzie zdobywają wiedzę i umiejętności praktyczne. Zamiennie studenci z Niemiec przyjeżdżają do nas. Edukacja potwierdzona jest certyfikatem. A trzeba dodać, że w Niemczech zawód case manager jest niezwykle upowszechniony. U nas już wchodzi na rynek pracy.

Na czym ten zawód polega?
– Case management to strategia pracy z klientem i jego kompleksową sytuacją. To tworzenie mu możliwości dotarcia do różnych instytucji. Case manager załatwia wszelkie formalności, co sprawia, że osoba podopieczna nie musi biegać od okienka do okienka i za każdym razem od nowa przedstawiać swoją sytuację. To daje oszczędność czasu dla instytucji, które dostają gotowy materiał, opisany i zdiagnozowany z sytuacją klienta. To także oszczędza czas odbiorcy pomocy, który czuje się podmiotem w rozwiązywaniu jego problemów.

Czy jednak nie zachodzi tu mechanizm ubezwłasnowolnienia podopiecznego?
– Nie. Odbiorca jest w tej relacji podmiotem i musi wykonywać określone czynności. Jest to spisane umową. Wchodzimy w układ z osobą, która wyraża chęć, gotowość i motywację, i w określonych przedziałach czasu wykonuje czynności, które są na bieżąco do zweryfikowania. Tym samym jak przez sito przesiewa się tych udających, że coś robią, od faktycznie zaangażowanych i chętnych do współpracy.

Czy uczelnię opuścili już studenci legitymujący się certyfikatem case managera?
– Tak, ale to są jednostki, określiłabym te osoby jako wysublimowany detal wysokiej jakości. Oni znajdują zatrudnienie tam, gdzie mieli długie praktyki. A przechodzili przez: Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Częstochowie, Powiatowy Urząd Pracy i Wydział Polityki i Pomocy Społecznej w Urzędzie Miasta Częstochowy. Po ukończeniu studiów instytucje te, które partycypują wraz z Uczelnią w realizacji programu, były gotowe na ich zatrudnienie. Miejsca pracy były szykowane przez cały czas trwania praktyk. Warto dodać, że nasi studenci realizowali te praktyki w formie stażu płatnego. Są to pierwsze instytucje w Polsce, będące żywym przykładem na to, że student idąc na praktykę ma zapewnione stanowisko pracy i pracuje w wyuczonym zawodzie.

Praca socjalna wymaga konkretnych predyspozycji. Jakie to są cechy?
– Wymieniam je na równi z wartościami, które każdy z nas – z racji człowieczeństwa – powinien prezentować. To wartości wywodzące się z humanizmu. Po pierwsze przyszły pracownik socjalny, a zatem i student, który wybiera ten kierunek, powinien kochać ludzi. Czuć do drugiego człowieka życzliwość, otwartość, sympatię, szacunek. Bez względu jakim on jest człowiekiem. Może mieć on problem z bezdomnością, prawem, czy nawet z ciężkimi przestępstwami, ale zawsze jest to osoba, która ma swoją godność, a która przeżywa kryzys. Trzeba mieć chęć pomagania mu, być tolerancyjnym. Pracownik socjalny musi też ciągle pracować z samym sobą i nad sobą.

Różnie określa się osobę, którą opiekuje się pracownik socjalny. Mówi się: klient, petent, podopieczny. Pani jest zwolennikiem określania: klient. Dlaczego?
– Są dwie tendencje, dla niektórych skrajne, ale w mojej opinii – niekoniecznie. Niektórzy posługują się nazwami: podopieczny, beneficjent, czyli zmiękczają rolę odbiorcy pomocy społecznej i pracy socjalne. Drudzy używają: klient, petent, odbiorca usługi. W tym drugim określeniu nie widzę nic złego, dlatego że obracamy się w świecie świadczenia usług. Student jest odbiorcą usługi edukacyjnej, tak samo uczeń szkoły podstawowej czy gimnazjum. I dobrze by było, aby ci, którzy świadczą te usługi, także pracownik socjalny, podejmowali próbę udzielania pomocy w formie dobrze wykonanej usługi. To nie oznacza, że jest on bezdusznym urzędnikiem, technologiem, a odbiorca jest traktowany przedmiotowo. Nie widzę problemu w nazewnictwie. Dla mnie bardziej istotne jest budowanie procesu pomagania, „sprzedawania usługi”. Co w tym złego? Przecież pracownik socjalny zarabia wykonując swoją pracę. Pieniądze powinny motywować go do dobrego wykonywania swoich obowiązków zawodowych.

Praca socjalna to misja?
– Też. Tak jak praca nauczyciela, lekarza czy dziennikarza. I jedno drugiemu nie przeczy. Praca socjalna, to misja, powołanie, sztuka ale też i technologia. Jeśli pójdziemy tylko w sztukę, to oznacza, że nie będziemy mogli zmierzyć efektu pracy. A to trzeba mierzyć, bo państwo nie jest na tyle bogate, aby nie klasyfikowało jakości pracy i usługi.

Czy realizujecie Państwo jeszcze inne projekty?
– W ramach Erasmusa+ złożyliśmy wniosek, którego celem jest umiędzynarodowienie kierunku praca socjalna. W projekcie partycypują trzy uczelnie z Ukrainy: z Sumy (praca socjalna), Kijowa (zarządzanie oświatą), Łucka (praca socjalna). Projekt dotyczy wymiany studentów i pracowników uczelni. Służyć to ma podwójnemu dyplomowaniu z pracy socjalnej. Nasi studenci są bardzo zainteresowani tym projektem. Jednocześnie pokreślę, że miasta są bezpiecznie. Nic tam się nie dzieje, co by mogło zagrażać obywatelowi polskiemu. Ukraińcy wiele też uczą się od nas. I chcą przyjeżdżać studenci i wykładowcy w ramach edukacji case management.

Jak pracuje się na AJD i dlaczego – z Pani punktu widzenia – warto podjąć tu studia?
– Po dwudziestu latach pracy na tej uczeni mogę stwierdzić, że wykonuję tu pracę, którą bardzo lubię. Jestem pedagogiem i praca z młodymi ludźmi zawsze dostarczała mi ciągłego motywatora do rozwoju, aby poznawać nowe i wciąż nowe spojrzenie młodych ludzi na rzeczywistość, na przeżywane problemy, sytuację, w której się znajdują. Studenci są niesamowitym akumulatorem mobilizującym nauczyciela do tego, aby mu się chciało jeszcze bardziej starać sprzedawać usługę edukacyjną na jak najwyższym poziomie. Kocham studentów i kierunek pracę socjalną. Uważam, że student przychodząc do nas ma jedyną w życiu niepowtarzalną okazję realizowania się w wieku, który jest najbardziej chłonny i możliwy do samodzielnego poznawania i odrywania tego, co go wokół otacza. Studenci przychodzą tu nie tylko po wiedzę merytoryczną, ale także – o czym często zapominamy – po warunki do tego, aby mogli rozwijać się całościowo. Poznawać siebie, drugich ludzi, mierzyć się w różnych sytuacjach życiowych. Pomagać sobie, innym.

Dziękuję za rozmowę.

Urszula Giżyńska

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *